Team Rafała Majki Tinkoff-Saxo znany jest z dużej liczby ciekawych działań marketingowych na portalach społecznościowych. Promuje tam nie tylko kolarzy, ale nawet szefową kuchni, Hannah Grant (Grant pracowała wcześniej w najlepszej restauracji świata, kopenhaskiej Nomie, jest też autorką książki „Grand Tour Cookbook”), która co wieczor prezentuje na Twitterze dania dla swoich zawodników.
Rafał Majka na razie tego bardzo unikał. Nie widać go na filmikach robionych przez grupę, nie ma profilu na Twitterze. Ale wszystko wskazuje, że będzie musiał to polubić, bo Tinkoff-Saxo rozpoczął wielką ofensywę medialną pod tytułem „Rafał Majka”.
Zdjęcie z Majką opublikował też na swoim profilu ekscentryczny rosyjski miliarder Oleg Tinkov, właściciel teamu, w którym jeździ młody Polak. A to oznacza, że pozycja Majki w grupie jest bardzo silna. Tinkov fotografuje się tylko z kolarskimi gwiazdami - np. Alberto Contadorem, któremu zresztą wypomniał po ubiegłorocznym Tour de France (4. miejsce), że za dużo zarabia, by nie wygrywać wyścigów.
Majka z pewnością zarabia znacznie mniej, ale zawsze miał wielkie poparcie poprzedniego właściciela teamu, znanego kolarza Bjarne’a Riisa, który już rok temu powierzył Majce funkcję kapitana na Giro d’Italia. Polak wywiązał się bardzo dobrze, zajął 7. miejsce, ale przed tegoroczną edycją Tinkov z przyczyn marketingowych wolał bardziej promować jego kolegę, Irlandczyka Nicolasa Roche’a, który jest bardziej medialny, uwielbia udzielać wywiadów. A Majka za wywiadami nie przepada.
W sytuacji, gdy Roche stracił ponad 15 minut po czwartkowej gigantycznej kraksie, to Polak, zajmujący trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej i jeżdżąc w białej koszulce dla najlepszego młodego zawodnika wyścigu (skończy 25 lat we wrześniu) stał się medialną gwiazdą zespołu. Ma do dyspozycji cały team, ze starym wygą Michaelem Rogersem (trzykrotny mistrz świata w jeździe indywidualnej na czas) na czele.
Mimo że Polak ucierpiał trochę w czwartkowej kraksie, już w piątek na starcie tryskał humorem mimo obandażowanej nogi. A to dobry prognostyk.
Na sobotnim etapie Majka stracił 6 sek. do lidera Cadela Evansa (BMC) i drugiego Rigoberto Urana (OPQS). „Na dzisiejszym (8. etapie) szkoda było ostatnich 150 m. Prawie stanąłem tam w miejscu! Nie wiem, może przesadziłem z przełożeniem i dobrałem zbyt twarde” – tłumaczył zawodnik na swoim profilu na Facebooku.
W niedzielę też zdarzyła się niepokojąca sytuacja: z grupy faworytów odskoczył Domenico Pozzovivo (AG2R La Mondiale), ale nikt tego ataku nie skontrował, Majka również. Pozzovivo szybko zyskał przewagę 30 sek, co pozwoliło mu awansować z dziesiątego na czwarte miejsce, a przewaga Polaka wynosi już tylko 10 sek.
Tyle samo zresztą Majka traci do drugiego Urana. Jadący w maglia rosa, czyli różowej koszulce lidera, Australijczyk Cadel Evans ma 57 sek przewagi nad Uranem i 1 min 10 sek nad Majką. A to on będzie faworytem jazdy na czas, która znów zmieni klasyfikację generalną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?