Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PZPR. W Krakowie nieboszczka umarła wcześniej

Rozmawiał Włodzimierz Knap
Rozmowa 29 stycznia 1990 r. przestała istnieć PZPR. Komitet krakowski partii martwy był już wcześniej. Jego szefa, Józefa Gajewicza, Krakowianie nie znali.

- Jaka była kondycja PZPR w Krakowie pod koniec lat 80. na tle reszty Polski?

- Dotykał ją, jak całą partię, marazm, bezideowość, starzenie się, bo nowych, młodych członków było jak na lekarstwo. Te negatywne procesy w krakowskiej partii postępowały jednak wyraźniej niż w zdecydowanej większości dużych miast i województw. PZPR w Krakowie długo stała na dwóch filarach: robotnikach z Huty im. Lenina i środowiskach twórczych. Oba te środowiska w latach 80. odwróciły się od partii na masową skalę. Hutnicy stali w pierwszym szeregu tych, którzy organizowali opór przeciw niej.

- Niewiele znaczył też chyba Józef Gajewicz, I sekretarz Komitetu Krakowskiego PZPR od 1982 r. do końca istnienia partii?

- Był jednym z licznych przeciętnych, bezbarwnych polityków. O jego istnieniu w latach 80. nie wiedziało nawet wielu krakowian. Zaliczyć go należy do tzw. betonu partyjnego. Skupiał wokół siebie ludzi na swoje podobieństwo, którzy byli mu wierni, a przy tym musieli być mierni. Grono młodych, zdolnych, we władzach krakowskiej partii w ostatniej dekadzie jej istnienia było bardzo skąpe. Do takich ludzi zaliczyć trzeba Jerzego Hausnera, który zresztą i w III RP wybił się, był i jest znaczącą postacią.

- Czy jednak nie było tak, że na czele partii w Krakowie poza Kazimierzem Barcikowskim (I sekretarzem KK PZPR w latach 1977-1980) nie było nikogo, kto miałby pozycję w całej PZPR i rozumiałby wagę i odmienność Krakowa?

- Do osób na tym stanowisku (między 1948 a 1990 r. I sekretarzy PZPR w Krakowie było 14), którzy rozumieli, że Kraków potrzebuje nieco „powietrza”, odrobinę liberalizacji, obok Barcikowskiego zaliczyłbym jeszcze tylko Józefa Klasę, I sekretarza KK między 1971 a 1975 r. O Klasie, przede wszystkim dyplomacie, mówiono, że to „człowiek z klasą”. Gajewicz z tzw. liberałami partyjnymi nie patyczkował się, odstawił ich na margines, jak np. prof. Hieronima Kubiaka.

- Część uczonych z UJ odeszła wtedy z partii, np. prof. Piotr Sztopmka, prof. Władysław Serczyk, doc. Jan Jerschina czy prof. Celina Bobińska, zatwardziała marksistka.

- Każde z nich wystąpiło z różnych powodów. Faktem jest, że zaplecze intelektualne partii w Krakowie zaczęło szybko topnieć, do czego przyczyniło się rozwiązanie Stowarzyszenia „Kuźnica” przez ekipę Gajewicza. Po jego reaktywowaniu działali w nim ludzie innego formatu intelektualnego. Krakowska PZPR przypominała u schyłku lat 80. „oblężoną twierdzę”. Zawiązała się w niej solidarność tych, którzy zostali, zwłaszcza starych działaczy, nierzadko emerytów, i kierowniczej kadry urzędnicznej.

- Ale za Gajewicza ośrodek kierowniczy przesunął się zdecydowanie do gmachu przy ul. Solskiego (dziś św. Tomasza), czyli siedziby partii, kosztem ratusza.

- Taka praktyka miała miejsce też w innych miastach, ponieważ Jaruzelski i Kiszczak dążyli do tego, by partia miała pełną władzę nad administracją. Obaj generałowie lękali się, że administracja będzie chciała uniezależnić się od PZPR, jej przedstawiciele podejmą rozmowy z działaczami „Solidarności”, co w kilku miejscach wydarzyło się. Ale, co ciekawe, partia w latach 80., inaczej niż w poprzednich dekadach, nie miała już władzy nad UJ. Uniwersytetem rządził rektor. Interesujące jest też, choć to osobne zagadnienie, że Kraków od 1988 r. stał się stolicą odnowionego NZS, tu narodziła się Wolność i Pokój, a kilka innych organizacji wyjątkowo aktywnie działało, np. Federacja Młodzieży Walczącej czy krakowski oddział Solidarności Walczącej. Aktywność tych organizacji w Krakowie była możliwa także wskutek słabości partii.

- Choć „Solidarność” przed II turą wyborów w 1989 r. wzywała, by nie głosować na ludzi z aparatu partii, to oni zostali posłami, z Gajewiczem i Jerzym Gajdą na czele, a tzw. liberałowie partyjni, np. Kubiak czy Andrzej Kurz, odpadli.

- Ludzie uznali, że nie widzą powodu, by w krakowskiej partii dzielić jej kandydatów na reformatorów i beton. Ponadto tacy ludzie jak Kubiak od kilku lat nie pełnili już istotnych funkcji, a partyjna konserwa uważała ich za ludzi niegodnych zaufania. Dołożyła się do tego bardzo niska frekwencja w II turze.

- Można powiedzieć, że partia w Krakowie w praktyce przestała działać już jesienią 1989 r.?

- W Krakowie po stanie wojennym ograniczała się do dryfowania. Dużo silniejsza była w innych regionach Polski. W Krakowie po wyborach w 1989 r. jej działacze mogli się tylko przyglądać rywalizacji między dwoma nurtami opozycji antykomunistycznej: radykałami, których umownie określiłbym ludźmi Kornela Morawieckiego i ekipą Lecha Wałęsy, czyli Komitetem Obywatelskim. Partia w Krakowie w ostatnich jej miesiącach była na zupełnym marginesie.

CV
Prof. Andrzej Chwalba,
historyk z UJ, wybitny znawca Krakowa, autor V i VI tomu „Dziejów Krakowa” (od 1939 do 1990 r.)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: PZPR. W Krakowie nieboszczka umarła wcześniej - Plus Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski