MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przyszłość Polski i Ukrainy w cieniu historii

Redakcja
Przywódcy polscy i ukraińscy raz po raz podkreślają - choćby w ostatnią sobotę w Hucie Pieniackiej Lech Kaczyński i Wiktor Juszczenko - że stosunki pomiędzy obu państwami są znakomite. Czy Kijów i Warszawa żyją w sielance?

ROZMOWA. PRZEMYSŁAW TOMANEK z Katedry Ukrainistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego o stosunkach polsko-ukraińskich

- Na szczeblu centralnym rzeczywiście relacje są co najmniej dobre, choć głównie w sferze symboliki, zachowań, gestów, co jednakże jest szalenie ważne. Były ukraiński szef dyplomacji powiedział, że na drodze do zupełnego ideału stoją jedynie pewne zaszłości, które wywołują spory historyczne.
Historia jednak dość mocno wpływa na obecne relacje.
- Tak, ponieważ przeszłość nadal jest bolesna, przede wszystkim dla polskich elit, w tym naszych przywódców politycznych.
Dlaczego przede wszystkim dla polskich?
- Nie dlatego, że ukraińscy przywódcy są obojętni wobec tragicznych kart z dziejów obu krajów, tylko że większość z nich nie zdaje sobie sprawy, jak boleśnie spora część społeczeństwa polskiego nadal odczuwa wydarzenia z lat 40. ubiegłego wieku. Oczywiście, że Ukraińcy i ich liderzy polityczni z zachodniej Ukrainy mają wiedzę o tamtych strasznych latach. Jednak już elity z Kijowa, a tym bardziej tamtejsze społeczeństwo - delikatnie mówiąc - nie jest dobrze rozeznane w meandrach wspólnej przeszłości sprzed kilkudziesięciu lat. Im bardziej na Wschód - tym wiedza jest mniejsza, a prawdę mówiąc - niemal zerowa.
- Kogo na Ukrainie interesuje ta przeszłość?
- Niemal wyłącznie ludzi żyjących blisko granicy z Polską. Dla większości Ukraińców z tych terenów nie ma problemu z uznaniem winy współrodaków, gdy jest ona bezdyskusyjna. Są natomiast przewrażliwieni wobec zbrodni, których nie popełnili, albo do których nie chcą się przyznać, a próbuje się ich nimi obarczyć. Po obu stronach nie brakuje natomiast szowinistów, czyli ludzi, którzy siłę życiową czerpią z nienawiści do strony przeciwnej. Takim osobom nie chodzi o prawdę i przebaczenie. Celem ich życia jest sianie zła. Z tego powodu bardzo pozytywnie oceniam np. sobotnie wystąpienia prezydentów Polski i Ukrainy w Hucie Pieniackiej.
W Polsce tacy ludzie nie są jednak zrzeszeni w oficjalnych strukturach, a na Ukrainie działają w partiach politycznych, np. w Swobodzie, która kilka dni temu postawiła krzyż niedaleko Huty Pieniackiej z zapisem "ukraińskim ofiarom polskiego szowinizmu".
- Nie ma na Ukrainie formacji, która miałaby w swoim programie antypolskość. Swoboda również nie jest takim stronnictwem. Zresztą jest małą partią, a o jej istnieniu wie się w Polsce tylko dlatego, że dziennikarze informują o tego rodzaju działaniach jej członków.
W naszym kraju dość często można usłyszeć zdanie, że na zachodniej Ukrainie Polska i Polacy nie cieszą się sympatią. Czy tak jest naprawdę?
- Tak mówią ci, którzy na Ukrainie nie mieszkali, nie rozmawiali z jej mieszkańcami. Moim zdaniem, jest wręcz odwrotnie. Naprawdę absolutna większość Ukraińców Polskę podziwia za to, że bardzo szybko się rozwijamy. Biorą nas za wzór wart naśladowania i to na ogół bez zawiści i niechęci. Nadal nie brakuje szowinistów po obu stronach, ale z tym się trzeba pogodzić, tym bardziej że jest to bardzo niewielki odsetek ogółu ludności. Znacznie gorsze jest to, że oba narody mają znikomą wiedzę o sobie. Jednak przeciętny mieszkaniec Ukrainy zachodniej wie o Polsce znacznie więcej, niż Polacy o naszym południowo-wschodnim sąsiedzie. Ta nierówność wynika z - trzeba to wprost przyznać - poczucia wyższości sporej części Polaków wobec Ukraińców.
Ukraińcy nawet dzisiaj określają siebie z dumą terminem "nacjonaliści", istnieje np. wcale niemała, choć pozaparlamentarna partia - Kongres Ukraińskich Nacjonalistów.
- Tak, ale istota sprawy polega na tym, że w języku polskim słowo "nacjonalizm" ma jednoznacznie negatywną konotację. Tymczasem dla Ukraińców to pojęcie bliższe jest "ruchowi narodowemu", czyli mającemu na celu usamodzielnienie się. Nawet Dmytro Doncow (1883-1973), główny twórca ideologii nacjonalizmu ukraińskiego, jego ostrze kierował zdecydowanie przeciwko Rosji, a nie Polsce. Przypomnę, że Doncow był okcydentalistą, czyli zwolennikiem pójścia Ukrainy śladami Zachodu, i miał duże uznanie dla myśli Romana Dmowskiego. Współcześni Ukraińcy, szczególnie określający się mianem "nacjonalistów", uważają Rosję za państwo, które może im zagrozić. W Polsce widzą raczej kogoś w rodzaju nie tylko partnera, sojusznika, ale nawet obrońcy.
Czy Ukraina może obawiać się utraty suwerenności ze strony Rosji? Gazprom, a faktycznie Kreml, znowu grozi, że jeszcze w tym miesiącu zakręci zawory z gazem.
- Faktem jest, że Ukraina jest potężnie uzależniona od dostaw surowców strategicznych z Rosji. Przypomnę, że już w połowie lat 90. Moskwa próbowała szantażować Kijów, przystawiając jej "pistolet gazowy do głowy". Ukraina jest obecnie przygotowana na wstrzymanie dostaw gazu, Rosja jednak może wywołać kryzys nie tylko ekonomiczny, ale również polityczny i społeczny, jeśli na długo odetnie Ukraińców od błękitnego paliwa. Wybuch agresji społeczeństwa ukraińskiego jest tym bardziej możliwy, że nasz sąsiad przeżywa obecnie potężny kryzys gospodarczy. Mam jednak nadzieję, że na Ukrainie wszystko dobrze się skończy, zwłaszcza iż na zachowaniu spokoju bardzo zależy oligarchom ukraińskim. Dla nich sam chaos oznacza milionowe czy nawet miliardowe straty.
Wartość polskich inwestycji na Ukrainie wynosiła pod koniec 2008 r. 695 mln dolarów. To niewiele jak na stale powtarzające się deklaracje polityków o strategicznym partnerstwie. Co można zrobić, by wyraźnie poprawić wymianę handlową z Ukrainą, a tym samym tak naprawdę zawiązać mocne stosunki nie tylko pomiędzy obu państwami, ale przede wszystkim społeczeństwami?
- Obecnie i jeszcze chyba przez długi czas przeszkodą będzie duża różnica w rozwoju gospodarczym na korzyść Polski. Nie oznacza to rzecz jasna, że teraz nie da się wiele zrobić. Można, tylko trzeba chcieć. Przykładem może być zmiana zachowań urzędników państwowych polskich i ukraińskich, którzy pełnią służbę na granicy. Celnicy z obu nacji często traktują ludzi jak bydło. A takie zachowania naprawdę można zmienić z dnia na dzień. Władze obu państw powinny tylko chcieć to zrobić. Nie robią tego jednak. Niestety.
Rozmawiał Włodzimierz Knap

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski