Pracownik krakowskiego MOPS-u bezskutecznie próbuje przekonać bezdomnego do wypełnienia ankiety Fot. Marcin Warszawski
KONTROWERSJE. Pracownicy socjalni obawiają się, że z ministerialnego spisu osób bezdomnych niewiele wyniknie
- Dajcie mi spokój. Wynocha stąd. Nie będę rozmawiał. Trzeba było mi pomagać, jak był na to czas - wykrzykuje bezdomny. Według funkcjonariuszy mieszka w tym miejscu od dwóch lat i nigdy nie zgodził się przyjąć jakiejkolwiek pomocy.
Ekipa bezskutecznie starała się nawiązać kontakt. Po trzeciej próbie musieli się poddać. Radiowóz odjechał do kolejnego miejsca. Niestety, w wielu altankach działkowych i pustostanach osoby przeprowadzające ogólnopolskie badania liczby bezdomnych (zarządzenie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej), spotkały się z podobną reakcją.
- Nie ma się czym chwalić, ale narzekać też nie będę. Żadnej ankiety wypełniać nie chcę. Nikomu się do niczego nie przyda - stwierdził mężczyzna, żyjący w pustostanie przy ul. Kołaczy w Krakowie. W sumie tylko dwóch z czterech mężczyzn podało swój wiek, wykształcenie i ostatnie miejsce zameldowania. Najwięcej trudności sprawiały pytania o przyczynę bezdomności i źródło dochodu.
Taki scenariusz przewidywali eksperci, którzy od lat zajmują się pomocą osobom bezdomnym .
- Zima to dla ludzi bez dachu nad głową czas, kiedy niemal każdego dnia walczą o życie. Niemożliwe będzie nakłonienie większości z nich do ujawnienia informacji na temat zarobków czy przyczyn życia na ulicy - ostrzegał w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" Franciszek Kozub, kierownik Noclegowni i Schro- niska dla Bezdomnych Mężczyzn w Krakowie.
Obowiązek przeprowadzenie spisu właśnie w noclegowniach i schroniskach spadł na pracowników tych instytucji. - Staraliśmy się wytłumaczyć podopiecznym, że wypełnianie ankiet pomoże nam w ukazaniu prawdziwej skali problemu bezdomności. Obecne szacunki są zdecydowanie zaniżone, a środki przeznaczane na pomoc niewystarczające - zwracał uwagę Jerzy Konieczny ze Stowarzyszenia Dobroczynnego "Betlejem" w Krakowie.
Wystarczy przypomnieć, że w stolicy Małopolski - według różnych szacunków - żyje do 3 tysięcy bezdomnych. Miejsc noclegowych jest zaledwie około 650.
Idei spisu starali się bronić streetworkerzy, którzy zostali wysłani w teren. - Może ta akcja pozwoli nam zweryfikować pewne dane o osobach, którym pomagamy, a może dowiemy się czegoś nowego - twierdziła Karolina Gajda, jedna z siedmiu pracowników krakowskiego MOPS-u prowadzących spis. Jednocześnie przyznawała, że policzenie wszystkich bezdomnych w ciągu jednej nocy jest raczej niemożliwe.
Zdaje sobie z tego sprawę również samo ministerstwo. W wytycznych skierowanych do wojewodów, którzy mają koordynować akcję, czytamy: "Uzyskane z kwestionariuszy informacje nie są podstawą do odpowiedzi na konkretne pytania ilościowe, na przykład, jaka jest całkowita liczba osób bezdomnych w Polsce".
Po co więc zorganizowana została cała akcja? Dyrektorzy noclegowni i schronisk obawiają się, że z liczenia niewiele wyniknie, tym bardziej że bezdomnych liczono m.in. w trakcie spisu powszechnego w 2011 roku, który ujawnił, że jest ich 24 tysiące.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?