Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raba Niżna. Seria dziwnych wypadków. Winny personel czy przepisy?

B. Dybała, A. Fałek
Pensjonariusze Domu Pomocy Społecznej w Rabie Niżnej mogą swobodnie wychodzić na teren wokół placówki. Trafiają tutaj osoby przewlekle chore psychicznie z całego kraju. Miejsc jest 90
Pensjonariusze Domu Pomocy Społecznej w Rabie Niżnej mogą swobodnie wychodzić na teren wokół placówki. Trafiają tutaj osoby przewlekle chore psychicznie z całego kraju. Miejsc jest 90 Fot. Bartosz Dybała
W ciągu dwóch i pół roku trzy osoby spadły z okien i balkonu Domu Pomocy Społecznej. Prokuratura raz jeszcze przeanalizuje wszystkie wypadki.

Zbieg okoliczności, czy zaniedbania dyrekcji i pracowników placówki? Takie pytanie nasuwa się po ostatniej tragedii w Domu Pomocy Społecznej w Rabie Niżnej (gm. Mszana Dolna). Wiele wskazuje, że od 2014 r. już trzy osoby usiłowały tam odebrać sobie życie. Dwie skutecznie.

Nie wierzę w samobójstwo

13 czerwca 61-letni pensjonariusz spadł z okna na drugim piętrze. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy, że najprawdopodobniej wyskoczył, by odebrać sobie życie. Prokuratura Rejonowa w Limanowej wszczęła śledztwo. Do tej pory nie uzyskała wyników sekcji zwłok. Mężczyzna, mimo reanimacji, zmarł na miejscu.

Dotarliśmy do jego młodszego brata. Jest już po pogrzebie. Nie chce na razie rozmawiać z mediami, ale zapewnia, że po zakończeniu prokuratorskiego śledztwa skontaktuje się z nami. Nie wierzy w to, że 61-letni brat popełnił samobójstwo. Dlaczego tak uważa, nie mówi, ale nie zamierza zostawić sprawy i chce, żeby została wyjaśniona do końca.

Do podobnej tragedii w tej samej placówce doszło już 11 lutego 2014 r., kiedy to 53-letnia pensjonariuszka wyszła na balkon, pokonała barierkę i skoczyła. Zmarła w szpitalu. Prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Śledczy nie dopatrzyli się jednak przestępstwa i umorzyli postępowanie karne już po czterech miesiącach.

Przeżyła ze złamaną nogą

Teraz okazuje się, że była jeszcze jedna taka sytuacja. 20 marca 2014 r. 34-letnia pensjonariuszka trafiła do szpitala w Nowym Targu po tym, jak skoczyła z okna na pierwszym piętrze. Przeżyła, ale się potłukła i złamała nogę. Kiedy na miejsce przyjechała załoga karetki pogotowia, kobieta była przytomna.

W ciągu dwóch i pół roku doszło aż do trzech podobnych zdarzeń. Mimo to dyrekcja placówki nadal nie chce sprawy komentować. Byliśmy tam po raz drugi, ale jej szefowa zabroniła nam nawet robić notatki.

Nieuchwytny pozostaje dyrektor Fundacji „Opiekuńczość” z siedzibą w Krakowie, której Starostwo Powiatowe w Limanowej zleciło prowadzenie niepublicznej placówki w Rabie Niżnej. Nie zastaliśmy go na miejscu, a pracownicy nie chcieli nam przekazać numeru telefonu komórkowego.

Mirosław Kazana, prokurator rejonowy w Limanowej zapewnia, że ostatnie zdarzenie zostanie dogłębnie przeanalizowane. Śledczy raz jeszcze pochylą się nad tragedią sprzed dwóch lat, kiedy to zmarła 53-latka. Na razie Kazana nie chce przesądzać, czy to zbieg okoliczności, czy zaniedbania ze strony personelu.

Krat montować nie wolno

Do Domu Pomocy Społecznej w Rabie Niżnej trafiają osoby przewlekle chore psychicznie. Podobnie jak do DPS-u w sąsiedniej Kasinie Wielkiej. Ta druga placówka również jest niepubliczna. Jej dyrektor, Roma Mazgaj, twierdzi, że w takich miejscach nie można stawiać krat w oknach, aby zapobiec samobójczym próbom. Jeżeli pensjonariusz nie jest ubezwłasnowolniony, może w każdej chwili opuścić placówkę (zgodnie z regulaminem powinien o tym wcześniej poinformować) lub w ogóle zrezygnować z pobytu. Dyr. Mazgaj uważa, że nie powinno się winić personelu ośrodka w Rabie Niżnej.

- Nie jesteśmy w stanie do końca uchronić pensjonariuszy przed niebezpieczeństwem - przekonuje. W jej placówce jakiś czas temu również doszło do próby samobójczej. Jedna z osób wyskoczyła przez okno. Złamała nogę. Przeniesiono ją do pomieszczenia na niższym piętrze.

- Trzeba cały czas pensjonariuszy obserwować, bo ich stan może się pogorszyć z dnia na dzień - dodaje dyr. Mazgaj. Zaznacza, że czasami winne jest niewłaściwe leczenie. Zdarzało się, że podopieczni wracali ze szpitala w jeszcze gorszym stanie, niż kiedy wychodzili z Domu.

Wypadki będą się zdarzać

Psychiatra Anna Szczepanik-Dziadowicz przyznaje, że w DPS-ach nie da się uniknąć wypadków.

- Zakładając, że rzeczywiście była to udana próba samobójcza, to nawet w szpitalach psychiatrycznych, gdzie są drzwi bez klamek, za nimi czuwający personel, a w oknach kraty, to ludzie czasem odbierają sobie życie - twierdzi.

Dodaje, że z Domów Pomocy Społecznej nie można robić więzień i montować krat w oknach. - Każdy chce mieć poczucie wolności i godności - kwituje.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski