Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radwańska coraz bliżej wyjazdu do Singapuru

Krzysztof Kawa
Tenis. W półfinale turnieju WTA w Pekinie krakowianka zmierzy się z Garbine Muguruzą

Agnieszka Radwańska długo czekała na tę chwilę i oto nadeszła - dzisiaj ma szansę zrewanżować się Garbine Muguruzie za porażkę w półfinale Wimbledonu.

China Open to wprawdzie nie najbardziej prestiżowy turniej na świecie, ale wygrać imprezę rangi WTA Premier Mandatory także jest wielką sztuką. Krakowska tenisistka ma już w kolekcji tytuł ze stolicy Chin, ale - jak mawiają Niemcy - einmal ist keinmal, więc powtórka byłaby kolejnym potwierdzeniem, że azjatycki klimat i korty służą Polce nadzwyczajnie.

Niemieckie przysłowie padło tu nieprzypadkowo. To właśnie zawodniczkę posługującą się na co dzień tym językiem pokonała starsza z sióstr Radwańskich we wczorajszym ćwierćfinale pekińskiego turnieju.

Angelique Kerber, której rodzina pochodzi z Puszczykowa (i gdzie sama chętnie trenuje na zbudowanym przez dziadka korcie), w pierwszej części meczu nie potrafiła znaleźć recepty na krakowiankę, więc musiała wysłuchiwać porad swego niemieckiego trenera. Radwańska tylko do połowy drugiego seta dawała rywalce nadzieję na cokolwiek więcej niż godne pożegnanie z imprezą.

Pierwszy, zakończony wynikiem 6:1, miał krótką, niewartą rozpisywania historię. W drugim Kerber nawet prowadziła 3:0, ale zanim zdążyła się tym nacieszyć, Polka odzyskała inicjatywę i wygrała 6:4.

Dla Agnieszki to zwycięstwo miało ogromne znaczenie w walce o udział w kończącym sezon turnieju WTA Finals, bo pozwoliło jej wskoczyć na miejsce siódme (a de facto szóste z uwagi na rezygnację Sereny Williams) w klasyfikacji „Road to Singapore”. Zapewni sobie start w tej imprezie, jeśli wygra China Open.

Kolejna przeszkoda to Muguruza, bardzo wymagająca rywalka, która przed tygodniem wystąpiła w finale w Wuhan. Z racji postury, a po części i umiejętności jest porównywana do wspomnianej Sereny. W Pekinie pokazała, że wiele się jeszcze może nauczyć od Amerykanki w kwestii mentalnej. W meczu o wejście do ćwierćfinału z Chorwatką Mirjaną Lucić-Baroni wpadła w szał i rozbiła rakietę. Stawka meczu była duża, bo właśnie dzięki temu zwycięstwu w dniu swoich 22. urodzin Hiszpanka znalazła się w grupie finalistek WTA. Wczoraj już znacznie spokojniej pokonała Amerykankę Bethanie Mattek-Sands 6:1, 7:5.

W drugim półfinale Timea Bacsinszky zmierzy się z Aną Ivanović. Szwajcarka wyeliminowała Włoszkę Sarę Errani 0:6, 6:3, 7:5, natomiast Serbka Rosjankę Anastazję Pawluczenkową 6:3, 7:5.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski