Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Punkty były niezbędne

Redakcja
W 21. kolejce spotkań IV grupy klasy "A", w Lisiej Górze, walcząca o utrzymanie się w tej klasie rozgrywkowej drużyna miejscowego Orła podejmowała zespół Radlnej. Gospodarze, mający w ostatnim okresie dobrą passę, wykorzystali atut własnego boiska i zwyciężyli wyżej notowanych rywali 3-1.

Po meczu klasy "A"

   Henryk Urasiński (trener Orła):
   - Co przesądziło o zwycięstwie drużyny Orła w tym meczu?
   - Można powiedzieć, że mecz miał wyrównany przebieg, lecz większą determinacją i agresywnością wykazali się w nim moi zawodnicy i dzięki temu wygraliśmy. Sądzę zatem, że nasze zwycięstwo w tym pojedynku było jak najbardziej zasłużone. Na pewno cieszy ten sukces i trzy punkty, które w naszej obecnej sytuacji w tabeli były nam wręcz niezbędne. Wszyscy zdają sobie sprawę, że każdy punkt w walce o utrzymanie jest ważny i to chyba dodatkowo zmobilizowało moich zawodników, którzy za wszelką cenę dążyli do zwycięstwa.
   - Wiosną wiedzie się wam dość dobrze. Jaka jest tego przyczyna?
   - Po prostu powoli zaczynają przychodzić efekty naszej wspólnej półrocznej pracy. Zespół jest niedoświadczony, na dorobku, złożony z młodych chłopaków, którzy jednak dość solidnie trenują i cały czas podnoszą swoje umiejętności. Ponadto w czasie spotkań ligowych ta drużyna rozumie się coraz lepiej i co ważne stara się przynajmniej w pewnym stopniu realizować przedmeczowe założenia taktyczne.
   - W tym sezonie ligę będą musiały opuścić dwie drużyny. Jaki Pan przewiduje scenariusz w końcówce rozgrywek?
   - W tej chwili praktycznie przesądzony jest los Dunajca Zbylitowska Góra, natomiast otwarta jest sprawa drugiej drużyny, która zostanie zdegradowana. Uważam, że wyłoni się ona spośród pięciu zespołów, które aktualnie mają zbliżony dorobek punktowy. O wszystkim zadecydują najbliższe mecze. Nas czeka trudny pojedynek w Ryglicach, w którym postaramy się jednak zagrać o zwycięstwo.
   Krzysztof Kapłoński (trener Radlnej):
   - Jak oceni Pan ten pojedynek?
   - Na pewno był to mecz walki, w którym spotkały się dwie drużyny o wyrównanym poziomie. Gospodarze, którzy po prostu musieli ten mecz wygrać, grali przez cały czas z dużą determinacją. W drugiej połowie graliśmy w osłabieniu i widać było, że chłopakom w pewnym momencie zaczęło brakować sił. Jednak, mimo wszystko, starali się walczyć, aby zdobyć chociaż jeden punkt, jednak, niestety, nie udało się tego osiągnąć. Wiedzie się nam w tej rundzie dość dziwnie, gdyż po pięciu zwycięstwach z rzędu, teraz doznaliśmy trzeciej kolejnej porażki.
   - Ten mecz wcale nie musiał się jednak potoczyć w ten sposób.
   - Rzeczywiście, już na samym początku stworzyliśmy sobie dwie stuprocentowe sytuacje bramkowe, z których niestety nie wykorzystaliśmy ani jednej. Później przytrafiły się nam błędy w defensywie, po których straciliśmy bramki w dość głupi sposób. Rozpoczęło się od kuriozalnego błędu bramkarza, który zamiast łapać piłkę piąstkował ją przed siebie wprost pod nogi przeciwnika.
   - Zespół Radlnej na dobre zmobilizował się chyba dopiero po czerwonej kartce jednego z kolegów?
   - Przede wszystkim nadal nie mogę pogodzić się z decyzją arbitra, który nie wiem za co usunął mojego zawodnika z boiska. Ta sytuacja rzeczywiście zmobilizowała mój zespół i nawet udało nam się zdobyć kontaktowego gola w końcówce meczu. Jednak przeciwnik bardzo szybko również odpowiedział bramką i było już po meczu.
Jarosław Boduch

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski