Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radwańska ma problem, mecz życia Przysiężnego

Przemysław Franczak
Tenis. W Pekinie Agnieszka Radwań­ska przegrała z Robertą Vinci, a Jerzy Janowicz z Andy’m, Murray’em. Ale wtorek wcale taki zły dla Polaków nie był: w Tokio Michał Przysiężny niespodziewanie pokonał Jo-Wilfrieda Tsongę.

30-letni tenisista z Głogowa do turnieju musiał przebijać się z kwalifikacji (w rankingu ATP zajmuje 142. miejsce). Większych szans przed starciem w pierwszej rundzie z rozstawionym z nr 5 Francuzem nikt mu więc nie dawał.

Tymczasem Polak rozegrał jedną z najlepszych partii w życiu i po pasjonującym pojedynku wygrał ze słynnym Francuzem 4:6, 7:5, 7:6 (11-9). W tie-breaku Tsonga prowadził już 5:1, a nasz zawodnik obronił aż trzy piłki meczowe. A potem wziął sprawy we własne ręce.

Francuz przeżył szok.

– Chciałem w Tokio pokazać swój najlepszy tenis, ale też ostatnie dni nie były dla mnie łatwe. Walczyłem z jakimś wirusem żołądkowym, więc na korcie nie byłem w najwyższej dyspozycji. Ale i tak starałem się dać z siebie wszystko – tłumaczył Tsonga, rok młodszy od Przysiężnego, ale z o wiele bogatszym CV.

Wprawdzie nigdy nie wygrał turnieju Wielkiego Szlema, ale nie był od niego daleko: był w finale Australian Open (2008 rok), w ubiegłym roku grał w półfinale Roland Garros, a dwukrotnie w półfinale Wimbledonu (2011 i 2012). Dla Polaka było to więc jedno z najważniejszych zwycięstw w karierze.

W drugiej rundzie tokijskiego turnieju (z pulą nagród 1,37 mln dol.) zmierzy się z Uzbekiem Denisem Isto­minem.

Na jednym meczu zakończył swój udział w imprezie w Pekinie (pula nagród 5,427 mln dol.) Janowicz. Z porażki w pierwszym meczu można go jednak rozgrzeszyć szybko. Po pierwsze, przegrał z Brytyjczykiem Murray’em, było nie było jednym z najlepszych zawodników ostatnich lat, po drugie – łodzianin tanio skóry nie sprzedał.

Mistrzowi olimpijskiemu z Londynu napsuł krwi zwłaszcza w I secie. Polak zaczął niesamowicie, zaskoczył rywala agresywną grą i prowadził już 5:1. Murray się otrząsnął, doprowadził do tie-breaka, ale Janowicz pokazał, że ma mocne nerwy i wygrał do 9. Potem jednak inicjatwę przejął Szkot. Wygrał 6:7 (9-11), 6:4, 6:2.

Sensacji w stolicy Chin więc nie było, za to za takową można uznać porażkę Radwańskiej w starciu z Włoszką Robertą Vinci 4:6, 4:6. Wpadka w II rundzie pekińskiego turnieju nie tylko uwiarygadnia opinie o dużym kryzysie formy krakowianki (do tej pory z 44. w rankingu Vinci wygrała siedem z ośmiu spotkań), która ostatnio szybko odpadła też z imprezy w innym chińskim mieście Wuhan, ale też komplikuje jej sytuację w walce o prawo udziału w kończących sezon mistrzostwach WTA.

W tej chwili w rankingu „Road to Singapore” – właśnie w Singapurze zostanie zorganizowany ten turniej – jest na 6. miejscu, ale po piętach depczą jej Karolina Woźniacka i Ana Ivanović. Może zdarzyć się nawet tak, że Radwańska wkrótce spadnie na 9. pozycję, a wtedy w Singapurze pojawi się jako rezerwowa.

Jeszcze niedawno taki scenariusz wydawał się niemożliwy, ale ostatnie słabe występy Polki postawiły ją pod ścianą. Być może, szukając rankingowych punktów, zmieni plany i pokaże się na turnieju w Moskwie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski