MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rady w sprawie posady

Redakcja
W 24. numerze "Gazety Polskiej" mój przyjaciel Maciej Rybiński z właściwym sobie poczuciem humoru wylicza posady, które dodatkowo mógłby objąć Donald Tusk po zdobyciu (ewentualnym) prezydentury RP.

Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI

Skoro można być równocześnie prezydentem i szefem partii, a wedle życzliwych PO konstytucjonalistów można (i to nie tylko, kiedy się ma brata bliźniaka), to nic nie szkodzi, aby być równocześnie prymasem, szefem NBP, PZPN-u, prezesem TVP, IPN-u czy przewodniczącym NSZZ "Solidarność". Wymaga to jednak po pierwsze sporej pracowitości, żeby choć czasem zajrzeć do podległej sobie instytucji, a po drugie talentów mediacyjnych, kiedy interesy instytucji są sprzeczne. Zauważyłem jednak w pomyśle Maćka pewne luki, które spróbuję uzupełnić.
Wiadomo, że w państwie jednolitym, nie powiem soft-totalitarnym, puszczenie na żywioł choćby organizacji filatelistów czy hodowców ryb akwariowych nieuchronnie umożliwia stworzenie poważnej siły opozycyjnej. Poza tym zabrakło mi w kolekcji dla Donka paru istotnych stanowisk, wręcz niezbędnych, do wprowadzenia Królestwa Miłości - na przykład szefa ABW, BOR-u czy NIK-u. Każda z tych organizacji może poważnie zmącić jednolity obraz porządku i postępu. Rozumiem, że pozostawienie luzem marszałkowstwa Sejmu dowodzi, że jest to funkcja dekoracyjna. Nie będzie jednak szczęśliwej i zasobnej Polski, jeśli Tusk nie zostanie redaktorem, choćby honorowym, "Gazety Wyborczej". Żądanie śmiałe, nieomal świętokradcze, ale konieczne. Druga sprawa - mając wszystko, nie można dopuścić, aby pozostała jakakolwiek enklawa dla ludzi złych, zawistnych i nieżyczliwych. Prezesura PiS-u może chwilowo jest pomysłem idącym zbyt daleko, ale tytuł Honorowy Protektor Opozycji - rzecz warta rozważenia.
Pozostaje jedno pytanie: po co to wszystko? Jeśli chodzi o realną władzę - to wzorem cesarza Oktawiana należałoby się skoncentrować na paru istotnych funkcjach, typu nuncjusz Watykanu, prezydent Warszawy, komendant policji i prezes cenzury, robiąc prezydentem jakiegoś poczciwego wykształciucha o europejskiej renomie. Chyba, że idzie o splendor i popularność, niezagrożone przez szyderców z opozycji. Ale wtedy wystarczy posada prezentera "Tańca z gwiazdami" czy główna rola w telenoweli "D jak Donald".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski