Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pyłomierze pojawią się w kolejnych gminach

Arkadiusz Maciejowski
Arkadiusz Maciejowski
Aleksander Konior i Wiktor Warchałowski, współtwórcy Airly
Aleksander Konior i Wiktor Warchałowski, współtwórcy Airly fot. Anna Kaczmarz
Aleksander Konior - jeden z założycieli firmy Airly, produkującej małe i tanie urządzenia mierzące smog - tłumaczy, do jakich nowych danych otrzymają dostęp mieszkańcy

- Zagęszcza się sieć Państwa pyłomierzy. Ile czujników Airly działa w całej Polsce?

- Zainstalowaliśmy ich już ponad 300. Działają nie tylko w wielu małopolskich miastach i miejscowościach, ale również w innych częściach kraju, choćby pod Warszawą. Mamy również zamówienia na kolejne, np. z Myślenic i Słomnik. Ostatnio zorganizowaliśmy też konkurs, w którym internauci mogli wybrać trzy miasta, w jakich mamy stworzyć sieć małych czujników mierzących poziom smogu. Zainteresowanie było bardzo duże, a internauci zdecydowali, że pyłomierze zamontujemy w Nowym Sączu, Gli-wicach i Sosnowcu. Ich mieszkańcy - podobnie jak już to jest m.in. w Krakowie czy w Bochni - będą mogli zobaczyć, jakie w danym momencie jest stężenie pyłów PM10 i PM2,5 w ich okolicy. Jednocześnie zamierzamy wprowadzać nowe rozwiązania.

- Jakie?

- Plan jest taki, by pokazać związek między natężeniem ruchu samochodowego a poziomem zanieczyszczenia powietrza. Nawiązaliśmy już współpracę z Google, które na swoich mapach prezentuje, jaki jest ruch na danych ulicach w danym momencie. Docelowo chcemy po prostu dane Google wykorzystywać również na naszych mapach. W praktyce wyglądać ma to tak, że wchodząc na naszą stronę map.airly.eu, oprócz pomiarów z rozmieszczonych pyłomierzy, będzie można zobaczyć, jak wygląda ruch aut w danej okolicy.

- Rozumiem, że te dane będą Państwo potem analizować?

- Będziemy mogli pokazać, o ile zwiększa się poziom szkodliwych pyłów w powietrzu np. w godzinach szczytów komunikacyjnych. Będzie to dodatkowa bardzo cenna wiedza, ponocna również w skuteczniejszym prognozowaniu zanieczyszczeń przy wykorzystaniu do tego także danych Google o prognozowanym ruchu samochodów. Zamierzamy również rozwijać same urządzenia, tak by zyskały dodatkowe funkcjonalności.

- To znaczy?

- Obecnie nasze urządzenia mierzą poziom szkodliwych pyłów PM10 i PM2,5 oraz m.in. temperaturę i wilgotność powietrza. Chcemy w nich zamontować dodatkowe sensory, które będą mierzyły również np. poziom ozonu oraz trującego czadu.

- Czyli miały spełniać również taką funkcję jak urządzenia, które mieszkańcy instalują w swoich łazienkach, przy piecykach gazowych?

- W pewnym sensie tak, tylko te urządzenia, o których Pan wspomina, reagują, gdy poziom czadu jest już tak wysoki, że zagraża życiu. Airly - zgodnie z naszym planem - mają wykrywać również niższe stężenia tego trującego gazu, bo nawet gdy jest go mało w powietrzu, wdychany regularnie - może być szkodliwy. I stężenia te nie dotyczą tylko pomieszczeń zamkniętych, a pamiętajmy, że Airly instalowane są na zewnątrz. Prócz tego mamy kilka „problemów” do rozwiązania, ale są to już czysto techniczne sprawy. Nasze urządzenia łączą się bowiem z siecią obecnie poprzez Wi-Fi. Dzięki temu dane ze wszystkich czujników są na bieżąco dostępne dla wszystkich w internecie. W wielu częściach kraju jednak pojawiają się problemy sygnałem Wi-Fi, dlatego pracujemy nad innym sposobem przekazu danych, np. za pomocą GSM.

- Kończy się tak naprawdę pierwszy pełny sezon grzewczy, w którym na szerszą skalę zaczęły w różnych miejscowościach działać Państwa czujniki. Jakie mają Państwo główne wnioski z tych kilku ostatnich miesięcy?

- Do tej pory w Małopolsce działały głównie stacje Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, których jest kilkanaście. Liczba dostępnych danych była więc bardzo ograniczona. Nam udało się stworzyć sieć czujników - cały czas jest rozwijana - dzięki czemu mamy wiarygodne informacje o stanie powietrza z kilkudziesięciu miejscowości i to chyba największa wartość. Bo zapewniam - mimo że nasze urządzenia nie są certyfikowane i tak rozbudowane jak stacje WIOŚ, to dają zbliżone do nich dane. Dzięki tej sieci widać wyraźnie, że problem ze smogiem - chociaż bardzo duży - wcale nie jest największy w Krakowie, co pokazują wyniki w innych miejscach, w których również jest Airly.

- Zapewnia Pan o wiarygodności pomiarów Airly. Dlaczego więc nie bierzecie udziału w organizowanym przez Urząd Marszałkowski, we współpracy m.in. z Krakowskim Alarmem Smogowym, teście małych tego typu pyłomierzy produkowanych przez coraz więcej firm? Mają one dać odpowiedź na pytanie, na ile te niecertyfikowane urządzenia są wiarygodne i czy dają wyniki porównywalne do tymi z certyfikowanych stacji wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska.

- Stało się tak z kilku powodów, ale nie dlatego, że obawiamy się tego testu. Jego współorganizatorem są naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej, z którymi intensywnie współpracujemy. Chcieliśmy uniknąć sytuacji, w której byłyby jakieś podejrzenia o stronniczość itp. Dlatego obecnie w jednej z państwowych jednostek nasze urządzenia poddane są podobnemu testowi, dane również są porównywane z certyfikowanymi stacjami. Wyniki tego testu podamy do publicznej wiadomości.

WIDEO: 48 tys. Polaków rocznie umiera przedwcześnie przez smog. Jeśli nie musisz, nie wychodź z domu

Autor: Agencja Informacyjna Polska Press

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski