18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psia wierność i psia nadzieja

Redakcja
Stare psy w schronisku tęsknią i czekają... Fot. Majka Lisińska-Kozioł
Stare psy w schronisku tęsknią i czekają... Fot. Majka Lisińska-Kozioł
Krakowskie Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt. Jest niedziela, ciepło. Już z daleka słychać poszczekiwania. Gdy wchodzę między klatki i wybetonowane wybiegi jazgot jest bardziej intensywny. W każdym boksie umieszczono kilka psów. Stare chyba czują, że tu dokonają żywota. Jedne chcą choćby ten ostatni raz zwrócić na siebie uwagę więc ujadają i szczerzą zęby; inne leżą i drżą ze strachu. Rzadko podchodzą do kraty, a wtedy patrzą tak, że serce mi pęka. Wiem przecież, że tylko nielicznym się poszczęści i znajdą pana, który wpuści ich do swojego domu.

Stare psy w schronisku tęsknią i czekają... Fot. Majka Lisińska-Kozioł

W codziennym zabieganiu często zapominamy, że bezinteresowna miłość zwierzęcia bywa jedyną, która została staremu człowiekowi

Wolontariuszka Beata Porębska przyjeżdża na Rybną kiedy tylko może. Przywozi jedzenie i zajmuje się najbardziej smutnymi psami; psami seniorami.

Niemal każdy z nich spędził w przyjaznym domu całe swoje życie a na starość trafił do schroniska. Nie może się tu odnaleźć więc czeka. Rano, w południe i wieczorem. Stale.

- Ból rozstania towarzyszyć mu będzie każdego dnia - mówi behawiorysta zwierzęcy Andrzej Kłosiński. - Stare psy, tak jak ludzie, mają swoje przyzwyczajenia i miejsca, które lubią. Dotąd były głaskane, przytulane, szczotkowane. Chodziły na spacery, dostawały smakołyki, a niektóre mogły spać w łóżku swojego pana. Gdy pan znika, nie potrafią poradzić sobie w nowym otoczeniu. Tracą ważną więź społeczną, a ze względu na wiek słabo adaptują się do nowych warunków, dlatego często popadają w depresję, przestają jeść, tęsknią. Cierpią nie tylko psychicznie, ale też fizycznie, bo długotrwały stres wpływa negatywnie na organizm.

***

Beata Porębska widziała takich psich nieszczęść mrowie. W Krakowie najbardziej znany jest Dżok.

Jego historia była inspiracją dla rzeźbiarza Bronisława Chromego, który stworzył pomnik psiej wierności. Właściciel Dżoka zmarł na atak serca w pobliżu Ronda Grunwaldzkiego. Pies czekał tam na swojego pana dokarmiany przez mieszkańców Krakowa. Budził zdziwienie i sympatię. Po roku pozwolił się przygarnąć nowej właścicielce. Gdy i ona odeszła, Dżok uciekł. Wałęsał się w pobliżu torów i zginął pod kołami jadącego pociągu.

Psów takich jak Dżok jest więcej. Mieszkańcy Supraśla przywykli do obecności jednego z nich na cmentarzu. As, jak go nazwali, wykopał sobie jamę obok mogiły pana i nie opuszczał tego miejsca ani na krok. Wzruszeni jego przywiązaniem ludzie przynosili mu na cmentarz wodę i jedzenie, a na ogrodzeniu nekropolii pojawiła się kartka: "Może komuś nie będzie obojętny los tego najwierniejszego z wiernych psa, który mieszka na cmentarzu, gdzie pochowano jego pana".

***

Bywa, że z powodu utraty wiernego przyjaciela cierpi też stary człowiek.

- W dzisiejszych czasach ludzie często trafiają do domów opieki społecznej, gdzie na posiadanie zwierzęcia na ogół nie wyraża się zgody. Więc pies, towarzysz i często jedyny powiernik schorowanego, starego człowieka w najlepszym razie trafia do schroniska, gdzie pozostaje mu czekać na śmierć. Bo stare psy nie cieszą się wzięciem - mówi Beata Porębska.

A jeśli nawet komuś przypadną do serca, to los nie zawsze bywa dla nich łaskawy.

Tak było z Astrą, dziewięcioletnią suczką, która przez trzy lata przebywała w schronisku. Zabrało ją małżeństwo pod osiemdziesiątkę. Oboje zdrowi, sprawni. Ale życie toczy się według swojego rozkładu. Niedługo po zaadoptowaniu Astry starszy pan zmarł, a jego żona zachorowała. Konieczny był pobyt w szpitalu. I wtedy rodzina oświadczyła, że w tej sytuacji opieka nad psem to zbyt wielkie obciążenie.
Wolontariusze znaleźli dla Astry tymczasowy dom. Starsza pani zmarła zanim poddała się leczeniu.

- Ludzi łączy z psami szczególna więź. Rozumieją nasze emocje i potrafią je odczytywać. Dzieje się tak, ponieważ psy i ludzie mają podobny system emocjonalny i społeczny. Żyją w grupach społecznych, obecność i kontakt z członkami tej grupy jest niezbędna przy wychowywaniu młodych, wykorzystują zabawę jako formę rozwijania umiejętności społecznych, intensywnie komunikują się - mówi behaviorysta zwierzęcy Andrzej Kłosiński.

Dlatego pies najlepiej czuje się, kiedy uczestniczy w naszym życiu codziennym. Wspólne zabawy, ale także wylegiwanie się na kanapie tworzą silną więź między psem a właścicielem. - Taka więź wytwarza się zwłaszcza między starym człowiekiem i jego starym psem - dodaje Andrzej Kłosiński. - Są dla siebie oparciem i stają się sobie niezbędni.

- Bywa jednak - mówi Maciej (opiekuje się mamą i jej psem) - że feruje się wyroki i ocenia rodzinę, która pozbywa się starego psa zanim pozna się tego przyczyny. Zdarza się przecież, że stary człowiek nie jest wstanie zająć się swoim psem, nawet nie bardzo zdaje sobie sprawę, że go ma, a zapas sił i możliwości do opiekowania się matką lub ojcem są u rodziny na wyczerpaniu. Wtedy trzeba podjąć decyzję - matka czy pies. A to nie są łatwe decyzje, ani proste wybory.

***

Jakby jednak na sprawę nie patrzeć sposobów na zapewnienie psu godnego życia jest przynajmniej kilka. Można go umieścić w hotelu, ale to kosztuje. Można mu samemu znaleźć mu dom, ale to wymaga starań. Można poprosić o radę wolontariuszy z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, ale to wymaga chęci.

Tak zrobili właściciele Figi, która dziś ma już nowy dom i jest w dobrej formie. Pomogła swojemu pierwszemu właścicielowi dłużej trzymać się życia a teraz są przed nią nowe wyzwania. Misiek czekał na dom półtora roku - dziś jest szczęśliwy.

Schorowana Aga została poddana operacji. Wydawało się, że nie da rady, a ona jednak wywalczyła sobie zdrowie i przyjazne miejsce gdzie ma przyjaciół.

Tyle, że nie wszystkie psy walczą, bo ich tęsknota jest tak wielka, że na nic innego nie wystarcza im sił. Stara jamniczka Luka, która trafiła do schroniska wprost z miękkiej domowej kanapy, nie trzymała się życia. Zrobiono jej operację, zabieg się udał, ale psa zabiła samotność.

Dwunastoletni owczarek niemiecki, pojawił się warszawskim schronisku dla bezdomnych zwierząt rok temu. Był wtedy silnym energicznym psiakiem, ale i tak miał minimalną szansę na znalezienie nowego domu ze względu na wielkość i wiek. Jakby to przeczuwał. W schronisku błyskawicznie się postarzał, posiwiał, schudł. Z dnia na dzień tracił chęć do życia, bo nie miał dla kogo się starać.

- Zostawiony w krakowskim azylu inny dwunastoletni pies po prostu przestał jeść. Ginął w oczach - opowiada Beata Porębska. - Żaden przysmak nie był w stanie go skusić. Dopiero bliskość człowieka, głaskanie, szczotkowanie i dawanie mu poczucia, że jest czyjś sprawiły, że doszedł do siebie.
Takich cierpiących, starych, porzuconych zwierzaków są dziesiątki. Tylko nielicznym można dać namiastkę miłości, bo w schronisku nie ma czasu na dopieszczanie. Przetrwają więc tylko te psy, które chcą walczyć, bo nadzieja nie odeszła od nich wraz z kochanym człowiekiem. Inne będą wegetować samotne, zdradzone i zdumione, że pan któremu wiernie służyły o nich zapomniał.

Niekiedy przecież stary pies bywa traktowany przez swoich właścicieli jak zużyty przedmiot, który zaczął się psuć. A on tylko - tak jak stary człowiek - ma coraz słabszy wzrok i słuch, ma zwyrodnienia stawów lub kręgosłupa, problemy z sercem i jest mniej aktywny.

Ale nie mniej oddany, nie mniej kochający.

Dlatego Krystyna z Krakowa, która przed przeprowadzką do DPS-u musiała oddać swojego psa przyjaciela uważa, że stary człowiek powinien mieć prawo zachować przy sobie swoje zwierzę, jeśli tego chce i potrzebuje.

Tyko, że regulaminy domów pomocy społecznej są surowe i okrutne. Za jednym zamachem stary człowiek i stary pies tracą siebie i tracą swój dom. Na zawsze.

Tylko te ekskluzywne, gdzie hasło klient nasz pan obowiązuje za spore pieniądze, godzą się na pielęgnowanie przyjaźni człowieka i zwierzęcia.

***

W codziennym zabieganiu zapominamy, że często bezinteresowna miłość psa jest jedyną, która człowiekowi została.

Felicja, emerytowana nauczycielka przekonała się o tym na własnej skórze. Najpierw zmarł jej mąż, potem przyjaciółka. Dawała sobie radę, lata jednak płynęły i nadszedł dzień, gdy już nie mogła zaopiekować się swoim psem, bo sama potrzebowała wsparcia przy wstawaniu z łóżka, toalecie, wychodzeniu. Początkowo pomagali sąsiedzi. Jednak dla psa ich dobroci nie wystarczało. Felicja musiała więc pożegnać się z dziesięcioletnią jamniczką Tiną. - Tyle razem przeszłyśmy, tyle rzeczy jej opowiedziałam o sobie, tyle mam wspomnień związanych z moim psem. Teraz nie zostało mi już nic. Co mi z czystego łóżka i lekarstw podanych na czas. Co z tego, że mogę patrzeć w telewizor, skoro nikt nawet nie zapyta mnie, jak się czuję. A Tina zawsze wiedziała, że jest mi źle, kładła się na moich stopach i była. Była ze mną. A teraz nie mam nikogo. Zostałam sama.

***

Takich osób jak Felicja jest wiele; w bloku, na osiedlu, w sąsiednim pokoju. Osacza ich wszechobecne racjonalne podejście do życia. Rodzina i opiekunowie powtarzają: tak będzie najlepiej dla wszystkich, bo przecież najważniejszy jest człowiek.

Tylko, że racjonalność boli jak przypiekanie żelazem. Boli, bo ona zazwyczaj oznacza pożegnanie.

Zwierzę nie rozumie, dlaczego traci bezpieczny dom i ukochanego człowieka. Zamiast miłych pieszczotliwych słów słyszy wycie i szczekanie; jeśli trafi do azylu. Albo osacza je noc, samotność i bezradność, a potem dopada śmierć - jeśli racjonalnie myślący ludzie przywiążą nieszczęśnika do drzewa i zostawią. Czasami czuje też dotkliwy ból, gdy wyrzucone z pędzącego auta usiłuje wstać i zebrać swoje psie myśli, w których wciąż jest dom, kochająca pani, pełna miska.
- Wiedziałam, że moja Pufa poszła do schroniska, wiedziałam choć oni, moja rodzina, powtarzali, że oddali ją w dobre ręce dla mojego dobra - opowiada pani Zofia (84 lata). - Prosiłam o spotkanie z nowymi właścicielami, ale spotkania nie było, bo i właścicieli nie było. Płakałam, a oni mówili, że histeryzuję. Lekarz zapisał jakieś środki uspokajające i łzy nie płyną już po moich policzkach. Szlocha za to moje serce. Bo wiem, że Pufa tęskni, że nie wie dla czego ją oddałam, dlaczego jest sama. Ja też nie rozumiem, dlaczego nie mogła pobyć ze mną jeszcze trochę. Może razem byłoby nam łatwiej przejść na tę drugą stronę. I raźniej. Nie mam już dużo czasu, a bez mojego psa, to jest czas smutny. Czas lodowaty.

***

Azyle są pełne starych zwierząt. W domach pomocy, w blokach, w bogatych willach na swój czas czekają samotni, starzy ludzie. Nie musi tak być. Wystarczy, że jak psy otworzymy swoje serca na miłość, wierność i przyjaźń. A potem te uczucia odwzajemnimy.

(Imiona niektórych osób i zwierząt zostały zmienione)

Majka Lisińska-Kozioł

Pokochaj zwierzaka

W chwili obecnej w Krakowskim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt przebywa około 480 psów i około 200 kotów różnych ras i wielkości.

Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt przyjmuje zwierzęta przez całą dobę, a wydaje nowym opiekunom w godzinach 10-14 i 15-17 przez wszystkie dni tygodnia (w niedziele i święta także). Tel. 12/429-74-72.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski