Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przysłowie niedźwiedzie

Redakcja
Wbrew temu, co się sądzi, kontakty zwierząt z ludźmi nie powodują jedynie wyniszczenia tych pierwszych. Zwierzęta adaptują się szybko i nadspodziewanie dobrze do cywilizowanego świata.

Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI

Sokoły, do niedawna uznawane za wymarłe, gnieżdżą się dziś na szczytach Pałacu Kultury, bobry odnalazły swoje miejsce w stołecznych ściekach, a wśród mazowieckiej fauny coraz częściej pojawiają się krokodyle i pytony, wyrzucane z domów przez dotychczasowych właścicieli, wyjeżdżających na wakacje.

Bywają jednak zdarzenia bardziej spektakularne. Oto w stanie Colorado (USA) do niezamkniętego samochodu dostał się niedźwiedź, uruchomił go i korzystając z automatycznej skrzyni biegów wybrał się na małą przejażdżkę. Skończyło się w przydrożnych krzakach, ale jeszcze wszystko przed misiem, bo - jak wiadomo - ćwiczenie czyni mistrza.

Oczywiście nam amerykański grizzly nie zaimponuje, w latach 70. krążyła po Polsce anegdota, tak natrętna, że być może prawdziwa. Oto na jednym z polowań w Bieszczadach sekretarz generalny partii sowieckiej Leonid Breżniew zażyczył sobie łowów na niedźwiedzia. Trzeba trafu, bo wszystkie dwa bieszczadzkie misie wybrały się akurat z wycieczką do Czechosłowacji (może znały cytat z Mickiewicza - "Głupi niedźwiedziu gdybyś w mateczniku siedział, nigdy by się o tobie Breżniew nie dowiedział") toteż Gierek i jego świta wpadli w panikę. W porę jednak przypomniano sobie, że w jednym z polskich ogrodów zoologicznych dożywa swych dni cyrkowy emeryt, niedźwiedź brunatny, sporych rozmiarów. Bez chwili zwłoki dowieziono go i wypędzono na ścieżkę biegnącą w stronę Arłamowa. Złożył się Lonia, wypalił raz - chybił, wypalił drugi raz - pudło. Niedźwiedź zrazu oszołomiony, pojął, że to nie przelewki, schwycił więc stojący pod drzewem rower i oddalił się na nim w nieznanym kierunku.

Co było dalej, historia milczy, ale z pewnością nieudane polowanie nie poprawiło notowań Edwarda Gierka w Moskwie. Jednak już zupełnie nieuprawnioną konfabulacją jest stawianie hipotezy, że rower należał do młodego studenta, o łowickich inklinacjach, dorabiającego w nagonce, niejakiego Bronka z Komorowa.

Ten incydent przypomniał przysłowie niedźwiedzie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski