Sebastian K. to „bohater” najgłośniejszego skandalu, jaki w ostatnim czasie wstrząsnął Rabką. Choć nie zapadł jeszcze prawomocny wyrok sądu, na mężczyźnie ciążą coraz mocniejsze zarzuty pedofilii. W tej sytuacji wiele osób zastanawia się, jak to możliwe, że mężczyzna oskarżony o molestowanie 10-letniej dziewczynki na co dzień pracuje... z dziećmi!
Zarzuty są od dawna...
Rozmawiając z mieszkańcami Rabki, trudno znaleźć osobę, która nie słyszałaby o historii Sebastiana K. Ten 36-letni trener fitnessu i rabczański model jeszcze niedawno był jednym z szanowanych mieszkańców uzdrowiska. Sytuacja zmieniła się w kwietniu br. Wówczas była partnerka mężczyzny oskarżyła go o molestowanie jej 10-letniej córki.
K. wszystkiemu zaprzeczył. Jak mówi, cała historia to nic innego jak okrutna zemsta jego byłej partnerki za to, że ją zostawił. Sebastian K. tłumaczył się tak przekonująco, że po części uwierzyła mu nawet prokuratura. Ta co prawda w kwietniu postawiła Sebastianowi K. zarzuty (i wszczęła wobec niego śledztwo), ale już wtedy zdaniem prokurator Bernardetty Jarosz-Zaczyńskiej sprawa była na tyle „niejednoznaczna”, że nie zdecydowano się na tymczasowy areszt dla mężczyzny.
Dziecko nie kłamie
Sebastian K. dalej więc spotykał się ze znajomymi, oddawał swemu hobby - kulturystyce i przede wszystkim chodził do pracy...
- Dla mnie to ostatnie było skandalem - mówi Anna Rafacz, mieszkanka Rabki. - Ten mężczyzna jest fizjoterapeutą pracującym z dziećmi w jednym z rabczańskich sanatoriów. Rozumie pan? Oskarżony o pedofilię codziennie widzi i dotyka dzieci. Latem pływa z nimi w basenie. Moim zdaniem powinni mu do czasu wyjaśnienia sprawy zakazać pracy z dziećmi. W takich sprawach lepiej dmuchać na zimne. Jeśli on skrzywdzi kolejnego malucha, kto będzie za to winny?
Kobieta ze swymi rozterkami nie jest jedyna. Podobnie mówi więcej osób, tym bardziej że od dwóch tygodni znamy już fakty, które pozwalają twierdzić, iż matka dziecka, oskarżając swego byłego chłopaka o pedofilię, może mówić prawdę. Już w kwietniu prokuratura podkreślała, że wobec dwóch wykluczających się zeznań (byłych kochanków) w sprawie kluczowe będzie przesłuchanie domniemanej ofiary pedofila. Z dziewczynką wiosną rozmawiała biegła psycholog. Teraz do prokuratury dotarł raport z jej obserwacji. Ekspertka stwierdza w nim jasno, że dziecko nie kłamie, mówiąc, że mężczyzna dotykał ją w miejscach intymnych podczas tego, jak spał z nią w jednym łóżku.
K. dalej pracuje z dziećmi
Dlaczego mimo takich dowodów prokuratura dalej pozwala K. pracować z dziećmi?
- Zastanawiam się nad wydaniem mężczyźnie takiego zakazu - mówi prokurator Bernardetta Jarosz-Zaczyńska. - Czy to zrobię, jeszcze nie wiem. Boję się, że po tym, jak zakażę K. pracować w tym sanatorium, on straci pracę. Co będzie, jeśli sąd później go uniewinni? Będziemy musieli mu wówczas wypłacić odszkodowanie - dodaje pani prokurator.
Co ciekawe, śledcza o wiele mniej boi się, co będzie, gdyby Sebastian K. jednak skrzywdził kolejne dziecko. - Wówczas rozpoczniemy przeciwko niemu drugie śledztwo - wyznaje.
W tej sytuacji postanowiliśmy zapytać dyrektora sanatorium w Rabce (gdzie pracuje K.), czy nie boi się o swoich małych gości, oddając ich pod opiekę mężczyzny, na którym ciążą zarzuty pedofilii.
- Nie wiem, kim pan jest i proszę mnie zostawić w spokoju - rzucił naszemu dziennikarzowi do słuchawki dyrektor Wojciech Skałka. - Nie będę o tym rozmawiał.
Podejrzany na urlopie
Choć dyrektor nie komentuje sprawy, nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że właśnie wysłał Sebastiana K. na urlop (do końca roku) i ten w pracy się nie pojawi. Co będzie później? Być może do tego czasu ruszy proces ws. mężczyzny. Kilka dni temu zapowiedział on, że będzie się bronił, bo czuje się niewinny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?