Z ulgą odetchnęli kibice Sandecji, gdy sędzia zakończył jej sobotnie spotkanie z Flotą Świnoujście. Podopieczni trenera Dariusza Wójtowicza odnieśli pierwsze w rundzie wiosennej zwycięstwo na boisku (wcześniej przyznano im punkty walkowerem za odwołany mecz z Widzewem Łódź – przyp. DW), zacierając nieco fatalne wrażenie pozostawione po wysoko przegranych potyczkach z Miedzią Legnica i Termaliką Bruk-Betem Nieciecza.
– Ta wygrana była nam potrzebna jak rybie woda – _przyznaje trener „Biało-czarnych”. _– Rzec można, że wyrwaliśmy je przeciwnikom z gardeł. Byliśmy zespołem lepszym właśnie o tę jedną bramkę.
Szkoleniowiec podkreśla, że to zwycięstwo pozwoli uwierzyć jego podopiecznym w sens ciężkiej pracy, wykonywanej na treningach. Doda też zawodnikom pewności siebie.
_– To bardzo ważny aspekt, bowiem we wcześniejszych spotkaniach chłopakom brakowało zdecydowania i twardości w grze. Uważam, że miało to podłoże psychiczne. Zawodnicy gdzieś z tyłu głowy mieli zakodowane, że i tak przeciwników nie przeskoczą. Mam nadzieję, że teraz to podejście ulegnie zmianie – _tłumaczy Wójtowicz.
Pod koniec sobotniego spotkania był taki moment, że na murawie leżało czterech graczy Sandecji, których dopadły skurcze mięśni. Wskazuje to na pewne braki w przygotowaniu fizycznym piłkarzy z Nowego Sącza do drugiej części sezonu. Z diagnozą tą częściowo zgadza się Wójtowicz. To jednak nie on odpowiada za zimową pracę z drużyną. Przejął ją przecież na zaledwie dziesięć dni przed wznowieniem rozgrywek.
– W sparingach i podczas codziennych zajęć zupełnie nieźle to wyglądało __– zauważa szkoleniowiec. – Im jednak dalej w las... Przyznaję, że z niepokojem patrzyłem, jak niektórzy gracze zaczynają tracić siły. A praca nad jej wzmocnieniem w okresie startowym jest wyjątkowo trudna. Przygotowanie wytrzymałościowe drużyny jest na chwilę obecną niewystarczające. Coś trzeba będzie z __tym fantem uczynić.
Największym pechowcem konfrontacji z Flotą okazał się Fabian Fałowski. Napastnik Sandecji w kuriozalny sposób nie wykorzystał rzutu karnego, posyłając piłkę pięć, sześć metrów obok słupka.
– Gdy podbiegałem do futbolówki, nagle się poślizgnąłem i straciłem równowagę – _tłumaczy popularny „Fafik” – Za późno już było na zatrzymanie nogi. Stąd to koszmarne pudło._
Wójtowicz potwierdza wersję piłkarza, przyznając, że to on w pierwszej kolejności był wyznaczony do wykonywania jedenastki.
_– Ale to na nim popełniono faul, zatem do __„wapna” powinien był podejść ktoś inny. Ale cóż, stało się. Najważniejsze, że ten zmarnowany karny nie odebrał nam kompletu punktów – _konstatuje trener Sandecji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?