Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Trzaskowski całkowicie zmienia dotychczasowy układ sił w Platformie [ANALIZA]

Witold Głowacki
Witold Głowacki
17.06.2020 warszawa debata prezydencka w tvpn/z fot. adam jankowski / polska press
17.06.2020 warszawa debata prezydencka w tvpn/z fot. adam jankowski / polska press brak
Choć Rafałowi Trzaskowskiemu niespecjalnie wydaje się na tym zależeć, jego kandydowanie na prezydenta zdecydowanie zmienia sytuację w Platformie. To właśnie sprawia, że część polityków tej partii wcale nie doświadcza na widok wyników Trzaskowskiego tej samej euforii, która stała się udziałem wyborców liberalnego centrum - widzących, że zwycięstwo w wyborach staje się możliwe. Całkiem dobrze ilustruje to stopień oderwania partii od jej elektoratu.

Teoretycznie nastroje w Platformie powinny być dziś naprawdę niezłe. Zaledwie nieco miesiąc po tym, jak Małgorzata Kidawa-Błońska notowała w sondażach już tylko jednocyfrowe wyniki, Rafał Trzaskowski, nowy kandydat partii w wyborach prezydenckich, zdecydowanie wysunął się na prowadzenie po stronie opozycyjnej i walczy o zwycięstwo z Andrzejem Dudą. Zniknęło widmo upokorzenia w rodzaju trzeciego, czwartego czy nawet piątego wyniku dla kandydatki największej partii opozycyjnej. Całkiem realna staje się natomiast wizja odbicia Pałacu Prezydenckiego, tym bardziej, że kampanijno-propagandowa machina PiS wyraźnie się zatarła, a sztabowcy Dudy i dysponenci publicznych mediów wciąż jeszcze nie znaleźli skutecznych klisz, które mogłyby szkodzić Trzaskowskiemu. Najlepszym przykładem środowa groteskowa debata w TVP, w której 3 z 5 pytań zadanych kandydatom wyjęto wprost ze spotu Andrzeja Dudy, a dosłownie każde z nich było obliczone na uderzenie w Trzaskowskiego. Nic z tego nie wyszło, a w zgodnej opinii komentatorów urzędujący prezydent wypadł wyjątkowo blado. Trzaskowski ma wciąż wiatr w żaglach, podczas gdy kampania Andrzeja Dudy dryfuje. Jest dokładnie tak, jakby właśnie miały się spełniać marzenia polityków Platformy Obywatelskiej.

W rzeczywistości jednak platformersów wciąż nie ogarnęła euforia. Zdecydowanie w znacznie lepszych nastrojach są ich wyborcy. Trzaskowski - nie bez podstaw - jest w tej chwili obiektem zachwytów całego liberalnego centrum. Publicyści liberalnych gazet chętnie rozwodzą się nad jego charyzmą - widać, jak bardzo im czegoś podobnego w Platformie w ostatnich latach brakowało. Sprzyjającym opozycji internautom podoba się ten nonszalancki sposób, w jaki Trzaskowski odpowiada na zaczepki polityków prawicy i prawicowych mediów. Sympatycy Platformy lajkują jego zdjęcia z żoną i wysyłają sobie memy z pękającym „Trzask!” długopisem. Zupełną furorę wśród niechętnej PiS-owi części społeczeństwa zrobiła akcja zbierania podpisów na rzecz kandydatury Trzaskowskiego, zakończona 16-krotnym przebiciem wymaganej liczby 100 tysięcy. Na ulicach Warszawy widać prywatne auta z naklejkami Trzaskowski 2020, a plakaty z jego podobizną widać już w oknach nawet w Rawie Mazowieckiej. Elektorat Koalicji Obywatelskiej ogarnęła Trzaskomania - co zresztą wydaje się dość zrozumiałe w kontekście kilkuletnich bezskutecznych poszukiwań charyzmatycznego lidera, który poprowadziłby liberalne centrum do zwycięstwa, czy to na białym koniu, czy to na rękach fanów. Trzaskowski wydaje się całkiem dobrym kandydatem do lokowania podobnych uczuć. Od momentu, w którym stanął w prezydenckie szranki, jego notowania stale rosną, obecnie - według różnych ośrodków badawczych - zbliżając się do 30 procent. Tymczasem notowania Andrzeja Dudy słabną - w najnowszych sondażach (Kantar i Social Changes) schodząc już poniżej 40 procent. W symulacjach dotyczących II tury Duda najczęściej już z Trzaskowskim przegrywa. Czy można się dziwić, że wyborcy liberalnego centrum odzyskali poczucie, że ich kandydat może wygrać wybory?

Kandydaci na prezydenta 2020: programy wyborcze i obietnice....

Tymczasem w samej Platformie Trzaskomanii jakoś nie widać. Więcej - w partyjnych szeregach uczucia są mocno mieszane. Cieszą się z pewnością ci politycy Platformy, którzy mają aktywny wpływ na działania sztabu Trzaskowskiego. Problem w tym, że jest ich bardzo niewielu. W sztabie Trzaskowski postawił na ludzi z ratusza - na przykład na Szymona Milczanowskiego, tamtejszego specjalistę od wizerunku. Z partii liczą się tam przede wszystkim Sławomir Nitras - który planuje Trzaskowskiemu trasę kampanijnego objazdu i Marcin Kierwiński, szef warszawskich struktur PO i zarazem członek nowych władz partii, jej sekretarz generalny. Na tym lista w zasadzie się kończy. W sztabie Trzaskowskiego - co jeśli spojrzymy na wyniki, zdaje się być całkowicie zrozumiałe - nie znalazło się miejsce dla ekipy odpowiadającej za kampanię Małgorzaty Błońskiej, tym bardziej też nie ma tam ludzi, którzy kreowali strategię PO w okresie wyborów europejskich i parlamentarnych. W roli doradców czy konsultantów występują za to Sławomir Nowak i Igor Ostachowicz - wbrew rewelacjom TVP Info nie są jednak członkami sztabu Trzaskowskiego.

Ekipa, na której opiera się Trzaskowski, to zatem dość wąski, zamknięty krąg oparty przede wszystkim na ludziach z ratusza i warszawskiej Platformy. Łatwo bronić do niego dostępu. Wystarczy przypomnieć aspirującym styl, w jakim Trzaskowski rozgromił w starciu o prezydenturę Warszawy Patryka Jakiego (a stało się to wbrew sondażom już w I turze) i zapytać ich o ich własne wyniki. W dwóch - a wliczając okres kandydowania Małgorzaty Kidawy Błońskiej nawet trzech - ostatnich kampaniach nie było w Platformie wielu osób, które miałyby czym się naprawdę pochwalić.

Wejście Trzaskowskiego do gry wywróciło platformerskie stoliki ustawione jesienią zeszłego roku. Wtedy Trzaskowski jasno odmówił startu w wyborach prezydenckich i zapowiedział, że zamierza skupić się przez najbliższe lata wyłącznie na Warszawie. Jego decyzja obniżyła szanse Platformy w wyborach - ze wszystkich zamawianych wtedy przez partię badań wynikało bowiem, że to Trzaskowski byłby jej najsilniejszym kandydatem, nikogo to jednak specjalnie nie martwiło. Dla głównych rozgrywających ówczesnej wewnątrzplatformerskiej polityki o wiele cenniejsze było to, ze Trzaskowski zamykający się w warszawskim ratuszu, rezygnuje tym samym z gry o władzę nad partią. Ówczesny szef Platformy Grzegorz Schetyna i ówczesny główny pretendent do zajęcia jego miejsca Borys Budka mogli jednocześnie odetchnąć z ulgą - o jednego, potencjalnie bardzo niebezpiecznego konkurenta mniej.

Wewnątrzplatformerską politykę wciąż organizuje właśnie stałe napięcie między stronnikami Schetyny i Budki. Są w tym i elementy wojny pokoleniowej, i schematy partyjnej walki o dominację i władzę - i wreszcie jakiś rodzaj sporu może nie tyle o samą wizję partii, co o strategię konfrontowania się z PiS. Trzaskowskiemu w tym wszystkim bliżej było do Budki - niemniej po zdobyciu warszawskiego ratusza nie angażował się już w wewnątrzpartyjną rozgrywkę. Ta zaś doprowadziła ostatecznie do przesilenia i do przejęcia władzy w Platformie przez Budkę i jego ludzi.

Sprawa wyborów prezydenckich była w tym wszystkim przez cały czas nie celem, lecz narzędziem. Schetyna ogłosił prawybory, by ratować się przed upadkiem - i tak mu to nie pomogło. Pierwsze tygodnie kampanii Małgorzaty Kidawy-Błońskiej upłynęły w zupełnym cieniu konfrontacji w Platformie, tuż po jej rozstrzygnięciu nie dało się zaś mówić o jakimś trwałym ustabilizowaniu sytuacji w partii i jej hierarchii.

Zwolennicy Schetyny liczyli na stopniowe podkopywanie pozycji niezbyt doświadczonego w grze na partyjnych szczytach Borysa Budki. W ostatnich miesiącach szło im to coraz bardziej gładko. Z kolei stronnikom Budki marzyło się ostateczne pognębienie i zmarginalizowanie ekipy Schetyny - co też się przecież w znacznym stopniu udało.

Od połowy marca tematem numer jeden stała się w Polsce pandemia COVID-19, co jednak nie przeszkodziło PiS-owi w dążeniu do organizacji korona wyborów w pierwotnym terminie. Platforma nie zdołała wypracować spójnej strategii odpowiadania na tę presję - w efekcie słabła kampania Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, stale spadały też notowania samej kandydatki. W połowie kwietnia media zaczęły już pisać o scenariuszach powyborczych rozliczeń w Platformie. Schetynowcy zaczynali zacierać ręce, w otoczeniu Budki narastały zaś nerwy.

Przesunięcie wyborów, rezygnacja Kidawy-Błońskiej i wejście do gry Trzaskowskiego spowodowały, że światło reflektorów skoncentrowało się zupełnie gdzie indziej. O ile Borys Budka może chwilowo odetchnąć z ulgą, bo na wyborczą kompromitację w rodzaju jednocyfrowego wyniku już się nie zanosi, o tyle zainteresowanie wyborców i mediów skupia się teraz niemal wyłącznie na Trzaskowskim. W dalszej perspektywie będzie to oznaczało niemal nieuchronną konfrontację między liderami.

W kampanii Trzaskowski porusza się jak dotąd niemal wyłącznie po bezpiecznym terenie, odwiedzając te regiony, w których Platforma uzyskiwała wysokie wyniki w poprzednich wyborach. Był więc w Wielkopolsce i w Zielonej Górze, na Śląsku, w Gdańsku, na Pomorzu Zachodnim i w podwarszawskich zamożnych miejscowościach w rodzaju Piaseczna. Nie odwiedził jednak w kampanii żadnej miejscowości położonej dalej niż 20 kilometrów na wschód od Warszawy.

Słyszymy, że to dlatego, by w pierwszym etapie ultrakrótkiej kampanii Trzaskowskiego skupić się przede wszystkim na zmobilizowaniu wyborców opozycji. - Po doświadczeniach z poprzednią kandydatką nasi sympatycy są podłamani. Wielu z nich myślało o zagłosowaniu na Szymona Hołownię. My to doskonale wiemy i w pierwszej kolejności ruszamy właśnie do nich. Musieliśmy odzyskać ich zaufanie, obudzić w nich nadzieję. - mówi nam polityk Platformy. W finale kampanii sztab Trzaskowskiego ma natomiast podjąć próbę odbicia bastionów PiS.

- Na ostatniej prostej ruszymy w Polskę wschodnią - zapowiadają sztabowcy Trzaskowskiego. To na Podlasiu, Lubelszczyźnie i Podkarpaciu ma się skupiać kampania Trzaskowskiego w ostatnim tygodniu i później - w okresie między I a II turą wyborów.

Serwis BiqData Gazety Wyborczej pozbierał wszystkie miejsca odwiedzone przez najważniejszych kandydatów. Widać dzięki temu, że zarówno Szymon Hołownia, jak i Andrzej Duda skupiali się do teraz przede wszystkim na regionach, którym najwięcej uwagi poświęcał dotąd również Trzaskowski - tych, w których Koalicja Obywatelska osiągała najwyższe wyniki. W wypadku Hołowni to dość naturalne - on przecież kieruje swą ofertę w dużej mierze do wyborców opozycji, przejmowanie elektoratu Platformy przychodziło mu w środkowej fazie kampanii wręcz z łatwością. W wypadku Dudy chodziło natomiast o podjęcie próby przejęcia choć części wyborców konkurencji- przede wszystkim z myślą o konfrontacji w II turze.

Tempo, w jakim rosły sondażowe notowania Trzaskowskiego, zdaje się potwierdzać słuszność intuicji jego sztabowców - głównym zadaniem nowego kandydata było początkowo odzyskanie utraconych wyborców i odbicie pola zawojowanego przez Szymona Hołownię. Na 10 dni przed wyborami można powiedzieć, że to się udało. Teraz Trzaskowski musi do końca przekonać do głosowania na siebie w drugiej turze wyborców pozostałych kandydatów opozycji. Jeśli to mu się uda, zwycięstwo z Andrzejem Dudą stanie się bardzo prawdopodobne. Jeżeli natomiast Trzaskowski zdoła do 12 lipca dodatkowo jeszcze osłabić Dudę odbierając mu choćby symboliczną liczbę głosów, wówczas dni obecnie urzędującego prezydenta w Pałacu będą już policzone.

Tymczasem jeśli chodzi o Platformę, Trzaskowski zdaje się być kolejnym po Szymonie Hołowni żywym dowodem na to, jak bardzo wewnątrzpartyjne personalia rozmijają się z oczekiwaniami opozycyjnego elektoratu. Ani Grzegorz Schetyna, ani Borys Budka w roli partyjnych liderów nie porywają tłumów, nie mają zdolności pociągnięcia ich za sobą nawet, gdy naprawdę sprzyjają im polityczne emocje liberalnego elektoratu. Nie potrafiła też tego wystawiona przez nich kandydatka. To przecież po części dlatego wyborcy liberalnego centrum najpierw gremialnie ruszyli za Szymonem Hołownią, porzucając Platformę i jej kandydatkę - by potem powrócić, ale już z Rafałem Trzaskowskim na sztandarach.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rafał Trzaskowski całkowicie zmienia dotychczasowy układ sił w Platformie [ANALIZA] - Portal i.pl

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski