Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radosław Majewski: W Wieczystej nikt się nie wywyższa. Ja i Peszko nie walczymy o to, kto strzeli więcej bramek [ROZMOWA]

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Radosław Majewski
Radosław Majewski Andrzej Banaś
Były reprezentant Polski Radosław Majewski ocenia swój pobyt w zyskującej coraz większą popularność Wieczystej Kraków.

Do drużyny występującej w klasie okręgowej Kraków dołączył Pan w rundzie jesiennej. Ma Pan za sobą już sporo meczów w lidze i w Pucharze Polski. Jak to ocenić?
Nie mnie to oceniać. Wydaje mi się, że mecze były dobre. Chodziło o powrót do zdrowia i ponownie granie, wróciłem we wrześniu po długiej przerwie. Po tym urazie już chyba nie ma śladu. Co do niższej klasy rozgrywkowej, to już wcześniej wspominałem, że to był fajna oferta, duży, długofalowy projekt. Cieszę się, że nadal ma motywację, ambicję i chęć wychodzenia na każdy trening i mecz, z kimkolwiek bym nie grał.

Wasza drużyna zazwyczaj wygrywa bezproblemowo, wysoko, często w dwucyfrowych rozmiarach. Nie nudzi się wam taka gra?
Mi nie. Ja nie patrzę w ten sposób. Trzeba strzelać tyle goli, ile się da, mieć z tego radość - to jest najistotniejsze w piłce. Wiadomo, że mamy drużynę na wyższą ligę. Nie nasza wina, że jesteśmy akurat w takiej, trzeba ją przejść, a to wymaga czasu i cierpliwości. Nikt awansu nie daje za to, że wygrywa się 10:0 czy 15:0.

W każdym meczu dominujecie. Nawet grając bez tak dużego zaangażowania, też byście zwyciężali, a nie odpuszczacie nikomu.
U nas ważne jest samo podejście, nikt się nie zadowala tym, co ma. Wszyscy wiemy, jaki to klub - jutro na czyjeś miejsce może być inny zawodnik, bo Wieczysta może sobie pozwolić na ściągnięcie kogoś z wyższej ligi. Trzeba coś udowadniać na boisku. To projekt długofalowy - maraton, a nie sprint. Mieliśmy bardzo dużo sparingów, chyba piętnaście, każdy kolejny mecz nas nakręcał.

Każdy walczy o lepsze jutro, chce brać udział w tym projekcie, bo to jest coś ciekawego, nowego, czego nie ma nigdzie indziej. Ja to tak odbieram. Przyszedłem tu, żeby się odbudować, w każdym meczu grać na sto procent i tego się trzymam.

Drużyna strzela bardzo dużo bramek, a wyróżniacie się Pan i Sławomir Peszko. Nie tylko ilość, a przede wszystkim jakość akcji i goli często przerasta poziom klasy okręgowej.
O to chodziło, żeby w ten sposób się pokazać. Jesteśmy zawodnikami, którzy ze swoich powodów zeszli do niższej ligi. Kojarzą nas z ekstraklasą, ligami zagranicznymi, przez to uwaga zwrócona jest na Wieczystą. A dodatkowo mamy dobre wyniki. Najlepiej przyjść na mecz i zobaczyć, że to, co robimy, to nie są „cyrki”. Mamy mierzone kilometry, sprinty, biegamy tyle, co w meczu ekstraklasowym, z tym, że intensywność jest inna. Wszystko po to, że gdy przychodzi mecz z zespołem z wyższej ligi, a graliśmy z takimi w Pucharze Polski, to trzeba być na to przygotowanym.

Nie ma Pan wrażenia, że wasza drużyna jest postrzegana przede wszystkim jako „atrakcja”, która jedzie gdzieś na mecz robić show dla miejscowych kibiców?
Od tego jesteśmy, żeby robić różnicę. Trzeba strzelić bramkę, wygrać mecz. Zanim tu przyszedłem, mówiono mi, że wcześniej Wieczysta nie awansowała przez jeden remis (rok temu, po zakończeniu rozgrywek po rundzie jesiennej, do Garbarni II zabrakło punktu - przyp.). Trzeba się szybko dostosować do sytuacji, ja to potrafię, nie narzekam na krzywe boisko, przecież jeszcze nie jesteśmy w ekstraklasie. Byliśmy niedawno w Wołowicach. Boisko było średnie, ale mamy szacunek dla rywali, wychodzimy normalnie na mecz, nikt się z nikogo nie naśmiewa.

Strzelił Pan dużo bramek, wiele przedniej urody. Była nawet „przewrotką”. Ta dała Panu najwięcej satysfakcji?
Faktycznie, fajnie wyszło. Jeszcze nie zdobyłem bramki głową, chciałbym to w końcu zrobić. Mam już prawie 35 lat, a dobrze byłoby się jeszcze w czymś poprawić. Udowodnić samemu sobie, że nie jest się „starym”, tylko gotowym na grę na sto procent, a młodzieży - że to jeszcze nie jest ich czas.

Ma Pan bardzo dużo asyst. Patrzy Pan na statystyki?
W Lechu czy Pogoni też miałem dużo i bramek, i asyst. Cieszę się, że są, ale tak dokładnie ich nie liczę. Wiadomo, że w każdym meczu chciałbym strzelać dwie czy trzy i jestem trochę zły, gdy mi się to nie udaje, jak choćby ostatnio (jeden gol w półfinale PP w Małopolsce z Glinikiem Gorlice - przyp.).

W Wieczystej jest dużo gwiazd jak na tę ligę. Jak się dogadujecie w szatni? Ktoś rządzi?
Jest normalnie. Chodzi o to, żeby być zawodnikiem tej właśnie drużyny, a nie zaznaczać, że grało się kiedyś w ekstraklasie. Każdy to twój „teammate”.

Wiadomo, że mam więcej lat, niż gdy wchodziłem do Groclinu kilkanaście lat temu. Patrzono na mnie jak na małolata, ale wtedy były inne realia, takie młode osoby traktowano trochę z góry. Teraz jest luźniejsze podejście. A w Wieczystej każdy wie, jaką ma rolę, nikt się nie wywyższa.

Jakaś walka o miejsce w składzie chyba jednak jest...
Jak wszędzie. Teraz mamy pięciu czy sześciu środkowych pomocników. Tak jak mówiłem, w każdym meczu i podczas treningu trzeba udowadniać, że się zasługuje na miejsce w wyjściowej jedenastce. Jak ktoś ma gorszy dzień, to widać to od razu.

Macie z Peszką jakąś wewnętrzną rywalizację, kto strzeli więcej goli?
Nie. Raz ja mu podam, innym razem on mnie. Liczy się zespół, najważniejsze jest zwycięstwo. Wiadomo, że fajnie jest coś strzelić, ale ja się cieszę z goli Sławka, mam nadzieję, że on z moich również.

Założyliście sobie, żeby wygrać ligę bez porażki?
Może chłopaki tak na to patrzą, ale ja nie. Koncentruję się na każdym kolejnym meczu, żeby go wygrać, przybliżyć się do celu, jakim jest awans. Nie mogę sobie pozwolić, w moim wieku, żeby mieć słabszy czas, bo jak nie będziemy zwyciężać, to później może nas to drogo kosztować. Wieczysta już się o tym przekonała. Wiadomo, że może być gorszy dzień, ale trzeba się starać tego unikać.

W przyszłym tygodniu (wtorek - przyp.) mecie mecz z Prokocimiem Kraków, który sprawił wam w tym sezonie najwięcej problemów, długo prowadził. Na takie spotkanie szykujecie się jakoś specjalnie?
Mnie nie było jeszcze wtedy w klubie. Nie śledzę tabeli, tak samo było, gdy grałem w ekstraklasie. Znam drużyny, lecz nie wiem, które miejsca zajmują. Nie jest to żadne lekceważenie rywala, po prostu nie interesuję się tym. Wychodzę na mecz z nastawieniem - najważniejsze jest to, żebym to ja był gotowy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski