Rajdowcy z powiatu myślenickiego w RSMP. Świdnica zdobyta!

FLESZ - Ceny mieszkań na rynku pierwotnym

Rajd Świdnicki – Krause jest dla żywiecko–myślenickiego duetu imprezą szczególnie szczęśliwą, a szczęście w rajdach jest przecież równie ważne jak wspomniana wcześniej powtarzalność.

Rajd składał się z dwóch etapów liczących w sumie 10 odcinków specjalnych (cztery z nich rozgrywano w pierwszy dzień, sześć kolejnych w drugi). Przez pierwszy i ponad połowę drugiego dnia zawodów oznaczona numerem startowym 1 skoda Wróblewskiego i Wróbla z determinacją goniła bliźniaczą skodę duetu Grzyb/Adamski.

Grzyb to prawdziwa rajdowa wyga, kierowca niezwykle doświadczony mający na swoim koncie wiele lat startów i wiele zwycięstw (między innymi w Rajdzie Elmotu – tak przed laty nazywał się Rajd Świdnicki) i choćby dlatego tak trudno było go dogonić.

W drugi dzień rajdu spadł deszcz, drogi stały się śliskie, ale nam właśnie wtedy udało się dogonić, a następnie wyprzedzić Grześka (Grzyba – przyp. MH). To co nas niepokoiło to dziwny dźwięk wydobywający się z silnika naszej rajdówki. Nie wiedzieliśmy co się dzieje, w pewnym momencie silnik zaczął nawet przerywać, na szczęście dotarliśmy do mety. Mechanicy stwierdzili, że od świecy zapłonowej oderwała się mikroskopijna część. Mieliśmy sporo szczęścia

– komentuje Jakub Wróbel.

Zwycięstwo bardzo nas cieszy, tym bardziej, że okazaliśmy się najlepsi w Rajdzie Świdnickim po raz drugi z rzędu.

Kuba nie był jedynym zawodnikiem, który w Świdnicy reprezentował region myślenicki. Na odcinkach specjalnych pojawili się także Marek Temple, kierowca z Sułkowic oraz Michał Poradzisz, pilot z podmyślenickich Osieczan. Temple doprowadził do mety swojego citroena DS 3 R5, chociaż nie ukrywał faktu, że dopiero poznawał swoją nową maszynę.

Nie miałem zbyt wielu okazji na to, aby gruntownie zapoznać się z samochodem przed inauguracją sezonu, dlatego czyniłem to podczas rajdu, teraz jestem bogatszy o doświadczenia

– mówił na mecie w Świdnicy Temple.

Michał Poradzisz mety, niestety, nie oglądał. Hyundai i 20 R5 Marcina Słobodziana i Michała Poradzisza utknął na trasie OS-u numer 2. Na jednym z prawych, szybkich zakrętów, na wąskiej drodze, auto wypadło z toru jazdy i dosłownie nadziało się na przydrożne barierki, które przebiły przednią szybę rajdówki i wdarły się do kokpitu.

Mieliśmy kolosalne szczęście w nieszczęściu. Nie chcę nawet myśleć, co stałoby się gdyby barierka „weszła” głębiej do kokpitu. Było za szybko, poza tym Marcin zdekoncentrował się na moment bo auto nie prowadziło się najlepiej, było odrobinę niestabilne, być może niepotrzebnie zmieniliśmy nieco ustawienie zawieszenia po OS numer 1

– komentował kraksę osieczański pilot.

Rajd Świdnicki to już historia. Kolejną rundą RSMP będzie szutrowy Rajd Podlaski z bazą w Białymstoku, który rozegrany zostanie w dniach 21,22 maja. Na starcie imprezy nie zabraknie zwycięzców ze Świdnicy, którzy już teraz awizują swój występ na Podlasiu.