W tym roku budżet Justyny Kowalczyk i jej ekipy to ponad 2 mln zł Fot. Marcin Oliva Soto
NARCIARSTWO. Skoczkowie i Kowalczyk mają wszystko, a alpejki muszą szukać wsparcia u sponsorów
PZN dostanie w tym roku z Ministerstwa Sportu ponad 9 mln złotych. - To pokryje około 60 procent naszych potrzeb, resztę dołożymy z własnej kieszeni - wyjaśnia Tajner.
Pierwsi w kolejce do kasy są oczywiście skoczkowie i Justyna Kowalczyk, kandydaci do medali na igrzyskach w Soczi (odliczanie trwa: zostało jeszcze 259 dni) objęci indywidualnymi programami "Klubu Polska", czyli rządowego projektu, który wspiera najlepszych sportowców.
- Zalecenie z ministerstwa jest takie: skoki i Justyna mają mieć wszystko - wyjaśnia szef PZN. - Resztę środków musimy zagospodarować wśród pozostałych grup. Siedzimy nad tym od dwóch miesięcy, żeby się jakoś rozsądnie w tym budżecie zmieścić. To nie jest jednak tak, że dopieszczanie gwiazd odbywa się kosztem reszty. Po prostu ci najlepsi mają pierwszeństwo i na nich oszczędzać nie można - dopowiada.
O jakich kwotach mówimy? Narciarka z Kasiny będzie mieć do dyspozycji budżet przekraczający 2 mln zł, o ponad 200 tysięcy większy niż w ubiegłym roku (1 mln 833 tys.). Różnica wzięła się stąd, że na specjalne życzenie zawodniczki i jej trenera Aleksandra Wierietielnego, PZN zatrudni jeszcze jednego serwismena - Ulfa Olssona, który będzie się zajmował nartami do stylu dowolnego. Szwed, który w przeszłości pracował już z Justyną (w latach 2007-09), przez ostatnie dwa sezony był zatrudniony w kadrze Norwegii.
- Nie jest tani i nie mamy na jego pensję jeszcze zabezpieczonych środków, ale pracujemy nad tym - zapewnia Tajner. - To ekspert, topowy serwismen, a nie możemy zaniedbać tego elementu, zwłaszcza w sezonie olimpijskim.
Olsson pracę ma rozpocząć już w czerwcu - razem z Rafałem Węgrzynem i Mateuszem Nuciakiem, asystentami Wierietielnego (ale też serwismenami) będzie wybierał dla Justyny narty na nowy sezon.
Na luksusy mogą również liczyć skoczkowie, choć u nich w zasadzie nic się nie zmienia.
- Wszystko dobrze sprawdziło się w poprzednim sezonie, więc nie ma sensu przy tym majstrować. Współpraca między trenerami, między poszczególnymi grupami układa się wzorcowo - chwali Tajner.
Na drugim biegunie są alpejki. W kadrze niby ciągle są cztery zawodniczki: Karolina Chrapek, Maryna Gąsienica Daniel, Agnieszka Gąsienica Daniel i Aleksandra Kluś, ale dwie ostatnie będą trenowały z kadrą wtedy, gdy znajdą sponsorów i same sobie za to zapłacą. W grę wchodzą niemałe kwoty.
- Nie byliśmy w stanie zabiezpieczyć środków dla całej grupy - tłumaczy Tajner, przyznając, że zawodniczki też nie pomogły sobie wynikami w ostatnim sezonie. - Nie ukrywajmy, były bardzo słabe - przyznaje szef PZN.
Jednocześnie informuje, że nie przedłużono umowy z trenerem alpejek Włochem Gianlucą Zanitzerem. Był za drogi. Ma go zastąpić jego rodak Mauro Timon, polecony przez Livio Magoniego, byłego szkoleniowca polskiej kadry. To wszystko jednak sprawia, że walka o prawo startu w Soczi nie rysuje się przed Polkami w jasnych barwach.
Kwalifikację olimpijską ma już w kieszeni startująca w skicrossie Karolina Riemen. Do Rosji pojedzie z nowym trenerem - Mateusza Herdę zastąpił jego dotychczasowy asystent Przemysław Buczyński.
Przemysław Franczak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?