MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Puerto nico

Redakcja
- Kilka lat temu, będąc gwiazdą, nagle zniknęłaś, wycofałaś się na jakiś czas z showbusinessu. Potem wróciłaś, ale już nie pod szyldem Vaya Con Dios, lecz Purple Prose. Czy chciałaś w ten sposób uciec od popularności i skoncentrować się na tworzeniu muzyki?

- mówi DANI KLEIN

   Dani Klein przez dziesięć lat stała na czele najsłynniejszej belgijskiej grupy Vaya Con Dios, która sprzedała ponad 10 milionów płyt i wylansowała m.in. przeboje: "Puerto Rico", "Neh na na na" i "What’s a Woman".
   - Dokładnie tak było.
   - Czy w takim razie zespół Vaya Con Dios można uważać za zamknięty rozdział?
   - Niekoniecznie. Potrzebowałam jedynie chwili wytchnienia. Nie chciałam być przez cały czas w trasie, gotowa na spełnianie kolejnych oczekiwań. Postanowiłam, że zastanowię się nad tym, czego tak naprawdę pragnę, bo w pewnym momencie już sama tego nie wiedziałam. Zaczęłam się gubić wśród ciągłych rozjazdów i występów.
   - Czy to znaczy, że możemy oczekiwać kolejnej płyty Vaya Con Dios?
   - Tak. Właśnie pracuję nad nowym projektem.
   - Kiedy się ukaże?
   - Nie wiem. Nigdzie mi się nie spieszy, pracuję powoli i nie chcę podawać żadnych dat. Ukaże się, gdy wszystko będzie gotowe i dopracowane - może to zająć rok, może dwa lata, nie mam pojęcia.
   - Czy kiedykolwiek byłaś w Puerto Rico?
   - Nie, nigdy. (śmiech)
   - Czyli piosenkę "Puerto Rico" pisałaś tak naprawdę nie znając tego miejsca...
   - Nigdy tam nie byłam, choć właściwie to powinnam pojechać...
   - Nazwa Vaya Con Dios oznacza: "Idź z Bogiem". Czy Bóg i duchowość to dla Ciebie ważne sprawy?
   - Duchowość owszem, choć nie wierzę w Boga takiego, jak się go popularnie przedstawia. Wierzę w zasady etyczne, w sprawiedliwość, w prawdę...
   - Czy śledzisz to, co dzieje się na obecnej scenie muzycznej? Masz jakichś faworytów?
   - Lubię tzw. world music, choć nie przepadam za tym określeniem, bo tak naprawdę wszystko, co pochodzi spoza Europy, wrzuca się do worka z napisem "world music". Słucham trochę muzyki afrykańskiej, kubańskiej...
   - Zwiedziłaś kawał świata - czy jest jakieś miejsce, które podobało Ci się bardziej niż inne?
   - Lubię słoneczne zakątki, bo sama mieszkam w ponurym kraju, w którym ciągle pada, a niebo jest bez przerwy zachmurzone. Tobago, mała wysepka na Morzu Karaibskim, to raj.
   - Jesteś patriotką czy obywatelką świata?
   - Zdecydowanie to drugie.
   - Pytam dlatego, bo zwykle, gdy ktoś osiąga światowy sukces, staje się ambasadorem swojego kraju. Czułaś się ambasadorem Belgii na świecie?
   - Myślę, że Belgowie nie są specjalnie dumni z osiągnięć swoich rodaków. Więcej wagi przywiązują do tego, co się dzieje za granicą niż do wydarzeń z własnego podwórka. Zagraniczne media szanują mnie dużo bardziej niż ojczyste - inaczej niż publiczność. Kiedy rozmawiam z ludźmi, mówią mi, że napełnia ich radością fakt, że są Belgami i że Vaya Con Dios to belgijski zespół. Ale media nie zwracają na to większej uwagi. Tak czy inaczej, nie uważam się za patriotkę. Ludzie, którzy odnieśli sukces, są zwykle wykorzystywani do budowania reputacji swojego kraju, mimo iż wcześniej w tym samym kraju znajdowali się w niełasce.
   - Na szczęście, Ty odniosłaś sukces i zostałaś doceniona już za
życia...
   - Tak. (śmiech) Faktycznie, miałam to szczęście...
Rozmawiał: KRZYSZTOF CZAJA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski