Niezapomniane płyty polskiego rocka (85)
Miałem same dwóje, repetowałem w podstawówce szóstą klasę. Potem zainteresowanie biegami przez płotki zaprowadziło go do mającego profil sportowy liceum zawodowego, z którego został jednak relegowany, gdyż wszedł w ostry konflikt z "ciałem pedagogicznym". Później (jak to określa) hipisował, ale "wolność" dość szybko się skończyła, bo gdy ukończył 18 lat, otrzymał powołanie do wojska. A ponieważ odmówił "pójścia w kamasze", został skazany na 2 lata więzienia. Siedząc zaczął układać własne blueso-ballady, które później, już po wyjściu na wolność, nie mając pracy, wykonywał na ulicach Krakowa.
W 1986 r. Maleńczuk zaczął współpracować z krakowskim zespołem Püdelsi, który powstał na gruzach grupy Dupą, po tym jak lider tej ostatniej - poeta i malarz Piotr Marek, odebrał sobie życie. W pierwszym składzie Püdelsów obok założycieli: Andrzeja "Pudla" Bieniasza i Franza Dreadhuntera grali m.in.: mój drogi przyjaciel (przepraszam za odrobinę prywaty) Andrzej Potoczek - obecnie lider formacji Revolver oraz Paweł "Bejbi" Mąciwoda - dziś w Scorpions! Do końca XX w. Püdelsi wydali kolejno cztery LP, z których ostatnim był "Psychopop" z 1999.
"Psychopop" zaczyna się od brawurowej rock-cza-czy - "Emeryten party" (głośna muzyka, ale całkiem do d...). Potem mamy tytułową pychotę, czyli obsesyjny "Psychopop" (W andergrandzie siedzi Andrzej / Jarek w popie robi bardziej (...) Jak przyjaciół zgodzić spory - psychopop! / Tak się zrodzi pomysł chory - psychopop!). Trójka to perwersyjna "Samba - mamba" (W barze na rurze tańczy Samba / Wije się po niej czarna mamba). Następnie lecą: pankowaty "Szpaner", co (wygląda jak ch...); dancingowe, równie eleganckie "Noś dobre ciuchy" (jeżeli jesteś gość) i tragiczne "Szuwary", o tym iż kochali się tak czule (że ich nad ranem znalazł rybak w mule). Potem mamy wielkie żarcie. To obsesyjna "Kolacyja" (Barony i margrabie obmacują uda żabie / liżąc ostryg zakamary/ obwąchują ser prastary). Z kolei robi się niebiańsko-pięknie, za sprawą psycho-ballady "Boski ogród" i diabelsko-strasznie, dzięki metalicznemu "Lucyfugusowi". Dziesiątką jest autobiograficzny rhythm'n'blues - "Jestem sam". I wreszcie przychodzą: poprzedzająca finał "Biada - dada"; oraz on sam, czyli 10 min song o krwiodawstwie i krwiopijstwie - "Wampir".
JERZY SKARŻYŃSKI
"RADIO KRAKÓW"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?