Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radykalne "uciszenie" zbyt głośnego pupila

DOROTA DEJMEK
Pies, który nadmiernym szczekaniem zakłóca spokój, to zadanie dla behawiorysty, a nie dla chirurga Fot. Ingimage
Pies, który nadmiernym szczekaniem zakłóca spokój, to zadanie dla behawiorysty, a nie dla chirurga Fot. Ingimage
Amerykanka Sue Perry z Connecticut, wstrząśnięta losem swojego psa i cierpieniami, na które został skazany, zamieściła w ubiegłym tygodniu w internecie petycję skierowaną do stowarzyszenia zrzeszającego amerykańskich lekarzy weterynarii - informuje brytyjski dziennik Daily Mail. Pod petycją podpisało się już sto kilkadziesiąt tysięcy osób. Przeciw czemu protestują? Przeciwko okrutnej praktyce "uciszania" szczekających psów.

Pies, który nadmiernym szczekaniem zakłóca spokój, to zadanie dla behawiorysty, a nie dla chirurga Fot. Ingimage

OKRUCIEŃSTWO. Usunięcie strun głosowych to okaleczanie zwierzęcia w imię ludzkiego egoizmu

Sue przygarnęła psa, u którego przeprowadzono zabieg usunięcia strun głosowych. Być może był zbyt hałaśliwy, być może szczekał (wyjaśnienie: pies szczeka, kot miauczy, wróbelek ćwierka - tak urządziła to natura) i piszczał, a nawet - o zgrozo - wył. Poprzedni właściciele zdecydowali się uciszyć pieska w sposób radykalny. I już na zawsze. Zabieg podcięcia lub całkowitego usunięcia strun głosowych u psa lub kota stał się w USA modnym i wygodnym sposobem na uciszenie zwierzęcia, które przeszkadza sąsiadom i domownikom.

- Ale nawet w tym kraju, gdzie w kwestii zabiegów weterynaryjnych prawo jest bardzo liberalne, nie we wszystkich stanach jest to możliwe - podkreśla lekarz weterynarii Paweł Stefanowicz. - Zakaz podcinania i usuwania strun głosowych zwierząt obowiązuje m.in. w Massachusetts i New Yersey.

Dodajmy, że za zlecenie oraz wykonanie tej procedury grozi w Massachusetts grzywna w wysokości 2,5 tysiąca dolarów, a także kara do pięciu lat pozbawienia wolności.

Tego typu zabiegi zabronione są zresztą w większości krajów. Zakazane są w krajach Unii Europejskiej, które podpisały Europejską Konwencję Ochrony Zwierząt Towarzyszących; w Polsce obowiązuje dodatkowo Ustawa o ochronie zdrowia zwierząt z dnia 11 marca 2004 r.

- Te dwa akty prawne wykluczają w naszym kraju wykonywanie tego typu zabiegów w przypadkach, kiedy jedynym powodem jest to, że pies jest zbyt szczekliwy, jazgotliwy. W swojej praktyce, ani wśród innych znajomych weterynarzy nie spotkałem się dotąd z sytuacją, że opiekun przyprowadza psa i prosi o usunięcie bądź nacięcie strun głosowych - mówi doktor Stefanowicz i dodaje: - Uważam, że jest to zabieg brutalny, nieuzasadniony i niehumanitarny. To prawda, szczekliwe psy mogą być uciążliwe dla otoczenia, zmęczonego częstym ujadaniem. Dlatego prawo większości krajów określa obowiązek zadbania przez właściciela, aby jego pies nie uprzykrzał życia sąsiadom; często grożą za to mandaty. Jednak rozwiązanie problemu nadmiernej wokalizacji zwierzaka przez okaleczający zabieg jest okrucieństwem. Ten problem powinien rozwiązać opiekun wraz z behawiorystą, a nie chirurg.

Inne zdanie ma amerykański weterynarz, dr Sheilah Robertson, cytowany przez dziennik Daily Mail: "Dla rodziny, której grozi eksmisja w powodu zakłócania ciszy przez psa, zabieg może okazać się jedyną opcją poza oddaniem psa do schroniska lub uśpieniem. Jednak powinno być to rozwiązanie ostateczne, gdy żadne inne próby uciszenia zwierzęcia nie przyniosły skutków. Zabieg ten powinien być wykonany wyłącznie przez wykwalifikowanych lekarzy weterynarii, specjalizujących się w przeprowadzaniu takich operacji".

Struny głosowe są to dwa fałdy mięśniowe, które wibrują podczas przepływu powietrza - w ten sposób możemy modulować i wydawać dźwięki. Ich przecięcie powoduje, że odtąd głos psa będzie przytłumiony, cichy. - W branżowej literaturze amerykańskiej ten głos jest opisywany jako "husky like sound", to znaczy taki, jak wydaje syberyjski husky, czyli głuche poszczekiwania - tłumaczy doktor Paweł Stefanowicz. - Natomiast pies nie może wydobyć z siebie pełnego głosu. Co więcej, gardło jest ciasną strukturą i nawet dobrze wykonany zabieg może spowodować powstanie blizn, zrostów, które mogą doprowadzić do powikłań.
O takich właśnie powikłaniach pisze Sue Perry. Okazało się, że jej nowy, czworonożny przyjaciel cierpi na poważne problemy z oddychaniem i niezbędna jest operacja chirurgicznego usunięcia blizn, które powstały w gardle psiaka w wyniku przeprowadzonego wcześniej zabiegu. Koszt takiej operacji to 2 tysiące dolarów. Sue opowiada też o swoim znajomym, którego pies zmarł wskutek przyprowadzenia zabiegu na strunach głosowych - psiak zakrztusił się jedzeniem, które dostało się do jego płuc.

Czy zabieg usunięcia strun głosowych - mimo zakazu - wykonywany jest także w Polsce?

- Jedynym wskazaniem do usunięcia fałdów głosowych są względy medyczne - mówi dr Paweł Stefanowicz. - Choroba nowotworowa, ciężkie zmiany o charakterze zapalnym, kiedy np. psu wbiło się w tej okolicy jakieś obce ciało, które uległo otorbieniu i powoduje deformację. Nie są to częste przypadki, ale się zdarzają. Nie znam żadnego weterynarza, który zdecydowałby się wykonać zabieg z innych niż medyczne powodów.

Przypomnijmy, że w Polsce zakazane jest także usuwanie pazurów u kotów. W USA usuwa się pazury wraz z ich zawiązkami, co powoduje, że okaleczony kot nie może niszczyć mebli, ale nie może również spełniać typowych dla gatunku, instynktownych zachowań, polegających na ostrzeniu pazurów. W Polsce zabronione jest ponadto kopiowanie (przycinanie) uszu i ogona u psów. Mimo wszystko na ulicach i wystawach kynologicznych wciąż spotykamy zwierzęta, które zostały poddane takiemu zabiegowi nieoficjalnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski