Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radni twierdzą, że chronią zieleń, a tak naprawdę sprzyjają inwestorom

Agnieszka Maj
Agnieszka Maj
Włodzimierz Pietrus z PiS: Tak duży plan łatwo będzie  unieważnić w sądzie administracyjnym. Wystarczy, że poskarży się na niego jeden inwestor, a wtedy te tereny mogą stracić ochronęAndrzej Hawranek z PO: Najpierw chcemy poznać opinie mieszkańców, ponieważ około 60 proc. terenów w tym planie to działki prywatne.  Pośpiech w tej sprawie nie jest wskazanyGrzegorz Stawowy z PO: Plac będzie uchwalany za dwa lata w okresie przedwyborczym. Przeciwników pomysłu, aby zakazać zabudowy na ich działkach, będzie mnóstwo
Włodzimierz Pietrus z PiS: Tak duży plan łatwo będzie unieważnić w sądzie administracyjnym. Wystarczy, że poskarży się na niego jeden inwestor, a wtedy te tereny mogą stracić ochronęAndrzej Hawranek z PO: Najpierw chcemy poznać opinie mieszkańców, ponieważ około 60 proc. terenów w tym planie to działki prywatne. Pośpiech w tej sprawie nie jest wskazanyGrzegorz Stawowy z PO: Plac będzie uchwalany za dwa lata w okresie przedwyborczym. Przeciwników pomysłu, aby zakazać zabudowy na ich działkach, będzie mnóstwo fot. Wojciech Matusik, Katarzyna Prokuska
Kontrowersje. Prezydent chce stworzyć wielki plan dla 215 terenów zielonych na terenie całego miasta. Politycy jednak mnożą przeszkody.

Pod znakiem zapytania stanęło przystąpienie do prac nad wielkim planem, który ma chronić tereny zielone Krakowa. Radni, którzy wcześniej deklarowali, że chcą, aby miasto nie zostało całkowicie zabudowane, teraz nagle zmienili front i mnożą przeszkody. - Najpierw chcemy poznać opinie mieszkańców, ponieważ około 60 proc. terenów w tym planie to działki prywatne - mówi Andrzej Hawranek, przewodniczący klubu PO w Radzie Miasta.

Gdyby tak duży plan udało się uchwalić, byłoby to pierwsze tego typu przedsięwzięcie w Polsce.

Projekt uchwały w sprawie zgody na opracowanie planu został przedstawiony na ostatniej sesji Rady Miasta. Radni nie przegłosowali go jednak, tylko poprosili o wykaz wniosków o wuzetki składanych na te obszary. Potem przedłużyli termin składania poprawek do 16 października i w efekcie uchwała nie znalazła się w porządku obrad najbliższej sesji, która jest zaplanowana w środę 12 października.

Działki pod olbrzymią presją inwestorską

Przygotowany przez prezydenta Jacka Majchrowskiego projekt obejmuje 215 obszarów rozsianych po całym mieście. - To tereny rolne, działkowe, przy rzekach, na których chcemy zablokować zabudowę, ponieważ znajdują się pod ogromną presją inwestorską - mówi Elżbieta Koterba, wiceprezydent Krakowa.

Plan miałby obejmować m.in. działki w Tyńcu i Toniach, które są teraz jednymi z najatrakcyjniejszych terenów pod budowę domów jednorodzinnych. W studium zagospodarowania przestrzennego wszystkie te tereny wyznaczone zostały jako zielone, ale bez planów zagospodarowania trudno odmówić zgody na inwestycje.

Radni nie chcą jednak uchwalać tak dużego planu. - Łatwo go będzie wtedy unieważnić w sądzie administracyjnym. Wystarczy, że poskarży się na niego jeden inwestor, a wtedy te tereny stracą ochronę - argumentuje Włodzimierz Pietrus, przewodniczący klubu PiS w Radzie Miasta.

Wiceprezydent Koterba odpowiada jednak, że w przypadku każdego planu trzeba się liczyć z ryzykiem zaskarżenia, a sądy często unieważniają tylko mały fragment, do którego zastrzeżenia ma właściciel działki. Reszta obszaru jest więc dalej chroniona.

Niebezpieczeństwa okresu przedwyborczego

Radni proponują jednak, aby plan podzielić na kilka części, np. na pięć albo osiem, wtedy jest większa szansa na to, że wszystkie nie zostaną zaskarżone.

Nie chcą także uchwalać megaplanu z innego powodu. - Gdybyśmy teraz zgodzili się na przystąpienie do jego sporządzania, to ten plan będzie uchwalany mniej więcej za dwa lata, w okresie przedwyborczym. Z doświadczenia wiem, że wtedy radni głosują zazwyczaj tak, jak chcą protestujący. A przeciwników pomysłu, aby zakazać zabudowy na ich działkach, będzie mnóstwo - przewiduje Grzegorz Stawowy, przewodniczący Komisji Planowania Rady Miasta. Jego zdaniem pomysł, aby uchwalić tak duży plan dla terenów zielonych, jest zabiegiem PR-owskim i pozornym rozwiązaniem problemu.

Kilka miesięcy temu władze Krakowa były krytykowane za betonowanie miasta, był to jeden z głównych argumentów Łukasza Gibały, który próbował doprowadzić do referendum w sprawie odwołania prezydenta Jacka Majchrowskiego.

- My też chcemy chronić tereny zielone, ale równocześnie musimy postępować racjonalnie. Dlatego pośpiech w tej sprawie nie jest wskazany - mówi Andrzej Hawranek.

Jeśli prezydent nie zgodzi się na podzielenie planu na części, to radni prawdopodobnie nie zgodzą się na przystąpienie do jego sporządzania. - Możemy odesłać go do projektodawcy - mówi Włodzimierz Pietrus. A to oznaczałoby odłożenie projektu uchwały do szuflady.

Radni działają wbrew mieszkańcom Krakowa

Takiego podejścia nie rozumie Kazimierz Walasz, miejski aktywista i ekolog. Zwraca uwagę, że radni zgodnie głosowali nad uchwaleniem studium zagospodarowania przestrzennego, które chroni te tereny przed zabudową. - Blokowanie przystąpienia do stworzenia wielkiego planu ochronnego dla zieleni jest działaniem wbrew mieszkańcom Krakowa. Wszyscy wiemy, że nasze miasto ma za mało terenów zielonych, a te co istnieją, łatwo zabudować dzięki wuzetkom - zauważa Kazimierz Walasz.

Jego zdaniem projekt przygotowany przez prezydenta mógłby w krótkim czasie skutecznie zapobiec zabudowie wielu ważnych pod względem przyrodniczym obszarów.

Plan miałby objąć ponad 3,3 tys. hektarów, co stanowi 10 proc. powierzchni miasta. W jego granicach znajduje się m.in os. Wolica w Nowej Hucie o powierzchni ponad 213 hektarów, teren przy linii kolejowej Mydlniki, park Krakowski, park Jordana, Ogród Botaniczny, skwer Eilego przy al. Powstania Warszawskiego, teren przy skrzyżowaniu ulic Kazimierza Wielkiego i Henryka Sienkiewicza czy obszar pomiędzy ulicami Mazowiecką i Wrocławską. Pierwotnie planem miał być objęty teren Olszanicy, gdzie planowane jest grzebowisko dla zwierząt, wiceprezydent Koterba chce jednak te działki wykreślić z planu, aby nie blokować tej inwestycji.

Nasz Komentarz

Radni nie chcą uchwalić megaplanu, który ma chronić tereny zielone, bo uważają, że jest za duży, może zostać unieważniony, a poza tym trzeba także wziąć pod uwagę interesy ludzi, którzy tam mają swoje działki. Gdyby jednak brać na serio taką argumentację, to żaden plan nie powstałby nigdy na terenie miasta. Nie przekonują także zapewnienia radnych o tym, że muszą liczyć się z wolą mieszkańców. Tak naprawdę chronią interesy grupki właścicieli, którzy mają działki rolne, a bardzo chcieliby je przekształcić w budowlane. Rada Miasta ma reprezentować interesy wszystkich mieszkańców Krakowa, a nie posiadaczy terenów w Toniach, w Tyńcu albo jeszcze gdzie indziej. Jej działanie powinno być także konsekwentne: nie można raz głosować za utworzeniem terenów zielonych, potem nagle stwierdzić, że jednak lepiej, aby powstały tu domy.
Agnieszka Maj

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski