Przywództwo

Rzeczywiście bowiem jest tak, że przed światem stoją różne problemy, a to demograficzne, a to klimatyczne czy też wreszcie te związane z globalizacją i brakiem jakiejkolwiek kontroli nad przepływem kapitału. Ale jak te problemy uszeregować, który uznać za najpoważniejszy? Po namyśle uznałem, że ze wszystkimi problemami świat o wiele łatwiej dałby sobie radę, gdyby nie fakt, że - przynajmniej w naszym kręgu cywilizacyjnym - mamy system wybierania polityków preferujący miernoty. I to sposób, w jaki wybieramy przywódców, wydaje mi się głównym problemem świata.

Nie chcę powiedzieć, że wszyscy przywódcy świata są do niczego, ale na przykład przywództwa w takich krajach jak USA, Wielka Brytania czy Francja dają trochę do myślenia. Nie chcę tu oceniać kończącej się prezydentury Baracka Obamy, ale to, co nas czeka po Obamie, nie napawa optymizmem. Brexit i wszystkie jego niezbadane jeszcze konsekwencje, to „zasługa” premiera Camerona, a o tym, jakim prezydentem jest Francois Hollande, najlepiej świadczy to, że tak niskich notowań nie miał jeszcze żaden z jego poprzedników.

Jest coś głęboko niepokojącego w tym, że przywództwa, czyli coś, od czego tak wiele zależy, z taką łatwością oddajemy ludziom, od których najczęściej nie kupilibyśmy używanego samochodu.

I to dotyczy już nie tylko mocarstw, ale właściwie większości znanych nam krajów.