Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rachunek za jedno kliknięcie

Maciej Pietrzyk
Archiwum
Kontrowersje. W internecie pojawia się coraz więcej portali, które działają tylko po to, żeby wprowadzać nas w błąd, a przez to naciągać na wysokie opłaty. Często wystarczy moment nieuwagi, żeby paść ich ofiarą. Sami oszukujący najczęściej zaś pozostają bezkarni.

Wyślij SMS, a będziesz mógł zlokalizować telefon swojego dziecka, zobaczyć szokujący film z imprezy nastolatków w naszej miejscowości czy przechwycić wiadomości z komórki żony. Reklamy zachęcające do skorzystania z takich usług zalewają fora polskich portali.

Na reklamę serwisu zlokalizuj telefon.pl możemy natknąć się, czytając komentarze internautów pod wiadomościami z niemal każdej dziedziny - od informacji o Ukrainie, przez sprawę prof. Chazana, po kolejne zwycięstwo Rafała Majki w Tour de France.

Wchodząc na podaną stronę, dowiadujemy się, że możemy sprawdzić, gdzie w danym momencie przebywa użytkownik dowolnego telefonu. Wystarczy tylko wpisać jego numer i wysłać SMS (koszt od 9 zł do... ponad 30 zł). W podobny sposób działa portal szpieg-sms.pl, oferujący "przechwytywanie" SMS-ów z cudzych telefonów.

Czy takie serwisy rzeczywiście mają możliwości techniczne, by lokalizować telefony lub wykradać wiadomości? - To fikcja wykorzystująca ludzką ciekawość. Portale musiałyby dostać te informacje od operatorów telekomunikacyjnych, a to wykluczone, bo niezgodne z prawem - mówi Mirosław Maj z Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń.

Za co rzeczywiście płacimy, widać po szczegółowym przeczytaniu regulaminów. Wtedy okazuje się, że "lokalizowanie telefonu" to myląca nazwa usługi umożliwiającej oglądanie filmów, a szpieg-sms.pl wprawdzie przesyła SMS-y, ale nie przechwycone z podanego numeru telefonu, ale "wygenerowane przez system". Czyli wymyślone.

Przykładowo, na Facebooku pojawia się filmik ze zdjęciem półnagich kobiet z opisem "Szok! Tak bawią się dzisiejsze nastolatki na imprezach". Kiedy chcemy go oglądnąć w całości, okazuje się, że "serwer jest przeciążony". Aby uzyskać dostęp do nagrania, musimy wpisać nasz numer telefonu. A to już wystarczy, żeby zaczęły do nas przychodzić SMS-y za 2,44 zł każdy, bo podanie numeru oznacza jednocześnie wykupienie w serwisie pakietu SMS-ów. Informacja o tym jest jednak podana tylko małym druczkiem u dołu strony.

W taki sposób Marek z Tarnowa stracił ponad 400 zł. - Przez miesiąc przychodziły do mnie SMS-y z propozycją ściągnięcia dzwonków do telefonu czy tapet. Dopiero później okazało się, że za każdą wiadomość musiałem płacić - mówi.

Jerzy Gramatyka, rzecznik konsumentów w Krakowie przyznaje, że często wystarczy jedno kliknięcie, żeby paść ofiarą naciągaczy, dlatego regularnie zgłaszają się do niego osoby, które dały się nabrać. - Jednak udowodnienie, że zostali oszukani, nie jest łatwe, bo właściciele serwisów coraz skuteczniej potrafią wykorzystać kruczki prawne - przyznaje rzecznik.

Michał Herde, prawnik Federacji Konsumentów dodaje, że są jeszcze inne problemy. - Większość z tych firm jest zarejestrowanych w egzotycznych krajach i polskie instytucje nie mogą ich nadzorować - przyznaje Herde.

Żaden z opisanych portali nie odpowiedział na nasze e-maile. Telefonów kontaktowych natomiast na swoich stronach nie podają.

Świadomych klientów łatwiej... oszukiwać
Zgodnie z prawem firma oferująca nam jakiś produkt ma obowiązek przedstawić informacje, które są prawdziwe i dodatkowo w taki sposób, żeby nie wprowadzić nas w błąd. Okazuje się jednak, że np. serwis zlokalizujtelefon.pl, teoretycznie oferujący "namierzanie dowolnego telefonu", natomiast w rzeczywistości sprzedający zupełnie inną usługę, niekoniecznie musi wprowadzać nas w błąd.

- Stwierdzenie oszustwa nie jest takie proste. Aby sąd mógł je potwierdzić, musi dokładnie przeanalizować każdy szczegół.

Czasami od wielkości czcionki informującej o dostępnym regulaminie zależy, czy portal wprowadził nas w błąd, czy jednak nie - wyjaśnia Jerzy Gramatyka, rzecznik konsumentów w Krakowie.
Niejednokrotnie zdarza się, że orzeczenia wydawane są na niekorzyść klientów. To jest możliwe m.in. przez definicję przeciętnego konsumenta, określoną w ustawie o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym.

Zgodnie z nią przeciętny polski konsument jest dobrze poinformowany, uważny i ostrożny. To oznacza, że można od niego oczekiwać, iż rozumie kierowane do niego informacje i potrafi je wykorzystać do podjęcia świadomej decyzji.

- Czyli - że przeanalizował regulamin danej oferty i na tej podstawie podjął świadomą i racjonalną decyzję - mówi Jerzy Gramatyka, wskazując, że taki opis przeciętnego konsumenta jest jednak daleki od rzeczywistości.

- Tylko naprawdę nieliczni konsumenci czytają regulaminy - przekonuje z doświadczenia krakowski rzecznik.
Eksperci uspokajają jednak, że istnieje prostszy sposób na uniknięcie zagrożeń w sieci niż czytanie skomplikowanych regulaminów.

- Jeżeli ktoś proponuje nam jakąś usługę, to warto na początku sprawdzić, czy podaje on swój pełny adres i telefony do kontaktu. Zwykle bowiem na portalach, które chcą nas wprowadzić w błąd, podawane są jedynie adresy e-mail - mówi Michał Herde, prawnik Federacji Konsumentów.

Podejrzenie powinny budzić też wszelkiego rodzaju sensacyjne filmiki i wiadomości czy niezwykłe usługi (np. namierzenie telefonu czy przechwytywanie wiadomości SMS), wymagające podania numeru telefonu albo akceptacji regulaminu.

- Najlepiej szybko opuścić taką stronę, bo przez to możemy nie tylko zostać naciągnięci na koszty, ale też narazić się na zainfekowanie komputera jakimś wirusem, co dodatkowo utrudni nam życie - mówi Jerzy Gramatyka, miejski rzecznik konsumentów.

Osoby, które czują się poszkodowane przez nieuczciwe portale, mogą zgłaszać się do miejskiego rzecznika konsumentów przy al. Powstania Warszawskiego 10 w Krakowie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski