MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przyszły prezes wybrał Kraków

Redakcja
Marcin Gortat podczas przyjazdów do Polski chętnie spotyka się z młodymi adeptami koszykówki Fot. Michał Klag
Marcin Gortat podczas przyjazdów do Polski chętnie spotyka się z młodymi adeptami koszykówki Fot. Michał Klag
W Krakowie 14-18 lipca dojdzie do ciekawej imprezy koszykarskiej, która nosi nazwę: 4Move Future Stars Małopolski Festiwal Koszykówki z Marcinem Gortatem. Jak nazwa wskazuje - jej specjalnym gościem będzie polski jedynak w NBA, gracz Orlando Magic Marcin Gortat.

Marcin Gortat podczas przyjazdów do Polski chętnie spotyka się z młodymi adeptami koszykówki Fot. Michał Klag

MARCIN GORTAT. Koszykarz mówi "Dziennikowi Polskiemu" o imprezie w podwawelskim grodzie, swej grze w NBA, wyjawia też, co będzie robił po zakończeniu kariery sportowej

W stolicy Małopolski wystąpi także w roli organizatora i szkoleniowca. Przeprowadzi zajęcia z młodymi adeptami koszykówki, przekaże im sporo ze swej wiedzy sportowej, podpowie jak zostać koszykarzem. W ubiegłym roku, przebywając w Polsce, w kilku miastach prowadził camp z młodymi, ale było to poza podwawelskim grodem.

Dlaczego zdecydował się Pan miejscem koszykarskiej imprezy, w tym campu dla dzieci, uczynić Kraków?

- Kraków zasługuje na to, by mieć silną koszykówkę. Ostatnio sukcesy w tym sporcie kolekcjonują zawodniczki Wisły. Były mistrzyniami Polski, niedawno zajęły wysokie miejsce w Eurolidze, awansując do Final Four. Koszykarki "Białej Gwiazdy" stały się wizytówką miasta. Powinno się przywrócić tutaj także siłę męskiej koszykówki. Kraków to miasto tradycji, w tym pięknej, tej sportowej, koszykarskiej. To jedno z najciekawszych miejsc w Polsce, każdy chętnie tu przyjeżdża. Czyli wszystko składa się na to, by w Krakowie urządzić kolejną imprezę koszykarską, która będzie promować ten sport.

- Co jest zadaniem tej imprezy, jaka powinna być, aby na jej zakończenie, 18 lipca, powiedział Pan, że się udała?

- Najważniejsze, aby było jak najwięcej dzieciaków. Niech przyjdą, zobaczą, będzie trochę zabawy, trochę gry, usłyszą ode mnie jak zaczynać trenować, niech się w efekcie zainteresują koszykówką. Jeśli tak się stanie, to dobrze. Zapraszam kibiców, aby obejrzeli zawody juniorów, ale też będą mogli usłyszeć na konferencji w AWF o treningu, jaki jest prowadzony w NBA. Oby wszyscy mieli i zabawę, i trochę zdobyli wiedzy, a wtedy będę zadowolony.

- Podobno grał Pan jako junior w Krakowie. Pamięta Pan to spotkanie? A może jakieś kontakty z Krakowem, wycieczka szkolna itp?

- Kraków zawsze był dla mnie miastem ważnym i pięknym choć niestety dość mało znanym. Znajomi i rodzina opowiadali mi o tym fantastycznym miejscu. Szukam w pamięci, czy jako junior grałem tu w koszykówkę, ale chyba nie. Natomiast jeździłem ze szkolną na wycieczki i grałem w Krakowie jako młody chłopak w piłkę nożną.

- Łódź - Wrocław - Kraków, trzy duże miasta, łączy je to, że w żadnym nie ma teraz mocnej koszykówki męskiej - ekstraklasowej drużyny. Co robić, aby wróciły czasy "Wawelskich Smoków" w Krakowie?

- Boleję nad tym, że tak duże ośrodki w kraju nie posiadają teraz silnej koszykówki męskiej, choć przed laty miały piękne tradycje. Przede wszystkim trzeba ludzi z pasją. Tylko tacy mogą stworzyć zespół, który mógłby stać się wizytówką miasta. Oczywiście trzeba pieniędzy, sponsorów. Taki klub nie może mieć tylko gotowych graczy, sprowadzonych z zewnątrz, ale sam musi szkolić. To będzie potrzebna inwestycja i rękojmia, że przetrwa długo. Do pomocy powinny włączyć się władze miasta, aby wspomóc klub i razem stworzyć silne podstawy egzystencji. Natomiast nie martwię się o frekwencję na meczach, jak jest dobra drużyna, to zawsze znajdą się kibice. Zwłaszcza że w Krakowie wielu pamięta tradycje "Wawelskich Smoków" i marzy o przywróceniu drużyny ekstraklasowej.
- Czy ma Pan jakieś wakacje w tym roku, gdzie?

- Wakacje mam za sobą. Po zakończeniu ligi NBA jeszcze czerwcu wybrałem się do Miami, a potem na Karaiby i tam odpocząłem po trudach sezonu. Ale i tam myślami byłem przy koszykówce, bo wolne dni szybko się skończyły i trzeba było wracać do obowiązków. Teraz będę w Krakowie, a od 20 lipca czeka na mnie polska reprezentacja.

- Czy jest Pan zadowolony z występu zespołu Orlando Magic w zakończonym sezonie NBA i swojej gry?

- Ze swojej gry w minionym sezonie nie jestem zadowolony. Grałem w zasadzie słabo, nie ukrywam. To były występy statyczne i monotonne. Także mój klub Orlando Magic nie jest zadowolony z postawy drużyny. Mierzyliśmy wyżej, znów w finał NBA, nie udało się, odpadliśmy w finale Konferencji Wschodniej z Boston Celtics. Na nowy sezon trzeba więc korekt w zespole.

- W ubiegłym roku był Pan blisko przejścia do Dallas, ale Orlando zastopowało transfer. Czy nie znudziła się Panu rola najlepszego zmiennika? Co będzie w nowym sezonie?

- Na pewno rola zmiennika mi się znudziła. Ale Orlando nadal chce, abym tam grał. Wygląda na to, ze zostaną w zespole Magic. Najważniejsze, że jestem w NBA, to wielka rzecz. Marzę tylko o większej liczbie minut spędzanych na parkiecie hal.

- Jakie plany związane z występami w reprezentacji?

- 20 lipca, jak mówiłem, zjawię się na zgrupowanie kadry. Wspólnie chcemy na treningach poprawić grę. Rok temu na mistrzostwach Europy Katowicach nie udało się wysoko awansować, ale to początek naszej drogi.

- Dlaczego polska koszykówka męska nie jest tak silna jak polska siatkówka męska albo piłka ręczna?

- To zależy od wielu czynników. W siatkówce są inni ludzie. Ten sport nie wymaga tak wymagającego zaplecza organizacyjnego jak koszykówka. Jest taniej i łatwiej wychować dobrych zawodników. A skoro nasi siatkarze doszli do czołówki światowej, to szybciej znajdują sponsorów i koło się napędza. Dla koszykówki nie ma innej drogi jak szkolenie zaplecza i szukanie sponsorów. Dobrze byłoby, aby reprezentacji osiągnęła pewien pułap, to sponsorzy chętniej spojrzeliby na nią.

- Czy całe życie zwiąże Pan z koszykówką? W przyszłości może trener?

- Koszykówka jest dla mnie wszystkim. Próbowałem w młodości innych sportów, nawet boksu, ale szybko się przekonałem, że tylko kosz jest moim celem. Występuję w najlepszej lidze świata, tam zdobywam doświadczenia. Całą naukę z NBA chciałbym w przyszłości przelać na Polskę. Na pewno kiedyś włączę się w kraju do szkolenia. Trenerem seniorów chyba nie będę. Wolałbym trenować młodzież, zachęcać do koszykówki. Może szkoliłbym dorosłego koszykarza, ale tylko indywidualnie. Interesuje mnie rola menedżera, bo chciałbym mieć wpływ na wizję i sportową politykę klubu. Nie wykluczam, że w końcu mógłbym zostać prezesem Polskiego Związku Koszykówki! Skoro tkwię w tym sporcie od lat, będę miał doświadczenia, to dlaczego nie?

Rozmawiał: Jan Otałęga

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski