Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Majka, nowy król Alp, zdemolował rywali

Arlena Sokalska, (FIL)
Tour de France. Po 21 latach Polak znów wygrał etap na Wielkiej Pętli. Rafał Majka samotnie wjechał na alpejski podjazd Risoul. Lider Vi­cenzo Nibali nie dogonił go na mecie.

Teraz wszyscy przypominają tę historię. Młody Rafał Majka trafia na zgrupowanie profesjonalnego teamu Saxo Bank. Według legendy Polak na jednym z podjazdów „urwał” słynnego Al­berto Contadora. Widząc to, szef teamu Bjarne Riis z miejsca zaproponował mu kontrakt. Majka pytany o tę historię, zawsze uśmiecha się skromnie: – Wcale nie „urwałem” Alberto na podjeździe, tylko usiadłem mu na kole. Faktycznie, Bjarne potem do mnie podszedł i powiedział: „Masz zdrowie, młody”.

Szczęśliwy Majka swoje zwycięstwo oficjalnie zadedykował właśnie Contadorowi i kolegom z drużyny. A nieoficjalnie – narzeczonej Magdzie, z którą młody kolarz weźmie ślub po zakończeniu sezonu. Ale Contador jest w tle tego zwycięstwa Majki bardzo obecny. Bo to Hiszpan zażyczył sobie, by Polak był jednym z jego pomocników na tegorocznym Tour de France. Majka wcale nie chciał brać udziału w Wielkiej Pętli, napisał nawet kilka gorzkich słów na Facebo­oku pod adresem szefostwa swojej ekipy. Potem – zapewne skarcony przez Tinkowa lub Riisa – wpis skasował i napisał, że jednak się cieszy z uczestnictwa w Wielkiej Pętli.

Ale pierwsze etapy pokazywały co innego. Majka wręcz ostentacyjnie przyjeżdżał na metę w grupetto. Zajmował jedno z ostatnich miejsc w klasyfikacji generalnej i niewiele brakowało, by został tzw. czerwoną latarnią w wyścigu, czyli ostatnim zawodnikiem. Po raz pierwszy pokazał się na etapie do Gerardmer. Razem z kolegami z drużyny nadał takie tempo peletonowi, że w tyle zostało wielu mocnych zawodników, w tym inny Polak, Michał Kwiatkowski. I wszystko wskazywało na to, że zobaczymy go właśnie w takich akcjach.

„Obiecałem Alberto, że go przeprowadzę bezpiecznie przez Alpy i Pireneje” – pisał Majka na Facebooku kilka dni przed fatalnym w skutkach etapem kończącym się na La planche des Belles Filles. To właśnie wtedy Hiszpan, który miał przeprowadzić frontalny atak na pozycję Vicenzo Nibalego (Astana), niefortunnie się wywrócił i złamał kość piszczelową.

Tinkoff-Saxo było kompletnie rozbite. Ekipa nie miała żadnego planu B na wypadek kłopotów Contadora, bo dotychczas Hiszpan nie miewał ich w wielkich tourach. Szefowie teamu zwiesili nosy na kwintę i przekonywali swoich zawodników, że teraz jedyne, co mogą zrobić, to próbować wygrać jakiś etap.

Minorowe nastroje panowały w ekipie do piątku. Tego dnia peleton po raz pierwszy wjechał w Alpy. Na ostatnim podjeździe z coraz mniejszej grupy lidera odpadali kolejni zawodnicy, w tym zajmujący drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Richie Porte (Sky). A Majka nie dość, że cały czas spokojnie jechał, to jeszcze doskoczył do uciekającego Leopolda Königa (NetApp Endura). Na ostatnich kilometrach dogonił ich tylko lider wyścigu Nibali. Włoch, zwany w peletonie „Rekinem”, za wszelką cenę chce udowodnić, że mimo wycofania się Froome’a oraz Contado­ra, jest naprawdę silny i może tu wygrać każdy górski etap. Majka nie dał rady „Rekinowi”, przyjechał na metę 10 sekund po nim. Ale od razu zapowiedział rewanż.

I jak zapowiedział, tak zrobił. Krótko po starcie sobotniego etapu zawiązała się bardzo silna, 17-osobowa ucieczka. Było jasne, że peleton nie odpuści, bo było w niej dwóch kolarzy Sky Geraint Thomas i Mikel Nieve, którzy zajmowali miejsca w drugiej dziesiątce klasyfikacji generalnej. Był też Hiszpan Joaqium Rodriguez (Katiusza), walczący o koszulkę najlepszego górala. Majka na premiach górskich z nim nie walczył, ale regularnie zajmował drugie miejsce. Choć trudno to zrozumieć, takie zasady panują w peletonie, że ataki Majki w takiej sytuacji zostałyby bardzo źle przyjęte, zwłaszcza że najwyżej punktowaną premią była ta usytuowana na mecie.

Majka zaatakował współtowarzyszy ucieczki na ostatnim podjeździe i – jak mówią kolarze – „zdemolował” rywali, a przy okazji utrzymywał bezpieczną przewagę nad goniącymi go zawzięcie Nibalim i Jeanem-Christophem Peraudem (AG2R La Mondiale). Ostatnie kilometry były niezwykle trudne, ale Polak utrzymywał stałą, ok. 30- sekundową przewagę. Contador, komentujący etap w hiszpańskiej telewizji RTVE, już 4 km przed metą powiedział, że jest pewny, iż Majka wygra etap, bo jedzie bardzo pewnie i mocno.

Na mecie Polak powiedział, że bardzo potrzebował tej wygranej. – To moje pierwsze zwycięstwo w zawodowej karierze. Zawsze do tej pory zajmowałem drugie, trzecie miejsca. Potrzebowałem takiej wygranej, jak dzisiaj. Zwycięstwa w ważnym wyścigu – mówił w wywiadzie dla stacji Eurosport.

Euforia zapanowała w całej drużynie. Właściciel teamu, kontrowersyjny rosyjski miliarder Oleg Tinkow rozpłakał się przed kamerami francuskiej telewzji.

– Myślałem, że gdy straciliśmy Alberto, wyścig się dla nas skończył, a tu taka wygrana – mówił przez łzy. Szefowa kuchni Tinkoff-Saxo, która emocjonalnie dopingowała Majkę na Twitterze, przygotowała dla Polaka jego ulubiony deser – tira­mi­su, a koledzy z ekipy wznieśli za niego toast szampanem.

Zwycięstwo Majki nie jest przypadkowe. Polak od dawna dawał się poznać jako znakomity góral. W ubiegłym roku był siódmy na Giro d’Italia, w tym zajął szóste miejsce. Pewnie byłoby podium, gdyby nie grypa żołądkowa, której nabawił się w os­tatnim tygodniu wyścigu. Ale wszystko przed nim. Ma 25 lat, jest jednym z najlepszych górali w peletonie, w tym roku poprawił jazdę na czas. W cią­gu najbliższych kilku lat będzie jednym z faworytów do wyg­rania któregoś z wielkich tourów.

Wczoraj kolarz z Zegartowic, na etapie z Tallard do Nimes, zajął 137. miejsce. Michał Kwiatkowski, bardzo aktywnie jadący w końcówce etapu, był 46. i w „ge­neralce” awansował na 16. pozycję. Etap wygrał Norweg Alexan­der Kristoff, po finiszu z peletonu. To jego druga wygrana w tegorocznej imprezie.

Wyniki

14. etap (Grenoble – Risoul, 177 km): 1. Rafał Majka (Polska/Tinkoff-Saxo) 5:08.27, 2. Vincenzo Ni­bali (Włochy/Astana) strata 24 s, 3. Jean-Chris­to­phe Peraud (Francja/AG2R) 26. Miejsca pozostałych Polaków: 46. Michał Kwiatkowski (Omega Pharma-Quick-Step) 10.57, 74. Bartosz Huzarski (NetApp-En­dura) 17.30, 82. Michał Gołaś (Omega) 21.41, 119. Maciej Bodnar (Cannondale) 25.24.

15. etap (Tallard – Nimes, 222 km): 1. Alexan­der Kristoff (Norwegia/Katiusza) 4:56.42, 2. Hein­rich Haussler (Australia/IAM), 3. Peter Sagan (Sło­wac­ja/Cannondale) obaj ten sam czas. Miejsca pozostałych Polaków: 46. Kwiatkowski ten sam czas, 72. Huzarski strata 18 s, 98. Bodnar 49 s, 137. Majka 2.33, 157. Gołaś 12.20.

Klasyfikacja po 15. etapach: 1. Nibali 66:49.37, 2. Alejandro Valverde (Hiszpania/Movistar) strata 4.37, 3. Romain Bardet (Francja/AG2R) 4.50. Miejsca Polaków: 16. Kwiatkowski 19.24, 50. Gołaś 1:37.39, 58. Maj­ka 1:51.13, 89. Huzarski 2:23.09, 107. Bodnar 2:33.51.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski