Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pytania za sto milionów

Ryszard Terlecki
Wszystko jest polityką. A więc będziemy mieli referendum. Na zakończenie rządów Platforma funduje nam igrzyska za około sto milionów. Wcześniej odrzucała referenda w sprawach ważnych: wieku emerytalnego, obrony polskich lasów, przymusu szkolnego dla sześciolatków.

Dopiero w obliczu wyborczej katastrofy Komorowskiego, chwytając za przysłowiową deskę ratunku, odwołała się do głosu obywateli. W jakiej sprawie? Jednomandatowych okręgów wyborczych, które interesują garstkę sfrustrowanych polityków, naiwnie przekonanych, że dzięki czarodziejskiemu rozwiązaniu ominą partyjne rekomendacje i zdobędą poselskie mandaty. Kogo – poza nimi – to obchodzi?

Załóżmy, że w referendum weźmie udział więcej niż połowa uprawnionych, a większość z nich poprze kontrowersyjne rozwiązanie. Co wtedy? Nic. Będziemy dokładnie w tym samym miejscu, co dzisiaj: od Sejmu będzie zależało, czy dokona zmiany Konstytucji. Bez tego jednomandatowych okręgów nie będzie.

A finansowanie partii z budżetu państwa? To będzie drugie pytanie w referendum. Czy większość głosujących opowie się za finansowaniem partii przez prywatny biznes? Trudno powiedzieć. Można się jednak obawiać, że różni aferzyści, malwersanci, łapówkarze itd., dzieląc się zyskami i finansując partie, w zamian zażądają ochrony swoich lewych interesów. Łatwo jest krzyczeć: zabierzmy partiom budżetowe dotacje, trudniej wyjaśnić, dlaczego partie polityczne finansowane są z państwowych pieniędzy w Austrii, Belgii, Francji, Niemczech, Włoszech, Szwecji czy Wielkiej Brytanii. Jednym z warunków zbliżenia Ukrainy do Unii Europejskiej jest likwidacja systemu, w którym oligarchowie utrzymują swoje partie. Czy chcemy pójść w przeciwną stronę?

Ostatnie pytanie to również nonsens. Oczywiście, że w sporach między finansowymi organami państwa a podatnikami, wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść tych drugich. Takie rozwiązanie prawne powinna załatwić zwykła ustawa. Propagandziści, którzy podsunęli Komorowskiemu pomysł referendum, po prostu uznali, że trzy pytania wyglądać będą poważniej niż dwa. I dołożyli jeszcze jedno, bez zastanowienia.

No i mamy kłopot. Jednomandatowe okręgi, tam gdzie istnieją, są mocno krytykowane (np. w Wielkiej Brytanii). Oddanie partii w ręce finansowych potentatów cofnie nas o dziesięciolecia w stosunku do Europy. A co by było, gdybyśmy zapytali, czy w ogóle zlikwidować Sejm albo skasować podatki? Mogłoby się okazać, że pomysły zyskają społeczny aplauz. Tylko co wtedy? Po prostu zlikwidowalibyśmy własne państwo. Może więc rozpiszmy referendum z pytaniem, czy tego chcemy i czy zamierzamy zostać obywatelami np. Niemiec albo Ukrainy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski