Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raciechowice. Optymistyczna diagnoza o stanie finansów zadłużonej gminy

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Jeszcze rok temu na gmina wisiało widmo "zgaszenia światła", czyli bankructwa. Dziś powoli, ale systematycznie wychodzi z kryzysu
Jeszcze rok temu na gmina wisiało widmo "zgaszenia światła", czyli bankructwa. Dziś powoli, ale systematycznie wychodzi z kryzysu Fot. Katarzyna Hołuj
Realizująca plan naprawczy gmina, która jeszcze rok temu stała na krawędzi bankructwa, wychodzi powoli na prostą. Dług nadal jest ogromny, ale pojawiła się szansa na jego restrukturyzację.

FLESZ - Abonament RTV nie będzie ściągany od dłużników?

od 16 lat

Prezes Regionalnej Izby Obrachunkowej w tym tygodniu ponownie odwiedził Raciechowice, żeby przekazać radnym optymistyczne wieści. - Po roku z radością stwierdzam, że stan gminy jest stabilny. I cieszę się z tego, bo był taki moment, kiedy wydawało się, że gmina nie „przeżyje” trzech miesięcy – mówił Mirosław Legutko.

Dla radnych i mieszkańców, którzy w marcu ubiegłego roku, usłyszeli od niego pamiętne słowa:
„Państwa gmina już nie żyje, przywracamy jej pracę serca, żeby dało się ją dalej ratować”, to informacje więcej niż dobre.
Szczególnie, że wiele wskazuje na to, że już wkrótce gminie uda się podpisać umowę na długoterminową pożyczkę, dzięki której skonsoliduje długi w parabankach. Celem jest wydłużenie czasu spłaty zadłużenia z 10 do 20 lat co pozwoli zmniejszyć roczne wydatki na spłatę zadłużenia o połowę (z ok. 5 mln zł do ok. 2,5 mln zł). Po drugie ma to zwiększyć możliwości inwestycyjne.

Na razie są one mocno ograniczone, a wysiłki skupiały się na cięciu wydatków zgodnie z przyjętym w tym roku programem naprawczym. Zdecydowano m.in. o redukcji etatów w Urzędzie Gminy oraz placówkach oświatowych, zrezygnowano z dopłat do kubika wody i ścieków oraz czesnego w żłobku, obniżono diety radnych i sołtysów oraz pensję wójta, skrócono również czas na jaki włączane jest oświetlenie uliczne.

Gmina jest zadłużona na prawie 30 mln zł. Do tego należy doliczyć dług należącego do niej Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych, który poręczyła. To 6,1 mln zł.
Nie licząc zaciągniętego przez gminę kredytu w Banku Spółdzielczym (7,2 mln zł) i pożyczki w WFOŚ (6,5 mln zł) reszta zadłużenia gminy i PUK-u (22,3 mln zł) to długi w parabankach. I właśnie je gmina chciała zamienić na jeden kredyt w banku. Tyle, że żaden bank nie zdecydował się udzielić jej kredytu. Na ogłoszenie gminy odpowiedziała tylko jedna firma. I to ta, w której gmina jest już zadłużona, bo BFF (dawny Magellan).

Firma gotowa jest pożyczyć gminie 22 mln 350 tys. zł na 20 lat. Cena takiej pożyczki to 11,5 mln zł. - To oferta bardziej korzystna niż zakładaliśmy, bo w programie naprawczym przyjęliśmy, że obsługa długu w ciągu 20 lat może kosztować 14,1 mln zł, a tu odsetki mają wynieść 11,5 mln zł – mówi Anna Wach, skarbik gminy Raciechowice.

Pamiętając, że to właśnie pożyczki w parabankach wpędziły gminę w kłopoty, które mogły się zakończyć nawet podzieleniem losu zachodniopomorskich Ostrowic, czyli likwidacją gminy, radni dopytywali czy to bezpieczne.

Prezes RIO tłumaczył, że pierwotnym problemem nie było to, gdzie pożyczki były zaciągane, ale to w jaki sposób to się działo. - Instytucje pożyczkowe zaczęły w pewnym momencie dostarczać samorządom produktów zwanych różnie, np. sprzedaż zwrotna, których jedynym celem było obejście ustawowego limitu zadłużenia i w konsekwencji nadzoru RIO. Samorząd zadłużał się, czego nie było widać, a wyszło to po paru latach, jak samorządy zaczęły mieć kłopoty.

Myślenice. Takiego remontu jeszcze w szpitalu nie było! [ZDJ...

Teraz, jak dodał, sytuacja jest inna, bo w międzyczasie ustawodawca zmienił przepisy i od 1 stycznia 2019 już wszystkie tego typu pożyczki muszą być opiniowane przez RIO i są objęte limitem zadłużenia. Jak dodaje Wacław Żarski, wójt gminy Raciechowice, jeśli chodzi o tę konkretną pożyczkę, gmina już wystąpiła do RIO o wydanie opinii w sprawie jej zaciągnięcia. Popisanie umowy ma nastąpić dopiero po jej wydaniu.

- To nas uspokaja – mówiła radna Danuta Grzesik pytając czy teraz gmina będzie mogła „zaszaleć” jeśli chodzi o wydatki na inwestycje.

- Nie po to robicie restrukturyzację, aby gminę zamrozić – odpowiedział Mirosław Legutko dodając, że złe jest zarówno szastanie pieniędzmi, jak i trzymanie ich zamrożonych na koncie, zwłaszcza kiedy pojawia się szansa na zrealizowanie ważnej dla mieszkańców inwestycji z udziałem środków zewnętrznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski