MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Radość z odzyskanego śmietnika

Leszek Mazan
Wszędzie radość, ogromna radość z odzyskanego śmietnika” – komentuje sytuację w Polsce jeden z bohaterów książki Juliusza Kaden Bandrowskiego „Generał Barcz”.

Sam Józef Piłsudski w rozmowie (podobno) z Ignacym Daszyńskim nie był z owej radości zbyt zadowolony: – Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić! – krzyczał (podobno) do Ignacego Daszyńskiego. Obie opinie dotyczyły pierwszych lat po odzyskaniu wyśnionej, wymarzonej niepodległości, kiedy z absolutną, prawdziwie polską maestrią skakaliśmy już sobie do polskich gardeł.

Było o co. Już „na dzień dobry” trzeba było w pierwszej kolejności nie tylko zaorać granice rozbiorów, ale w szkołach i urzędach te same portrety tych samych dostojników, ujednolicić walutę, kolejowe rozkłady jazdy, podręczniki szkolne, funkcjonowanie poczty etc. Pogodzenie interesów mieszkańców byłych zaborów wydawało się niemożliwe. Przykład: w Wielkopolsce, do której skierowano z uwagi na lepszą znajomość języka polskiego setki urzędników z śp. Galicji, krążyła ulotka:

Kto chce wydrzeć nam ziemię dla kuzynów? – Galicja.

Kto naucza polityki w szkołach? – Galicja.

Kto oducza dzieci od wierzenia w Boga? – Galicja

Kto nóżki całuje, a szydłem kłuje? – Galicja.

Kto pomaga komunistom? Galicja...

Itd., itp. – przez całą stronę. Kraków z kolei wzywał do opamiętania w temacie stolica, którą miała być Warszawa, ale... Ale przecie istniał już gotowy projekt architektoniczno-urbanistyczny (Wyspiański, Ekielski) zamienienia Wawelu w „Polskie Akropo-lis” i umieszczenia w nim władz centralnych. – Przecie – pisał słusznie „Ilustrowany Kurier Codzienny” – przykład choćby Waszyngtonu wskazuje, że „siedziba rządu nie zawsze musi się znajdować w największym mieście danego państwa... Rozgwar życia wielkomiejskiego nie sprzyja (w przeciwieństwie do cichych okolic Wawelu) podejmowaniu decyzji o doniosłem znaczeniu”... W plebiscycie „IKC”: „Które miasto winno być stolicą Polski” (rok 1922), Kraków pokonał Warszawę stosunkiem głosów 2608:856.

Heroiczną bitwę stoczyliśmy o hymn. Gdy Piłsudski pojechał z oficjalną wizytą do Paryża, powitał go na dworcu chorał Ujejskiego „Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej” – tak w Polsce popularny (jak wiadomo, uwielbiamy cierpieć),iż żabojady brały go za nasz hymn narodowy. Odpadła „Rota” – z uwagi na owo nieszczęsne „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz” (najenergiczniej protestowano w Krakowie). Odpadła „Pierwsza Brygada” – wspaniały marsz, tyle że przejęty przez straż pożarną w Kielcach z repertuaru rosyjskiej dywizji syberyjskiej. Został bezkonkurencyjny „Mazurek Dąbrowskiego”.

Szukając dalszych elementów integracyjnych, Polskie Radio sięgnęło (1927 r.) po transmisję hejnału mariackiego (w czasach słusznie minionych: krakowskiego) oraz bicia dzwonu Zygmunta.

Ponieważ bezpośrednia transmisja koncertu wawelskiego olbrzyma była w latach 20. z przyczyn technicznych niemożliwa – w studiu radiowym zawieszono u sufitu szuflę do węgla, a dyżurny technik walił w nią młotkiem owiniętym filcem, wzruszony zaś spiker informował, że „głos z katedry wawelskiej płynie nad Rzeczpospolitą od Wisły po Zbrucz, od Karpat po Bałtyk”.

No. „Chcieliście Polski –no to ją macie”. Dobrze, że prawie sto lat od tamtych wydarzeń przynajmniej media mówią prawdę...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski