Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przysunęli im potok pod płot. Dom zaczyna pękać

Paulina Marcinek
Rów znalazł się dosłownie na wyciągnięcie ręki. Chcemy, żeby z powrotem odsunięto go od domu - mówi Elżbieta Teper
Rów znalazł się dosłownie na wyciągnięcie ręki. Chcemy, żeby z powrotem odsunięto go od domu - mówi Elżbieta Teper Fot. Paulina Marcinek
Tarnów. Na ścianach domu państwa Kapków przybywa pęknięć. Według właścicieli powodem jest potok, którego przebieg zmieniło miasto.

Pierwsze rysy na ścianach zauważyli mniej więcej dwa lata od wprowadzenia się do domu przy ul. Elektrycznej w Tarnowie. - Początkowo nie łączyliśmy tego z pobliskim rowem. Do momentu aż zorientowaliśmy się, że pęknięcia wewnątrz domu biegną dokładnie wzdłuż osi rowu - zauważa Robert Kapka. Rys na ścianach doliczył się już kilkunastu. Każda ma po kilkadziesiąt centymetrów długości.

Tuż za siatką ogrodzeniową posesji biegnie rów. Wygląda niepozornie, prowadzi wody potoku Klikowskiego. Jeszcze kilka lat temu przepływał 15 metrów od domu Anny i Roberta Kapków. Potem nagle przesunął się w stronę budynku aż o 10 metrów. Bynajmniej nie w naturalny sposób. Wszystko przez roboty przy konserwacji koryta potoku. Ich powodem były podtopienia pobliskiego osiedla bloków w 2010 roku.

Problem w tym, że zakres prac opisany w zgłoszeniu do Urzędu Miasta nie obejmował przesunięcia rowu. - Musieliśmy to zrobić, ponieważ rów przebiegał przez sad i trudno było tam dojechać ciężkim sprzętem, aby przeprowadzić konserwację - tak korektę fragmentu potoku wyjaśnia Stefan Piotrowski, zastępca dyrektora Wydziału Infrastruktury Miejskiej.

Wszystko rozgrywało się w czasie, gdy państwo Kapko-wie kończyli budowę domu w stanie surowym.

- Nikt nie zauważył, że pięć metrów dalej stoją już mury? - dziwi się Elżbieta Teper, matka pani Anny.

- Jeśli ktoś projektuje dom, powinien obserwować wszystko, co dzieje się wokół. My konserwacji nie robiliśmy pod osłoną nocy ani w ciągu kilku godzin - odpowiada Stefan Piotrowski.

Elżbieta Teper, jej córka i zięć od trzech lat robią co tylko w ich mocy, żeby odsunąć potok na bezpieczną - według nich - odległość.

- Zarysowań wewnątrz budynku nie widziałem. Według mojej wiedzy, przepisy nie precyzują, w jakiej odległości rowy mają znajdować się od domów. Może przyczyna pęknięć ścian jest inna? - zastanawia się Andrzej Banach, dyrektor Wydziału Planowania Przestrzennego i Budownictwa Urzędu Miasta Tarnowa.

Elżbieta Teper interweniowała u byłego prezydenta Tarnowa Ryszarda Ścigały, jego zastępcy, urzędników niższego szczebla, pisze pisma i odwołania. Bez skutku. W końcu sprawa potoku trafiła do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Tarnowie.

- Zmiana lokalizacji rowu została zrobiona samowolnie, bez zgłoszenia - przyznaje Roman Górski, dyr. PINB. Mimo to latem tego roku, w oparciu o wyniki ekspertyzy technologicznej i opinię hydrologiczną, wydał decyzję legalizującą zmianę przebiegu rowu. - Naszym zdaniem nie stanowi on zagrożenia - wyjaśnia.

Domownicy nie kryją oburzenia. - Pęknięcia ścian to jedno. Rok temu, po jednym zaledwie dniu opadów, niewiele brakowało, by podtopiło dom. Woda w rowie już występowała z brzegów - mówi Elżbieta Teper.

Od postanowienia tarnowskich urzędników odwołała się, w efekcie sprawą zajmuje się Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Krakowie. - Żadnego rozstrzygnięcia jeszcze nie ma - zaznacza Grażyna Tworek, naczelnik Wydziału Orzecznictwa Budowlanego WINB. Postanowienie dotyczące potoku powinno zapaść do 24 grudnia. Kapkowie liczą, że zakończy się po ich myśli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski