MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przyspieszenie przed Rio

Pytał i notował Hubert Zdankiewicz
Rozmowa. - Sparingpartner Agnieszki Radwańskiej DAWID CELT opowiada o współpracy z legendą tenisa, sukcesie w mistrzostwach WTA w Singapurze i planach na sezon olimpijski.

- Co było kluczem do zwycięstwa Agnieszki Radwańskiej w Singapurze?

- Zadziorność, nieustępliwość. To, że Agnieszka nie straciła wiary w końcowy sukces po grupowych porażkach z Marią Szarapową i Flavią Pennettą. Moim zdaniem to nie były złe mecze w jej wykonaniu, zwłaszcza pierwszy, w którym zabrakło w zasadzie tylko większej agresji. Przyspieszenia w ważnych momentach. Grała dobrze, ale na pewno po przegraniu dwóch spotkań pojawiły się w jej głowie jakieś czarne myśli, były chwile zwątpienia. Ważne, że się nie poddała. Jej sukces to najlepszy przykład na to, że w tenisie trzeba wierzyć i walczyć do końca.

- Agnieszka mówiła, że przełomem był dla niej ten niesamowity tie-break w trzecim meczu grupowym z Simoną Halep.

- Bo był. Wygrana po wyjściu ze stanu 1:5 dodała jej pozytywnego „kopa”. To, co różniło do tej pory Agnieszkę od takich zawodniczek, jak Szarapowa, Petra Kvitova czy Garbine Muguruza, to właśnie brak tego przyspieszenia, o którym mówiłem. W trzech ostatnich meczach w Singapurze pokazała jednak, że potrafi wziąć w ważnych momentach sprawy w swoje ręce i zaatakować. To dobry prognostyk na przyszłość, choć przestrzegam przed hurraoptymizmem. To nie jest tak, że Agnieszka będzie teraz wygrywać każdy turniej i każdy mecz. Na pewno przyjdą jeszcze gorsze chwile, porażki z teoretycznie słabszymi rywalkami. Taki jest sport. Wierzę jednak, że doświadczenie zdobyte w Singapurze zaprocentuje w kolejnym bardzo istotnym momencie. Bo taki na pewno przyjdzie. Na przykład w Wielkim Szlemie.

- Z siedmiu najlepszych zagrań mistrzostw WTA aż trzy były autorstwa Agnieszki.

- Ona słynie z tego. Ma ten dar od Boga, że potrafi w niespotykanie trudnych sytuacjach gdzieś tę rakietę tak podłożyć pod piłkę, że wychodzi fenomenalne zagranie. Stąd takie przydomki, jak „Polska Ninja”.

- Muguruza po przegranym półfinale powiedziała o Agnieszce „pani profesor”.

- To na pewno miłe, że doceniają ją nie tylko kibice.

- Wszyscy wiemy, jaki był dla Agnieszki najpiękniejszy moment tego sezonu. A który był najtrudniejszy?

- Myślę, że przyszedł wiosną. To był czas po turnieju w Katowicach - Stuttgart, Madryt i Paryż. Czyli praktycznie cały okres gry na kortach ziemnych. Wszystko się skumulowało, bo Agnieszka nie lubi grać na ziemi, strasznie się na niej męczy, a do tego mentalnie była mocno zmęczona niezbyt udanym początkiem sezonu.

- W dodatku właśnie wtedy ze współpracy z Agnieszką zrezygnowała nieoczekiwanie Martina Navratilova.

- Martina zrezygnowała nie dlatego, że Agnieszka grała gorzej. Powody były zupełnie inne i myślę, że nie ma co wracać do tego tematu. Ja nie powiem o niej złego słowa, bo to fantastyczna babka i bardzo ją lubię. To był dla mnie zaszczyt móc siedzieć obok niej na meczach Agnieszki. Rozmawiać, dowiadywać się nowych rzeczy, bo przecież Navratilova to legenda tenisa i ma przebogate doświadczenie. Zarazem to osoba niezwykle pozytywna, energiczna, żyjąca cały czas tenisem i bawiąca się nim.

- Można chyba nawet stwierdzić, że w szalonym tie-breaku z Halep Agnieszka zagrała właśnie taki tenis, jakiego oczekiwała od niej Navratilova.

- Oczekujemy od Agnieszki takiej gry. Namawiamy ją, by była bardziej agresywna, żeby w ważnych momentach nie czekała na to, co zrobi rywalka. Ona może nie grać po dwadzieścia, trzydzieści winnerów w każdym meczu, tak jak inne dziewczyny, bo to nie jej styl. Ważne jest jednak, żeby starała się kreować grę, zmuszać rywalki do błędów.

- Pewnie wszyscy macie chwilowo dosyć tenisa i cieszycie się, że są już wakacje.

- Ostatnie siedem tygodni dało nam w kość. Mnie również, bo choć sam nie grałem, to jednak oglądanie z boku meczów Agnieszki było stresujące. W niemal każdym dochodziło do nagłych zwrotów sytuacji, były emocje, nerwowe końcówki. Cieszę się, że przez najbliższe dwa miesiące będę mógł od tego wszystkiego odpocząć.

- W przyszłym roku będą igrzyska w Rio de Janeiro. Zastanawiacie się już, co zrobić, żeby Agnieszka wypadła lepiej niż w Londynie?

- Tam był po prostu zbieg niekorzystnych okoliczności. Agnieszka miała gorszy dzień, a jej rywalka [Niemka Julia Goerges - red.] zagrała mecz życia. Niemniej wszyscy jesteśmy mądrzejsi o tamte doświadczenia, dlatego będziemy tak dopasowywać plany startowe i przygotowania, żeby podczas igrzysk Agnieszka była w stanie wypaść jak najlepiej. Wiadomo, że igrzyska to dla niej jeden z głównych punktów przyszłego sezonu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski