Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Puchar Polski nie dla „Pasów”

Maciej Zubek
Filip Drzewiecki (z lewej) i Patrik Svitana zablokowali Jaroslava Kristka, ale w meczu to tyszanie byli górą
Filip Drzewiecki (z lewej) i Patrik Svitana zablokowali Jaroslava Kristka, ale w meczu to tyszanie byli górą Fot. Maciej Zubek
Hokej. Turniej w Nowym Targu zakończył się zwycięstwem GKS-u Tychy. We wczorajszym finale Cracovia nie potrafiła strzelić bramki

Hokeiści Comarch Cracovii nie zdołali obronić wywalczonego przed rokiem Pucharu Polski. W Nowym Targu, w finale tegorocznej edycji, „Pasy” przegrały z GKS-em Tychy. Wliczając rozgrywki ligowe, była to już piąta z rzędu porażka Cracovii z tym zespołem - i w dodatku jak najbardziej zasłużona.

Wczorajszy mecz zaczął się bardzo asekuracyjną grą z obu stron. Z czasem inicjatywę przejęli jednak tyszanie. Mimo kilku szans, nie potrafili jej udokumentować golem. Najlepsze okazje mieli w momencie gry w liczebnym... osłabieniu. Cracovia uniknęła strat, bowiem zarówno Patryk Kogut, jak i Marcin Kolusz nie zdołali oddać celnego strzału na bramkę Rafała Radziszewskiego.

„Radzik” wygrał też w pierwszej tercji starcie „oko w oko” z Mateuszem Bepierszczem. Co zaś tyczy się ofensywnych poczynań krakowian, to w tej odsłonie spotkania tylko sporadycznie przedostawali się pod tyską bramkę, w której - w porównaniu z meczem półfinałowym z bytomską Polonią - chorego Stefana Zigardy’ego zastąpił Kamil Kosowski.

Za to już w jednej z pierwszych akcji tercji drugiej podopieczni Rudolfa Rohaczka mogli prowadzić. Zimnej krwi zabrakło jednak Markowi Wróblowi. W odpowiedzi sam na bramkę Cracovii niemal od połowy lodowiska jechał Kogut, ale zarówno z jego pierwszym strzałem, jak i z dobitką Radziszewski sobie poradził.

Napastnik tyszan dopiął swego w 32 minucie. Z dużą prędkością wjechał w tercję Cracovii, oddał mocny strzał, po którym krążek wpadł do bramki.

Po chwili w świetnej sytuacji znalazł się Damian Kapica, jednak przegrał starcie sam na sam z Kosowskim. Co więcej, akcja błyskawicznie przeniosła się na drugą stronę lodowiska, a tam Filip Komorski, uderzeniem w górny róg bramki, podwyższył prowadzenie Ślązaków.

W 39 minucie mogło być już po meczu. Po faulu Patryka Noworyty na Komorskim, tyszanie mieli rzut karny, lecz tym razem w pojedynku z napastnikiem GKS górą był Radziszewski. Co się jednak odwlecze…

Na początku trzeciej tercji karę złapał Filip Drzewiecki i tyszanie grając w liczebnej przewadze zdobyli trzeciego gola, po składnej akcji duetu Kamil Górny - Jan Semorad i celnym strzale drugiego z nich. To trafienie definitywnie rozstrzygnęło losy spotkania. Najbliżej zdobycia honorowej bramki dla Cracovii był Richard Jencik, po jego strzale krążek odbił się od poprzeczki.

- Dobrze zagraliśmy jedynie w pierwszych minutach - ocenił Rudolf Rohaczek. - Później daliśmy się zdominować tyszanom. Kluczowym momentem była zmarnowana sytuacja przez Kapicę i zaraz potem stracony drugi gol. Wtedy ten mecz się „złamał” - przyznał szkoleniowiec „Pasów”.

- Taktycznie zagraliśmy bardzo dobrze, i to było kluczem do naszego zwycięstwa. Po zdobyciu dwóch bramek już kontrolowaliśmy to spotkanie - stwierdził trener tyszan Jiri Sejba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski