To jedna z najbarwniejszych postaci w polskim światku sportów i sztuk walki. Jest byłym świetnym zawodnikiem, a od niespełna 3 lat trenerem reprezentacji.
Zawodnik
Jak większość dzieciaków, ganiał za piłką, grał nawet w Wawelu i Zwierzynieckim. Był lewoskrzydłowym. Sporty walki zaczął uprawiać w wieku 13 lat. Najpierw trenował kung fu. Ćwiczył w klubie u Piotra Ochniowskiego, a także w domu, często biegał wokół Błoń i Kopca Kościuszki. Pierwszą oficjalną walkę stoczył po trzech latach.
- Miałem 16 lat, a walczyłem z ponad 20-letnim studentem. Czyli chłopak kontra mężczyzna. Rywal wypychał mnie z maty. Przegrałem, złamałem palce u nogi, ale zaproszony na walkę mistrz z __Chin powiedział mi, że będę championem - wspomina Simonides. W 2000 roku w Warszawie został mistrzem Polski wushu w sanshou w kat. do 60 kg. To był jego pierwszy duży sukces sportowy.
Jeszcze gdy trenował kung fu, zainteresował się muaythai, które w Polsce dopiero raczkowało. Wyszukiwał o nim informacji, oglądał filmy z walk. Trafił do Raczadamu Kraków, w którym trenerem był Rafał Szlachta. Zaczął próbować swoich sił, występując w kraju i na Słowacji. Kilka razy został mistrzem Polski. Kilka lat walczył w kat. do 57 kg, potem w kat. do 60 kg.
Wojownik
W czasie kariery zasłynął jako wielki wojownik, który nigdy się nie poddaje. Walczył i z rywalami, i z przeciwnościami losu.
W 2007 roku podczas meczu we Wrocławiu Polska - Białoruś bił się z mistrzem kraju ekipy gości. Było 3:3, decydujący pojedynek. Podczas zwarcia wypadł mu bark ze stawu. Ku zdziwieniu wszystkich, samodzielnie go nastawił i mimo ogromnego bólu nadal walczył. Atakował, zadawał ciosy i... wygrał. Stał się bohaterem, trafił na łamy gazet. Ale potem został sam. Chodził od lekarza do lekarza. Gdy w końcu znalazł fachowców, usłyszał, że konieczna jest operacja. Żeby mieć na nią pieniądze stoczył pojedynek z Holendrem (-_ Walczyłem jedną ręką - _mówi). Pomógł mu też Szlachta. Kosztowana była rehabilitacja, ale wsparła go firma Sandbud.
Przerwa w jego karierze zawodniczej trwała aż dwa lata. Lekarze nie dawali mu nadziei, że odzyska dawną formę. Ale wrócił na ring i znowu zachwycał swymi umiejętnościami i walecznością. Pomógł mu w tym rehabilitant Grzegorz Urbański, który zaopiekował się nim dwa lata po operacji i stał w narożniku podczas walk w Europie. - Do dziś moja prawa ręka nie jest w __pełni sprawna - zdradza.
Debiutant
Jest pierwszym Polakiem, który walczył w Bangkoku podczas gal zorganizowanych z okazji urodzin królowej (Sirikit) i króla (Bhumibola Adulyadeja) Tajlandii. By dostąpić tego zaszczytu, przeszedł mordercze treningi i kilkumiesięczne eliminacje.
Przed Pałacem Królewskim zadebiutował 12 sierpnia 2006 roku. Jego starcie z zawodnikiem z Nowej Zelandii zostało uznane za najlepszą walkę gali. „Simi” przegrał, ale popisał się wieloma technikami, m.in. z użyciem łokcia, w wyniku których lekarz musiał założyć aż 23 szwy na twarzy jego przeciwnika.
Jeszcze bardziej prestiżowy występ zaliczył 5 grudnia 2006 roku podczas gali zorganizowanej z okazji urodzin panującego od 1946 roku króla Tajlandii. Gala transmitowana była przez główną stację telewizyjną i oglądana przez miliony Tajów.
Wystąpił na placu defiladowym Sa Nam Luan przy królewskim kompleksie pałacowym przed aż 150-tysięczną publicznością. Stoczył widowiskową, emocjonującą walkę z Tajem. Mimo porażki zebrał wiele pozytywnych opinii. Stał się rozpoznawalnym zawodnikiem, zaczął otrzymywać zaproszenia na gale w różnych częściach świata.
Prekursor
Jako pierwszy Polak stoczył też pojedynek według pradawnych zasad walk - muayboran, które do dziś toczone są w Tajlandii, Kambodży i Laosie. Walka trwa trzy rundy, można ją wygrać tylko przez KO. Nie używa się rękawic. Dłonie zawodników są owinięte specjalnymi sznurami kaad chuek, co powoduje większe obrażenia u przeciwnika.
Podczas gali „The King of the King”, która odbyła się 8 marca 2010 roku Simonides walczył z Tajem. W I rundzie otrzymał silne uderzenie w nos, po którym mocno krwawił. Mimo to bez przerwy atakował rywala. W II i III rundzie miał przewagę, ale nie zdołał znokautować Taja, dlatego pojedynek zakończył się remisem. Kibicom podobało się żywiołowe i obfitujące w dynamiczne akcje starcie. Polak zebrał po nim wiele gratulacji.
-_ Przed walką miałem wypalane żyłki, żeby nos mi nie krwawił. A mimo to po ciosie rywala krew mi leciała i nie dało się jej zatamować. Walka nie było może trudna, ale inna niż poprzednie. Ze względu na jej specyfikę, towarzyszył mi dodatkowy stres - _zaznacza Simonides.
Trener
W 2008 roku, gdy leczył uraz barku, był trenerem reprezentacji. Podczas mistrzostw świata w Busan (Korea Płd.) jego podopieczni zdobyli 7 medali. Potem powrócił na ring w roli zawodnika. W grudniu 2013 roku znów został trenerem kadry (seniorów i juniorów), prowadząc ją do sukcesów w MŚ i ME. Przez pewien czas był trenerem w Raczadamie Kraków. W 2014 roku założył w stolicy Akademię Walki Muaythai Kingdom.
Jeszcze jako zawodnik i potem trener poprowadził kilkadziesiąt seminariów (m.in. w szkołach), ucząc boksu tajskiego i - jako ambasador akcji „Muaythai przeciwko narkotykom” - propagując wśród młodzieży sportowy tryb życia, uświadamiając jej, jakie zagrożenia niesie za sobą korzystanie z różnego rodzaju używek.
- Przekonuję, że muaythai, często postrzegane jako brutalny sport, to coś więcej niż tylko walka. To także honor, fair play, szlachetna postawa, szacunek dla trenera i rywala - mówi.
Muaythai uczy m.in. Monikę Walsh, miss mężatek w Irlandii i finalistkę brytyjskiego Top Model. Wspiera też Polkę w akcji „Stop przemocy wobec kobiet”.
Podróżnik
Najczęściej występował w Azji. Walczył w Tajlandii, Kambodży, Chinach (w tym w Hongkongu) i Singapurze. Jeden pojedynek stoczył w Australii. W Europie bił się w Polsce, na Słowacji, w Niemczech, Francji, Irlandii i Włoszech. Jego występ w Bavet oglądał w telewizji premier Kambodży Hun Sen, który zadzwonił do będących na widowni przedstawicieli rządu i kazał wypłacić mu premię za walkę.
- Lubię jeździć po świecie, poznawać nowe zakątki. Nie potrafię długo usiedzieć w __jednym miejscu, uwielbiam zmiany - podkreśla. Lubi też zwierzęta, dlatego w swej fotograficznej kolekcji ma fotki m.in. ze słoniem, wężem, tygrysem i krokodylem.
W Tajlandii spędził w sumie 4 lata. Efektem tego był jego autorski program podróżniczy w 2014 roku pt. „Pokochaj Tajlandię”. W 4 odcinkach zaprasza na szlaki turystyczne tego kraju, opowiada jego atrakcjach, zwyczajach. Zdradza ciekawostki (np. jak dokonać zakupów, nie wysiadając z... łódki), pokazuje nietypowe wydarzenia (np. mecz futbolu w wykonaniu słoni) oraz ujawnia, skąd się wzięła seksturystyka w Tajlandii, ile kosztuje zmiana płci i kto to są ladyboys. Fachowy komentarz przeplata śmiesznymi scenkami.
- Będzie osiem odcinków. W kolejnych opowiem miedzy innymi o tajskiej kuchni i masażu - mówi „Simi”, który gościł też w klubach podróżniczych, prezentując projekcje „Z Simonidesem przez Tajlandię”.
Aktor
Wiosną 2011 rok wraz z mistrzem Polski w kat. do 71 kg Bartłomiejem Judą wzięli udział w castingu do sztuki „Wejście Smoka. Trailer”. Wykonali układ do pojedynku i odegrali scenkę, w której nauczyciel uczy walki swego ucznia. Zostali zaangażowani do oryginalnego projektu.
22 września 2011 roku odbyła się premiera przedstawienia na deskach Teatru Łaźnia Nowa w Nowej Hucie. Grany przez kilka lat spektakl, był utrzymany w konwencji pastiszu. Cieszył się dużym zainteresowaniem w Krakowie i innych miastach. Pokazany był też w Oberhausen. Przedstawienie, nawiązujące do filmu „Wejście Smoka”, osnute było wokół historii mistrza sztuk walki, Bruce’a Lee, w którego postać wcielił się Jan Peszek. Brali w nim też udział m.in. jego syn Błażej (jako Brandon Lee - syn Bruce’a), Zygmunt Józefowicz i Tymon Tymański.
„Simi” był choreografem walk muaythai - i występował na scenie (razem z Judą). W przedstawieniu prezentowane były i inne sztuki walki: aikido, kung fu/wushu i jet kune do.
- Mam pomysł na film fabularny o sztukach walki. Chciałbym go zrealizować w ciągu trzech lat. I oczywiście wystąpić w nim - nie kryje krakowianin.
Showman
Krakowianin dobrze się czuje nie tylko na ringu i scenie. Także przed kamerą telewizyjną.
W 2012 roku wziął udział w programie TVN „Ugotowani”. O 5 tys. zł rywalizował z mistrzynią kominiarstwa i właścicielką firmy budującej domy z bali, z porucznik z jednostki desantowo-szturmowej oraz z fizykiem.
- Każdy miał przygotować kolację. Ja opowiadałem także o kulturze Tajlandii, zaprezentowałem elementy muaythai. Każdy oddawał głosy na innych uczestników programu. Ja dawałem im wysokie noty. No i __nie wygrałem - śmieje się „Simi”.
W 2013 roku był gościem programu Dzień Dobry TVN wraz z Martyną Wojciechowską, która jeden z odcinków programu „Kobieta na krańcu świata” poświęciła 14-letniej zawodniczce boksu tajskiego Aom.
W ubiegłym roku wystąpił w programie reality show w Tajlandii. Każdy dobrał kogoś do pomocy. Simonides - Przemysława Celińskiego, grafika jego podróżniczego programu, Białorusin - narzeczoną, Singapurczyk - kolegę. Uczyli się pracy na farmie, tańca, masażu, muaythai, układania kwiatów itp.
- Zająłem pierwsze miejsce w głosowaniu widzów. W __nagrodę dostałem maskę wielkości... połowy mojej osoby - mówi.
Kawaler
34-latek nadal jest kawalerem, choć przez kilka lat spotykał się z Angeliką. Nieraz ją mile zaskakiwał. Chyba najbardziej w 2011 roku podczas finałowej gali międzynarodowych MP. W hali Bronowianki pokonał Słowaka Tomasa Tadlanka. W przerwie między pierwszą a drugą rundą nieoczekiwanie zszedł z ringu i... wręczył róże Angelice, która siedziała w pierwszym rzędzie.
- Dostałem upomnienie od sędziego, ale warto było. Chciałem wręczyć róże tej jedynej - wyjaśniał swoje zachowanie.
W 2014 roku w Krakowie, na zakończenie gali ME stoczył pierwszą w naszym kraju walkę muayboran. W II rundzie znokautował Taja Tawatchaia Budsadee. To był jego ostatni pojedynek w karierze. Tuż po nim... oświadczył się w ringu swej wybrance. Usłyszał „tak”, a oboje gromkie brawa od publiczności.
Niestety, pochłonięty wieloma obowiązkami i zajęty ciągłymi wyjazdam, zwlekał z zaręczynami i w ubiegłym roku rozstał się ze stewardesą w Wizz Air.
- Moja miłością pozostało muaythai, a obok niego Tajlandia, moja druga ojczyzna - zapewnia „Simi”. I dodaje: - Angelikę i muaythai będę kochał zawsze. Żałuję, że nie udało mi się pogodzić tych dwóch miłości.
Najważniejsze międzynarodowe sukcesy w muaythai
2003 - brązowy medal mistrzostw świata IFMA w Ałmatach (Kazachstan)
2004 - brązowy medal mistrzostw świata IFMA w Bangkoku (Tajlandia)
2006 - interkontynentalne mistrzostwo świata WMC w na wyspie Koh Samui (Tajlandia) oraz Puchar Europy w Singen (Niemcy)
2011 - brązowy medal Pucharu Europy w Dreźnie (Niemcy)
2013 - interkontynentalne mistrzostwo świata WMC w Ustroniu Śląskim oraz mistrzostwo WMC Diamond w Idar-Oberstein (Niemcy)
Bilans walk: amatorskich: 39 zwycięstw, 6 porażek; zawodowych: 42 zwycięstwa, 9 porażek. Ponadto w muayboran: 1 zwycięstwo, 1 remis.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?