Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radziemice. Sugestywne ćwiczenia strażaków. Była „krew” i otwarte „rany”

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Jeden z "rannych" statystów przygnieciony przez samochód
Jeden z "rannych" statystów przygnieciony przez samochód Aleksander Gąciarz
Kilkudziesięciu strażaków brało udział we wtorkowych ćwiczeniach powiatowych w centrum Radziemic. Pracy mieli mnóstwo, bo scenariusz zakładał nietypowy pożar, wypadek z udziałem wielu poszkodowanych oraz konieczność zbudowania prawie kilometra linii gaśniczej.

Zaczęło się od pożaru elektrycznej toyoty, którą udawał wysłużony volkswagen.

- Wiadomo, że samochodów elektrycznych mamy coraz więcej i były już w Polsce przypadki pożarów takich pojazdów. Dlatego my też musimy być na takie sytuacje przygotowani – tłumaczy komendant powiatowy PSP w Proszowicach bryg. Zbigniew Kwinta.

Strażak dodaje, że o ile sam pożar takiego pojazdu nie jest trudno ugasić, to istnieje zagrożenie, że podczas gaszenia może dojść do porażenia – nawet śmiertelnego – prądem elektrycznym. Problemem jest też wychłodzenie baterii pojazdu. Zdarza się bowiem, że nawet 20 godzin po ugaszeniu pożaru dochodzi do ponownego samozapłonu.

Aby mieć pewność, że bateria nie zapali się ponownie, samochód się schładza, a w skrajnych wypadkach umieszcza w specjalnym kontenerze, gdzie jest zalewany wodą. Taki kontener – jeden z trzech w Polsce - został we wtorek sprowadzony do Radziemic z JRG nr 5 z Krakowa i „elektryczny” volkswagen został w nim umieszczony. Następnie został zalany wodą, przepompowaną przez strażaków przy pomocy linii gaśniczej poprowadzonej aż spod oddalonego niespełna kilometr zajazdu Biała Perła.

- Wychłodzenie samochodu w kontenerze traktujemy jako ostateczność, gdy w wyniku takiego działania mamy dużą ilość skażonej wody, którą należy następnie zutylizować. A to wiąże się z wysokimi kosztami – dodaje bryg. Kwinta.

Jakby tego wszystkiego było mało, to przejeżdżający obok pożaru „elektryka” kierowca pasażerskiego busa zagapił się, doprowadzając do zderzenia trzech samochodów. Było wielu poszkodowanych i przyznać trzeba, że udający rannych statyści byli bardzo przekonujący. Choć krew i rany były sztuczne, to krzyki i zniszczone ubrania jak najbardziej prawdziwe. Przybyli na miejsce ratownicy mieli mnóstwo pracy z określeniem tzw. priorytetów leczniczo-transportowych, a następnie udzieleniu pomocy „poszkodowanym”.

Ćwiczenia zakończyły się po około dwóch godzinach. Pytany o pierwsze wnioski komendant Kwinta odpowiada:

- Na pewno należy poprawić łączność radiową, gdyż w rejonie Radziemic i Nowego Brzeska mamy z tym problemy. Aby je rozwiązać należałoby na terenie powiatu zbudować cztery dodatkowe nadajniki.

Koszt takiej budowy to 200 tys. złotych.

Nowy sztandar Komendy Powiatowej PSP w Proszowicach

Proszowice. Strażacy doczekali się własnego sztandaru

Najtańszy urlop? Najlepiej pomiędzy majówką a wakacjami

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski