Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psychoza ognia

Redakcja
U Materniaków zaczęło się palić około trzeciej w nocy. Tak samo jak jesienią zeszłego roku w sąsiednich gospodarstwach.

- Nie wiadomo, kto będzie następny - mówią mieszkańcy Posady Górnej, terroryzowanej przez podpalacza

U Materniaków zaczęło się palić około trzeciej w nocy. Tak samo jak jesienią zeszłego roku w sąsiednich gospodarstwach.

   Różnica była tylko taka, że po raz pierwszy ogień pojawił się w budynku, w którym byli ludzie. Mieszkańcy Posady Górnej koło Rymanowa nie mają wątpliwości, że wszystkie te pożary to sprawka podpalacza.
   W drewnianym domu, zamieszkanym przez niepełnosprawną kobietę z dorosłym synem, pożar wybuchł w nocy z 21 na 22 bm. - Życie ocaliło nam szczekanie naszego kundelka. Syn zdążył wynieść mnie na wózku z płonącego domu. Uratowaliśmy się, a piesek już nie. Wszystko spłonęło, został nam tylko telefon, z którego dzwoniliśmy po pomoc - płacze Maria Materniak, chora na osteoporozę, której ogień poparzył twarz.
   W ciągu kilku chwil skromny dorobek życia dwuosobowej rodziny (matka jest na rencie, syn nie ma pracy) obrócił się w niwecz. Gmina przygotowuje im lokal zastępczy, a na razie zamieszkali w drewnianym domu obok pogorzeliska.
   To nie pierwszy pożar w tym miejscu: od połowy września do końca października ub. roku spłonęły dwa drewniane budynki gospodarcze oraz mieszkalny, ale pusty. Jeden z nich należał do 70-letniego mężczyzny, który biegnąc do ostatniego pożaru zmarł na zawał serca. Kilka tygodni temu, także nocą, spalił się "maluch" zaparkowany na podwórzu Materniaków. W żadnym z tych przypadków policja nie wykluczyła podpalenia.
\\\*
   Ludzie w Posadzie Górnej dobrze wiedzą, kto odpowiada za pożary. Wskazują dwudziestokilkuletniego mieszkańca wsi, który najpierw widywany był w sąsiedztwie feralnych zabudowań, a później towarzyszył akcjom gaśniczym. - Kilka godzin przed pożarem był u mnie, bo chciał, żebyśmy wypili razem piwo - mówi Andrzej Materniak.
   Mieszkańcy zastanawiają się, czy - tak jak jesienią - nie wprowadzić całonocnych dyżurów. - Zmienialiśmy się wtedy co dwie, trzy godziny. Teraz na noc spuszczam psy - opowiada Jan Zima.
   - Nie śpimy po nocach, zrywamy się co chwilę. Boimy się, bo poprzednio paliło się pod naszym nosem, a mamy drewnianą stodołę - nie ukrywa Kazimiera Rajchel.
   - We wsi panuje psychoza. Tam jest jeszcze dużo drewnianych domów i stodół, do których straż ma trudny dojazd - mówi Mieczysław Smerecki, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Posadzie Górnej. - Niby wszyscy wiedzą, kto jest podpalaczem, ale nikt go za rękę nie złapał. To chyba chory człowiek.
   Jeszcze podczas gaszenia ostatniego pożaru podejrzewany mężczyzna został zatrzymany przez policję, ale wypuszczono go niedługo potem. - Matka potwierdziła, że był cały czas w domu - mówi komisarz Zbigniew Jaworski, komendant komisariatu w Rymanowie. - _Udowodnienie takiego przestępstwa jest bardzo trudne, bo podczas gaszenia niszczone są wszystkie ślady - _dodaje.
   Jednak niedawno zatrzymano 20-letniego podpalacza, który kilkakrotnie podkładał ogień w budynkach popegeerowskich w niedalekich Szklarach. Natomiast wciąż nie udało się ustalić, kto był sprawcą serii tajemniczych pożarów, które jesienią ub. roku wybuchały w pobliskim Iwoniczu. PIOTR SUBIK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski