Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Trzaskowski: Nie udaję Krakusa

Katarzyna Kachel
Anonimowy. I nie od nas - mówią ci, którym nie podoba się, że krakowską listę PO otwiera człowiek ze stolicy. Zwinie spadochron po wyborach i tyle. - Inteligentny, świeży, może być nową twarzą partii. Lepszą - uważają ci, którzy 25 października oddadzą głos na Rafała Trzaskowskiego.

Małgorzata Wassermann: W kiepskim rządzie, nawet dobry negocjator nie pomoże, ale jestem otwarta na dialog z panem ministrem. Michał Rusinek: Będą z niego ludzie. Na bułkę paryską zaczyna mówić „weka”. Wie też, co znaczą flizy. Reszty się douczy. „Na pole” chodzić nie będzie. Uparty jest w tej kwestii. Jarosław Gowin: Trzaskowski to dowód słabości krakowskiego obozu politycznego (Onet). Tomasz Karolak: Koniecznie proszę napisać, że opowiada świńskie dowcipy. Kim jest Rafał Trzaskowski, który został jedynką krakowskiej Platformy Obywatelskiej. Chłopakiem w czepku urodzonym, yuppie czy nadzieją partii?

Jak prezes Kaczyński

W dzieciństwie budował pojazd kosmiczny. Miał nim dolecieć na Księżyc. Tyle że nie udało się wystartować. Wtedy jeszcze nie wiedział, że zajmie się polityką. - Choć ja mu to przepowiedziałem - wspomina aktor Michał Żebrowski, przyjaciel ministra. - Mieliśmy siedem lat, kiedy zwróciłem się do mamy Rafała: „Pani Jadwigo, ja to będę aktorem, a pani syn przywódcą kraju”.

Rakietę budował w serialu Telewizji Polskiej „Nasze Podwórko”. Grał w nim Tomka, który wraz z przyjaciółmi wymyślał zwariowane zabawy. - Tyle że sama praca na planie nie była zabawna. Wstawanie o szóstej rano, żmudne, długie zdjęcia, powtórki ujęć. Koszmar - wylicza. I pieniądze też nie były warte poświęcenia, choć - jak sobie przypomina - stać go było na plastikowego flippera. Takim flipperem można było wówczas imponować.

Film dla dzieci to nie jedyne podobieństwa między ministrem Rafałem Trzaskowskim a prezesem Kaczyńskim. - Trochę by się tych punktów stycznych znalazło, tyle że opowieść „O dwóch takich, co ukradli Księżyc” nie należała do moich ulubionych pozycji - krytykuje. - Co tu dużo mówić, nudny był ten film i tyle. Nie porywał!

Kariera aktorska pana Trzaskowskiego też nie porwała. Dlatego odrzucił propozycję wystąpienia w „Akademii Pana Kleksa”. - Żona do dziś nie może mi tego wybaczyć - przyznaje.

Muzyka też nie była jego drogą. Wszystko dlatego, że ojciec Andrzej, znakomity krakowski pianista, kompozytor i pionier jazzu w Polsce, był perfekcjonistą. - Nie wyczuł we mnie talentu, więc stwierdził, że nie będzie mnie uczył, bo zmarnuje mi dzieciństwo - opowiada Trzaskowski.

Ale muzykę uwielbia. Mówi nawet, że jest nienormalnym melomanem. Ma tysiące płyt, eklektyczny gust, słucha jazzu, funku. Zależy od nastroju.

Jaką płytę puściłby po przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego w sprawie uchodźców? Nie zastanawiał się. Dobrze za to wie, że pomyślał wówczas, iż trzeba stanąć na głowie, by wygrać najbliższe wybory.

- Nie myślę w ten sposób, że skoro jestem jedynką, mam gwarantowane wejście do Sejmu - zapewnia. - Dlatego pracuję po kilkanaście godzin dziennie. Spotykam się z mieszkańcami w Krakowie, pod Krakowem. Rozmawiam.

Niektórzy wytykają, że za mało, że nie ma czasu, by po mieście, z którego startuje, dobrze się porozglądać, sprawdzić, gdzie coś skrzypi, rdzewieje, psuje się. Obowiązki dzieli między Warszawę, gdzie pracuje, i Kraków, w którym prowadzi kampanię. W ubiegły weekend pojawił się w Krzeszowicach i Skawinie. Bez ochroniarzy, choć poseł Jarosław Gowin radził mu w Kropce nad i, by po decyzji w sprawie uchodźców, nie pojawiał się publicznie bez obstawy.

Mówi: - Nie zlinczowano mnie, wręcz przeciwnie, były pozytywne reakcje, które dodatkowo mnie napędzają. Oczywiście spotkałem także ludzi, którzy nie chcieli ze mną rozmawiać, okazywali zniecierpliwienie i mieli pretensje, to naturalne.

Nie podzielać poglądów innych jest dla Rafała Trzaskowskiego tak naturalne, jaki przyznanie się, że ktoś ma rację. Ta naturalne jak podkreślenie, że głowie państwa należny jest szacunek. Dlatego o Andrzeju Dudzie minister Trzaskowski myśli: mój prezydent. I choć nie zgadza się z nim w wielu kwestiach, uczciwie potrafi mu pogratulować. Choćby przemówienia w ONZ. „Było dobre, sygnał poszedł w świat”. No i cieszy go ustawa antysmogowa, którą prezydent podpisał. Co przecież wcale nie było takie oczywiste.

Nie lubi ośmiorniczek?

Zarzucają ministrowi Trzaskowskiemu, że odcina się od partii, z której startuje i która walczy dziś o być albo nie być. Nie podoba się komentatorom, że w krakowskim spocie, w którym siedzi na ławeczce z Michałem Rusinkiem, literaturoznawcą i pisarzem, nie ma słowa o latach rządów PO, a minister nie wypowiada się o swoich kolegach nagranych w trakcie jedzenia ośmiorniczek.

Celowy zabieg?

Na facebookowym zdjęciu Rafał Trzaskowski pojawia się za to z zapiekanką z krakowskiego Kazimierza i pyta: Można bez ośmiorniczek?

Wstydzi się pan za partyjnych kumpli? - Gdyby ktoś mnie nagrał, jak opowiadam dowcipy, też mógłby być zdegustowany - odpowiada. - Zdarzają mi się grube kawały. - Co niektórych może denerwować, nawet obrażać - nie kryje Piotr Ferster, przyrodni brat ministra.

Ma to szczęście, że do „Sowy” (restauracja, w której nagrano polityków PO) nie chodzi. Tłumaczy: - Mnie takie spotkania pierońsko nudzą. Wolę iść na śledzia z przyjaciółmi.

A więc wstyd Panu za kolegów?: - Nie chcę ich bronić, ale niech rzuci pierwszy kamieniem ten, kto nigdy nie powiedział prywatnie kilku słów za dużo. Wiele zdań jest wyciętych z kontekstu. Na pewno jednak nie należy za pieniądze podatnika robić prywatnych spotkań.

I zapewnia, że we wspomnianym facebookowym wpisie z zapiekankami chodziło o pokazanie dystansu do siebie, a nie naigrywanie się z kolegów.

Profesor Wojciech Sadurski widzi w Rafale Trzaskowskim nowego lidera Platformy. Inni świeżą twarz dla skompromitowanego ugrupowania.

- W każdej partii jest zapotrzebowanie na nowych ludzi, którzy mają merytorycznie coś do zaproponowania, ale ja jestem w tym momencie w miejscu, które mi doskonale odpowiada. Od 20 lat zajmuję się integracją europejską, jestem wiceministrem ds. europejskich. Lubię to robić. Nie mam ambicji daleko wybiegających w przyszłość. To nie kokieteria. Mamy lidera, który nas prowadzi do dobrego wyniku. Nikt w PO nie kwestionuje przywództwa Ewy Kopacz - zapewnia.

Władza mnie nie kręci

Anonimowy. I nie od nas - zarzucają przeciwnicy wystawienia ministra Trzaskowskiego z krakowskiej listy. I co o nas wie?

Sam zainteresowany zapewnia, że problemy Krakowa zna, a tych, których jeszcze nie zgłębił, szybko się nauczy. Polityki miasta nie ocenia, bo jeszcze za wcześniej. Ostatnio poznał Grzegorza Lipca, lidera krakowskiej PO i prezydenta Jacka Majchrowskiego.

- Obawiam się jedynie, czy po wygranych wyborach, pan minister nadal będzie walczył o sprawy Krakowa. Bo to leży także w moim interesie - zauważa Małgorzata Wassermann, jedynka na krakowskiej liście PiS. - A wierzę, że moglibyśmy wspólnie powalczyć o sprawy miasta, choćby o sprawiedliwszy podział środków centralnych.

- I tak będzie - obiecuje Rafał Trzaskowski. Dodaje, że nie zamierza być spadochroniarzem, który po szczęśliwym lądowaniu zwinie czaszę balonu i zniknie za rogatkami Krakowa. - O ile wygram, bo to przecież nie takie pewne - zastrzega.

Na ile polityk może być szczery w takich deklaracjach? - Najważniejsze, by nie stracić wiarygodności - odpowiada minister.

Zdaje sobie sprawę, że jest traktowany jak warszawiak i że jego pojawienie się na krakowskich listach nie wzbudziło w lokalnych strukturach entuzjazmu.

Zaznacza: - Nie chcę nagle udawać, że urodziłem się w Krakowie, nie chcę robić z siebie krakowianina na siłę. Tyle że to zawsze było moje drugie miasto i nie jest to gra na potrzeby kampanii wyborczej.

Z Krakowa był ojciec ministra Trzaskowskiego, legendarny pianiasta i kompozytor. Pierwszy polski muzyk jazzowy, który koncertował w Stanach Zjednoczonych (współpracował m.in. ze Stanem Getzem). Dziś pod Wawelem mieszka przyrodni brat, Piotr Ferster, który przez lata szefował Piwnicy pod Baranami. To u niego często pomieszkuje minister.

Studia kończył warszawskie. Nie wymarzone prawo, ale anglistykę. Równolegle zaliczał kolejne semestry stosunków międzynarodowych po to, aby pracować w dyplomacji: -Po stypendium w Oxfordzie, gdzie pisałem pracę na temat unijnej polityki zagranicznej, zdecydowałem się na Kolegium Europejskie w Natolinie. I tak kilkanaście lat temu zaczęła się na dobre moja przygoda z integracją europejską.

Krakowa i historii uczył go Piotr Skrzynecki, przyjaciel ojca (Ferster: -Traktował go jak wnuka). W Piwnicy zrodziła się przyjaźń z Grzegorzem Turnauem i krakowskim środowiskiem artystycznym. - Wychodzę na dwór, nie na pole i do tego się nie przekonam. Mój ojciec, który zwracał się do mnie „po krakowsku”, czyli dajże, zróbże, idze idze bajoku, także nie mówił „na pole”, choć był krakusem od trzech pokoleń. No i grobowiec też mam na Rakowicach - wylicza swoje związki z Krakowem.

- Dużo mówi, bywa czasami frywolny. Nie wytrzymałbym z nim miesiąca. Jest despotyczny, po ojcu. Ma w głowie wszystko idealnie poukładane i nie znosi ludzi niepozbieranych - zauważa Ferster.

- Zawsze był od nas bardziej dojrzały. Poważna praca, rodzina, dzieci. „Po co tak szybko się angażujesz, przecież jeszcze jakoś wyglądamy” próbowałem go powstrzymać. Nie udało się- opowiada aktor Tomasz Karolak, przyjaciel ministra.

Polityki nie traktuje jak religii. Zapewnia: -Nie jestem od niej uzależniony.

Po co mu więc do szczęścia? - Każdego dnia się nad tym zastanawiam - nie ukrywa. - Nie ma w niej za grosz prestiżu, a polityk jest postrzegany jako dno dna.

Spada w niej z pozycji nauczyciela akademickiego, którego wszyscy lubili i szanowali. - Tyle że ja zawsze byłem na granicy, zajmowałem się analityką, doradzałem politykom, pisałem przemówienia. Potem pracowałem w Parlamencie Europejskim i pomyślałem sobie „a czemu ja sam miałbym nie spróbować?”. Gdybym nie spróbował, pewnie nie darowałbym sobie tego do końca życia.

Czy drugi raz podjąłby taką decyzję? - To trudne pytanie. Utrata prywatności, fala hejtu, która się wylewa na człowieka jest obrzydliwa. Trzeba mieć grubą skórę.

Podejmowanie decyzji, władza go nie napędza. Nie kręci. Tak przynajmniej twierdzi. - Robienie polityki europejskiej, odpowiadanie za sprawy, na których się zna i przede wszystkim działanie na rzecz Polski i moich rodaków - tak. Cieszę się, że moje kompetencje mogą być użyte w dobrej sprawie. Lubię negocjować w imieniu naszego kraju, bronić naszych interesów. Szczególnie gdy widzę, jak Polska rośnie w Unii Europejskiej, jak zmienia się otaczająca nas rzeczywistość. Tym bardziej chce się działać, aby było jeszcze lepiej.

Żona jest wściekła, nienawidzi decyzji o wejściu męża do polityki. Mówi:- Zwariowałeś.

Nie zwariował - oponują znajomi. -Jest perfekcyjny i konsekwentny. - Czasami egocentryczny, nielubiący krytyki - dodają partyjni koledzy. Zdolny, by wprowadzić na polityczne salony merytoryczną dyskusję na poziomie - wierzą najbliżsi. Pozostaje tylko pytanie, czy po wejściu do Sejmu ambitnemu ministrowi wystarczy bycie posłem z Krakowa?

Urodził się 17 stycznia 1972 roku w Warszawie. Jest specjalistą w zakresie spraw europejskich, był posłem do Parlamentu Europejskiego VII kadencji. Od 2013 do 2014 ministrem administracji i cyfryzacji, od 2014 sekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Zna pięć języków obcych.Ma żonę Małgorzatę i dwójkę dzieci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski