W muzealnej przestrzeni postrzega się je inaczej niż tam, gdzie istnieją naturalnie i nieprzerwanie od stuleci. Na przykład w małopolskich kościółkach. Muzeum gubi klimat autentyczności, ale też ułatwia, tłumaczy.
Geografia małopolskiego malarstwa gotyckiego tylko częściowo pokrywa się ze szlakiem architektury drewnianej. Czytam właśnie książkę Magdaleny Michniewskiej „Rośliny w małopolskim malarstwie tablicowym”. Temat mógłby wydawać się ezoteryczny, czyli o lata świetlne oddalony od naszych bieżących spraw. Nieprawda.
Pożytek z tej wiedzy jest oczywisty. Małopolska sztuka późnego średniowiecza wymaga promocji, gdyż jest bezsensownie lekceważona, a co za tym idzie, mało znana. Cudze chwalimy, swego nie znamy, sami nie wiemy, co posiadamy. Warszawa może nam zazdrościć autentyczności lokalizacji znakomitych przykładów sztuki XV i XVI wieku.
Rośliny w sztuce średniowiecznej są nie tylko ornamentem, ale mają różne znaczenia symboliczne. Dzisiejsze próby odczytania tych znaczeń to arcyciekawa łamigłówka wymagająca ogromnej wiedzy z wielu dziedzin: teologii, historii obyczajów, medycyny i literatury. Równie ciekawa jest odpowiedź na pytanie, co malowane było z natury, a co odwzorowywano z wzorników lub herbariów. To z kolei prowadzi nas do motywu łąki, wyjątkowo często obecnej u artystów małopolskich.
Na przykład u Wita Stwosza. Wiem, wiem, że trudno nazwać twórcę ołtarza mariackiego artystą małopolskim, ale w łące, którą podziwiamy, zwłaszcza w scenie Pokłonu Trzech Króli, tylko jedna roślinka nie pochodzi stąd. Artysta musiał obserwować w naturze, gdzieś pod Krakowem jaskółcze ziele, mlecze, babki, białą pokrzywę, kurdybanek, koniczynę, konwalie i wiele, wiele innych. Oczywiście również poziomki, które tak często towarzyszą wizerunkom Maryi w XV i XVI wieku.
Swój specjalny status poziomki zawdzięczały wcale nie urodzie, ale faktowi, że w tym samym czasie kwitną i owocują. Ta zadziwiająca i rzadka „równoczesność” powodowała, że „białe kwiaty symbolizowały dziewictwo Bożej Rodzicielki, a czerwone owoce – macierzyństwo i rodzicielską miłość. Uważane były za rośliny niebiańskie, dające pokarm zbawionym”; były też symbolem niewinności i sprawiedliwości.
I tak snuje się wielowątkowa opowieść o sztuce, botanice, ludowej medycynie i teologicznych inspiracjach. Rajskie łąki z Przydonic, Racławic Olkuskich, Czermnej, Szczyrzyca czy Paczółtowic wymagają niewątpliwie wyjaśnienia i opowiedzenia.
Książka, która to właśnie czyni, jest poszerzoną wersją pracy magisterskiej napisanej pod kierownictwem historyka sztuki gotyckiej dr hab. Marka Walczaka. Jak się okazuje, w czasach, gdy profesorowie skarżą się, że studenci piszą z błędami ortograficznymi, nagminnie posługując się metodą „kopiuj wklej”, dostajemy do ręki żywy dowód, że można inaczej. Bardzo to optymistyczne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?