Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radwańska lepsza od Woźniackiej

AGA
Agnieszka Radwańska w wielkim stylu awansowała do półfinału turnieju WTA w Sydney (pula nagród 637 tys. dolarów). W pojedynku ćwierćfinałowym krakowianka ograła najlepszą aktualnie tenisistkę świata, a prywatnie swoją przyjaciółkę Karolinę Woźniacką 3-6, 7-5, 6-2. W walce o finał zmierzy się z Białorusinką Wiktorią Azarenką (mecz zaplanowano na dziś rano polskiego czasu). W drugim półfinale zmierzą się Chinka Na Li (4.) z Czeszką Petrą Kvitovą (2.).

TENIS. W ćwierćfinale turnieju w Sydney krakowianka po raz pierwszy w karierze pokonała liderkę światowego rankingu

Nareszcie! Po serii pięciu porażek krakowianka ograła w końcu, po 2 godz. i 40 minutach walki, Dunkę. Ostatnio wygrała z nią w 2007 r. Wczorajszy sukces jest cenniejszy, bo po raz pierwszy w karierze pokonała aktualną liderkę światowego rankingu.

Od początku spotkania krakowianka próbowała grać agresywnie, ale trafiła na silny opór rywalki, która świetnie zagrywała z głębi kortu. W pierwszym secie rozstawiona z "7" Polka dwa razy przełamywała podanie rywalki, obejmując prowadzenie 1-0 i 3-2. Dunka jednak za każdym razem szybko odrabiała straty. Kluczowe było przełamanie podania Agnieszki przy stanie 4-3. Woźniacka wyszła na prowadzenie 5-3, wygrała swój serwis i wzięła pierwszego seta.

W drugiej partii Radwańska skutecznie punktowała, a Dunka zaczęła się mylić. Po jednym przełamaniu w czwartym gemie krakowianka wyszła na prowadzenie 3-1, a następnie 4-1. Wydawało się, że szybko wyrówna stan pojedynku, ale Woźniacka wygrała kolejne cztery gemy, objęła prowadzenie 5-4 i serwowała, by zakończyć pojedynek. Krakowianka walczyła ambitnie do końca i wygrała drugiego seta, wyrównując stan meczu.

Radwańska koncertowo rozpoczęła decydującą partię, od przełamania i prowadzenia 2-0. Woźniacka szybko wyrównała na 2-2, ale od tego momentu na korcie królowała już nasza tenisistka. Dunka skorzystała z przerwy medycznej, podczas której opatrywano jej bolący lewy nadgarstek. Wygrała tego seta do dwóch i awansowała do półfinału.

- Jestem bardzo szczęśliwa i dziękuję wszystkim, którzy zostali, żeby obejrzeć nas mimo późnej pory. Karolina jest wielką zawodniczką, więc jestem zadowolona, że pokonałam ją i przeszłam do półfinału - powiedziała Agnieszka Radwańska, schodząc z kortu około północy miejscowego czasu.

Na konferencji prasowej Woźniacka narzekała na problemy z nadgarstkiem i nimi głównie tłumaczyła słabszą grę w końcówce.

- Mam nadzieję, że to nic poważnego, choć jestem trochę zaniepokojona. Dzisiaj czułam coraz większy ból, szczególnie w trzecim secie. Jest późno, więc jutro sprawdzę, czy wszystko jest ok. Wierzę, że tak właśnie będzie, bo chciałabym być w pełni zdrowa na Australian Open, a czasu zostało naprawdę mało - tłumaczyła dziennikarzom po meczu Dunka polskiego pochodzenia.

W 1/8 finału turnieju panów na kortach w Sydney (z pulą nagród 434 250 dol.) Łukasz Kubot przegrał z najwyżej rozstawionym Argentyńczykiem Juanem Martinem del Potro 4-6, 2-6. W środę doszło do kilku nieoczekiwanych rozstrzygnięć w 1/8 finału rywalizacji mężczyzn. Największą niespodziankę sprawił Amerykanin Bobby Reynolds, eliminując rodaka Johna Isnera (2.) 3-6, 6-4, 6-3. Poza tym Francuz Julien Benneteau wygrał z Hiszpanem Feliciano Lopezem (4.) 6-3, 6-4.

(AGA)

KOMENTUJE DLA NAS

Robert Radwański, ojciec i trener Agnieszki:

- To był dobry mecz w wykonaniu Isi, obie zawodniczki grały na wysokim poziomie. Był to wyrównane, pełne walki spotkanie. Agnieszka bardzo dobrze wytrzymała kondycyjnie. To cieszy, choć było im obu łatwiej, bo grały w nocy, więc upał nie dawał się tak we znaki. Ważne jest to, że córka pokonała wreszcie niewygodną rywalkę, z którą dotychczas przegrywała. To superprognoza przed Australian Open. Isia jest przeziębiona, ale z reguły zawodnicy, którzy przylatują do Australii z Europy, muszą taką zmianę klimatu i temperatury odchorować. Wiem, że z jej zdrowiem jest już lepiej. W półfinale z Wiktorią Azarenką nie będzie łatwo, bo ona gra szalony tenis. Kiedy ma swój dzień, nie jest łatwo ją ograć. Szanse obu zawodniczek oceniam pół na pół. Agnieszka miała trudniejszą przeprawę niż Białorusinka z Francuzką Marion Bartoli. Mam nadzieję, że to nie odbije się na jej dyspozycji w półfinale. Córki na łamach prasy australijskiej odgrażały się, że jeśli w następnym turnieju znów wpadną na siebie w pierwszej rundzie, to spakują się i wrócą do domu. Myślę, że żartowały, ale trzeba monitorować tę sprawę. Ostatnio kilka razy zdarzała się sytuacja, że kiedy Ula przebrnęła eliminacje, od razu wpadała na Agnieszkę. To dziwne, że takie cuda się dzieją. Jak zwykle denerwowałem się w czasie meczu, ale część śledziłem na żywo w telefonie. W tym czasie uczestniczyłem w konferencji Fundacji im. Brata Alberta, którą Agnieszka i Urszula będą wspierały finansowo i własnym wizerunkiem. (AGA)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski