Rafineria bez prądu

GORLICE. Niecały miesiąc na powstrzymanie katastrofy ekologicznej

Spółka Enion Tauron powiadomiła już o tym władze miasta. Rafineria będąca w stanie upadłości od 2005 r. nie ma z czego płacić rachunków, stąd dramatyczna zapowiedź odcięcia dopływu energii elektrycznej. Na tę sytuację błyskawicznie zareagował burmistrz Gorlic Kazimierz Sterkowicz, który wystosował do ministra skarbu Aleksandra Grada apel o pomoc w wypracowaniu wizji dalszego działania zakładu. Formalnie rafineria nadal należy do skarbu państwa, bo Lotos uzyskał większościowy pakiet ponad 91 proc. akcji Glimaru dopiero po ogłoszeniu upadłości tej spółki. Stąd nadzieja, że jej los nie będzie obojętny ministrowi skarbu. Zwłaszcza, że - jak przekonuje burmistrz - rafinerią nadal interesują się inwestorzy.
- Do daty odcięcia prądu zostało jeszcze trochę czasu, więc wierzę, że uda się temu zapobiec - mówi Kazimierz Sterkowicz. - W najbliższych dniach o trudnej sytuacji rafinerii będę rozmawiał między innymi z wojewodą małopolskim. Trzeba reagować szybko, bo konsekwencją odcięcia energii elektrycznej będzie wstrzymanie pracy oczyszczalni likwidującej odcieki z rafinerii. Cały jej teren jest jak gąbka nasączona substancjami ropopochodnymi. Gdyby przedostały się do rzeki, to mogłoby dojść do jej skażenia.
Przypomnijmy, że po umorzeniu w marcu postępowania upadłościowego syndyk Bożena Polesek przekazała majątek Glimaru upadłemu, czyli dotychczasowemu zarządowi spółki. Doszło do tego, ponieważ zabrakło pieniędzy na kontynuowanie postępowania pochłaniającego milion złotych miesięcznie. W październiku ma się zakończyć żmudny proces inwentaryzacji majątku. Po jego zakończeniu dojdzie do Walnego Zgromadzenia udziałowców, którzy zdecydują o dalszym losie rafinerii.
(SZEL)