Potem pierwsze pisklę, drugie, trzecie. Wreszcie wielka radość z czworaczków. Kibicowałem, gdy rosły i ćwiczyły skrzydła. Zaglądałem z aparatem podczas posiłków, byłem przy pierwszych lotach. Oglądałem całą rodzinkę, kiedy tyralierą przeszukiwały łąki nad Dunajcem. Wreszcie nadeszło nieuniknione i bocianie gniazdo definitywnie opustoszało. Cztery miesiące minęły jak jeden dzień.
Został mi jeszcze ostatni bociani akcent. Ptasi sejmik tuż przed odlotem. Przysiadą gdzieś na świeżo zaoranym polu po pszenicy. Lub łące przy drodze. Kilkadziesiąt białych ptaków. Zaklekoczą, przeciągną leniwie skrzydła i w drogę. Ech, gdybym wiedział, gdzie tego roku planują spotkanie! Rzecz w tym, że to chyba kwestia przypadku. I szczęśliwego losu. Rankiem dostałem zdjęcia kilkunastu bocianów siedzących na dachach wieżowców. Czyżby to sejmik w nietypowym miejscu? Znowu coś mnie ominęło…
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
<
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?