Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pustki w szkole bez dzieci

Magdalena Balicka
Klasy w szkole w Płokach były puste przez trzy dni od środy do piątku włącznie. Rodzice nie posłali dzieci na zajęcia. Chcą, by organ założycielski, czyli Fundacja na Rzecz Edukacji przekazała im szkołę
Klasy w szkole w Płokach były puste przez trzy dni od środy do piątku włącznie. Rodzice nie posłali dzieci na zajęcia. Chcą, by organ założycielski, czyli Fundacja na Rzecz Edukacji przekazała im szkołę Fot. Magdalena Balicka
Płoki. Narasta konflikt w sprawie społecznej szkoły w Płokach. Rodzice nie posłali uczniów na zajęcia. Przekonują, że stracili zaufanie do fundacji, która prowadzi dziś szkołę. Nie chcą jej u siebie

Nad Szkołą Podstawową z oddziałem przedszkolnym w Płokach pod Trzebinią ze zebrały się czarne chmury. Placówkę prowadzi Fundacja na Rzecz Edukacji, ale straciła zaufanie rodziców przeszło setki dzieci.

W ubiegłym tygodniu dorośli nie posłali pociech do szkoły przez trzy dni. Domagają się odsunięcia od szkoły trzech członków organu założycielskiego placówki, czyli Stefana Adamczyka, sołtysa i byłego szefa Chrzanowskiej Izby Gospodarczej, jego syn Łukasza, dyrektora szkoły oraz prezesa Roberta Rzeźniczaka, który pracuje w prywatnym przedsiębiorstwie Adamczyków.

- Straciliśmy do nich zaufanie - twierdzą rodzice uczniów z podstawówki w Płokach.

Na konflikcie cierpią dzieci
Rodzice zarzucają władzom placówki, że co chwile zmienia kadrę pedagogiczną, co źle wpływa na postępy w pracy uczniów.

- Nie było szans na stworzenie więzi podczas nauki, co jest bardzo ważne w wychowaniu młodych ludzi - twierdzą rodzice i nauczyciele.

Jak dodają przepadało ponadto wiele zajęć, bo nie zawsze udawało się w szybkim czasie zastąpić jednego nauczyciela drugim.

W miniony piątek odwiedzili nasz oddział i prosili o pomoc. Są zdesperowani. - Albo Adamczykowie przekażą budynek szkoły nowemu stowarzyszeniu, które utworzyliśmy specjalnie po to, by zarządzać placówką, albo przeniesiemy nasze dzieci do innych szkół. Wtedy i tak trzeba będzie zlikwidować tę w Płokach - grzmią chórem nauczyciele i rodzice.

Zastrzegają, że nie chcą, by ich wieś nie miała szkoły podstawowej.

Szalę goryczy przelały wieści o tym, że nauczyciele są zastraszani. Rodzice dowiedzieli się o tym w sierpniu podczas spotkania z gronem pedagogicznym.

Szkole grozi likwidacja

Okazało się też, że ówczesna pani dyrektor Anita Kurzawska była tylko pionkiem w grze. Nie miała dostępu do finansów szkoły, wpływu na stabilność kadry pedagogicznej.

W tym czasie wyszły na jawy kolejne sprawy. Jedna dotyczyła strychu szkoły, którą jej władze niedawno wyremontowały, by stworzyć pokój nauczycielski i salki do nauki. Okazało się, że poddasze nie zostało odebrane przez inspektorów budowlanych i jest samowolą.

Kolejny problem dotyczył zatrudnienia dwóch nauczycieli plastyki i techniki bez kwalifikacji.

Mediacje zakończą wojnę?

Łukasz Adamczyk, dyrektor zarządzający szkołą i jego ojciec czują się zaszczuci.

- W Trzebini utworzyła się grupa, która chce usunąć nas z rynku. Wszystko przez plotki o tym, że mój ojciec zamierza kandydować na burmistrza - twierdzi jego syn Łukasz.

Przekonuje, że to on i ojciec uratowali szkołę w Płokach, która została zlikwidowana przez gminę.

- Pracowałem tutaj dzień i noc, także w niedziele. Gdy trzeba było przetykałem toalety, odśnieżałem. Poświęciliśmy tej szkole mnóstwo serca. Nie po to, by ją oddać pod politycznymi naciskami - twierdzi Adamczyk. Jednak jeśli zostanie podstawiony pod ścianą przekaże szkołę. - Ale niezależnej osobie albo fundacji - mówi. Na czwartek zaplanowano mediacje. Będą rodzice, nauczyciele, władze szkoły i miasta.

Fakty
Społeczna szkoła w Płokach jest prowadzona przez Fundację na Rzecz Edukacji. Tak naprawdę ma dwóch szefów: dyrektora ds. dydaktycznych, którym obecnie jest Kacper Skowron oraz dyrektora zarządzającego, Łukasza Adamczyka.

Subwencja na szkołę wypłacana przez gminę Trzebinia wynosi miesięcznie ok. 90 tys. zł, czyli ok. 1 mln zł rocznie. Gmina mogłaby ją przekazać do innych szkół.

Stanowisko kuratorium:

Przeprowadzona kontrola doraźna potwierdziła, że dwaj nauczyciele zostali zatrudnieni pomimo nieposiadania odpowiednich kwalifikacji. Na czwartek zaplanowano spotkanie pomiędzy stronami konfliktu. W rolę mediatorów wcielą się przedstawiciele kuratorium. - Najważniejsze jest dobro dzieci. To delikatna sprawa. Musimy dążyć do rozwiązania konfliktu - mówi Dorota Skwarek, dyrektor wydziału nadzoru pedagogicznego Kuratorium Oświaty w Krakowie. Dodaje, że to burmistrz Trzebini jest osobą władną w tej sprawie i to on może podjąć decyzję o ewentualnym przeniesieniu dzieci do innej szkoły w gminie. Decyzje w sprawie dalszych losów szkoły w Płokach najprawdopodobniej zapadną w czwartek po zakończeniu mediacji. Wcześniej władze Trzebini nie chcą przesądzać sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski