18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rak to cwaniak, który zakłada czapkę niewidkę, więc trudno go rozpoznać

Ania Czupryn
Prof. Rafał Dziadziuszko, specjalista w dziedzinie radioterapii onkologicznej i onkologii klinicznej, ekspert w zakresie nowotworów klatki piersiowej, biologii medycznej oraz statystyki medycznej. Adiunkt Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, nauczyciel akademicki i wykładowca
Prof. Rafał Dziadziuszko, specjalista w dziedzinie radioterapii onkologicznej i onkologii klinicznej, ekspert w zakresie nowotworów klatki piersiowej, biologii medycznej oraz statystyki medycznej. Adiunkt Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, nauczyciel akademicki i wykładowca Fot. Archiwum
Rozmowa. – Mam pacjenta, który wygrywa walkę z nowotworem i zwycięża w maratonach – mówi Anicie Czupryn prof. Rafał Dziadziuszko.

– O raku płuca boję się nawet myśleć. Przed rozmową z Panem rzuciłam palenie papierosów.

– To świetna wiadomość.

– Usłyszę podobnie optymistyczną odpowiedź na pytanie, kiedy rak płuca stanie się chorobą uleczalną?

– To choroba, w przypadku której szansa na wyleczenie zależy ściśle od stopnia zaawansowania, od tego, kiedy zostanie ona wykryta. We wczesnych postaciach, czyli w sytuacjach, kiedy mamy do czynienia z małym guzem wykrytym w klatce piersiowej, który okazuje się rakiem, szansa wyleczenia pacjenta jest wysoka – sięga 80 proc.

– Ilu Pan zna takich wyleczonych pacjentów?

– Udało mi się wyleczyć sporą grupę chorych i to zarówno z wczesnym, jak i bardziej zaawansowanym nowotworem. Nie jest dla mnie też zaskoczeniem, kiedy chorzy na raka płuca żyją jak z chorobą przewlekłą – przynajmniej kilka lat.

– Leczenie wcześnie wykrytego nowotworu polega na tym, że się go wycina czy może dziś się już coś zmieniło?

– Leczenie wczesnych raków płuca polega przede wszystkim na chirurgii – czyli na wycięciu guza z odpowiednim marginesem. Częściej wykonuje się zabieg wycięcia płata płuca czy – w najbardziej ekstremalnych sytuacjach – nawet całego płuca. Takie operacje są w tej chwili przeprowadzane w kilkudziesięciu ośrodkach w Polsce. Jakość tych zabiegów znacznie się poprawiła i jest naprawdę bardzo wysoka.

– Jak długo żyją pacjenci po takich operacjach?

– Duża grupa z tych chorych jest trwale wyleczona, nie dochodzi u nich do nawrotu choroby.

– To skąd w społeczeństwie przekonanie, że rak płuca to najgorszy nowotwór, który musi kończyć się śmiercią?

– Problem polega na tym, że rak płuca często jest chorobą bezobjawową. Pierwsze objawy pokazują się w przypadku bardzo zaawansowanej choroby: kaszel, ból w klatce piersiowej, krwioplucie, chrypka, utrata masy ciała, częste zapalenia płuc. Duża grupa tych objawów jest bardzo niespecyficzna, pojawia się często w przypadku infekcji. Te infekcje zresztą częściej zdarzają się u palaczy tytoniu. W związku z tym odróżnienie objawów raka płuca od objawów zapalenia płuca jest tak trudne. Dlatego tak ciężko wykryć raka płuca we wczesnej postaci. Tylko u zaledwie 20–25 proc. ludzi wykrywa się raka płuca na tym etapie choroby. Najczęściej jest tak, że jak już te objawy się pojawią, to jest za późno na możliwość leczenia radykalnego.

– Ostatnio w środowisku lekarskim mówi się wręcz o przełomie w leczeniu raka płuca i tym przełomem mają być leki spersonalizowane, dopasowane indywidualnie do pacjentów.

– Rzeczywiście, te leki są postępem, są w stanie przedłużyć życie pacjentom nawet o kilka lat, ale nie wyleczą w sposób trwały większej grupy chorych z powodu zaawansowanego nowotworu. Jednak u większości pacjentów, u których te leki się stosuje, one w wymierny sposób przedłużają życie, często jest to życie w dobrej jakości. Dziś wiemy, jakie są mechanizmy, które należy zablokować, aby uzyskać przedłużenie życia, potrafimy te mechanizmy lepiej określić. Prawdopodobnie w najbliższej przyszłości będziemy potrafili je jeszcze skuteczniej blokować.

– Blokować rozwój nowotworu?

– Właśnie. Blokować namnażanie się komórek raka i powodować zmniejszanie się guza. To są efekty, jakie dziś można osiągnąć za pomocą leków spersonalizowanych, zazwyczaj na pewien czas, dłuższy niż kiedykolwiek udawało nam się to zrobić za pomocą chemioterapii.

– Pacjentka, która dzięki tym lekom żyje już dwa lata, wcześniej usłyszała od lekarza, że pożyje najwyżej trzy miesiące. Jest szansa, że rak płuca, tak jak np. cukrzyca, może stać się chorobą przewlekłą?

– Udało nam się wykorzystać wiedzę dotyczącą biologii nowotworu i określonej mutacji do dobrania leków w taki sposób, żeby zahamowały one rozwój choroby na zdecydowanie dłużej niż dotychczasowe doświadczenie na to wskazywało. Ten sukces terapeutyczny cieszy wszystkich, jest olbrzymią nadzieją dla pacjenta, który dzięki temu jest w stanie dobrze funkcjonować, i jest olbrzymią frajdą dla lekarzy, którzy widzą, że to, co kiedyś nie było możliwe, w tej chwili jest wykonalne. Problem dotyczy tego, że ten przełom nie odnosi się do wszystkich pacjentów.

– Kto może dołączyć do takiego leczenia, skorzystać z ośrodków, które takie leczenie oferują? Czy ośrodki wybierają sobie pacjentów według swoich kryteriów?

– Dobre pytanie. My, oczywiście, chcielibyśmy leczyć skutecznie jak największą liczbę chorych. Ale jako ośrodek nie dysponujemy zapleczem umożliwiającym przyjęcie rzeszy pacjentów. Nie mamy też dostępu do wszystkich obiecujących leków. W Polsce wiele bardzo dobrych ośrodków leczenia raka płuca, ściśle współpracuję z Kliniką Nowotworów Klatki Piersiowej Centrum Onkologii w Warszawie, ośrodkiem w Poznaniu, Lublinie czy Olsztynie. Wiele jest dobrych miejsc, które mógłbym polecić z czystym sercem, gdzie prowadzi się bardzo zaawansowane badania kliniczne z nowymi lekami i gdzie lekarze świetnie orientują się w nowościach w tym zakresie. Ale jest duża grupa chorych, u których wiem, że tego typu leki nie działają.

– A Panu zdarzyło się powiedzieć pacjentowi, że zostały mu trzy miesiące życia? Powinno się tak mówić? I w ogóle na jakiej podstawie lekarze obliczają długość życia chorego?

– Dotknęła pani najtrudniejszego tematu w pracy zawodowej, czyli relacji lekarz – pacjent, informowania pacjenta o chorobie. W tej relacji obowiązują ścisłe zasady. Po pierwsze, w prawie polskim musimy pacjenta informować o rozpoznaniu, zasadach leczenia i rokowaniu. Nam nie wolno powiedzieć: „Choruje pan, ale dokładnie nie wiadomo, co to jest, postaramy się leczyć najlepiej, jak potrafimy”. Nadal w niektórych miejscach pokutuje takie przekonanie, że niekoniecznie trzeba wszystko mówić pacjentowi. Oczywiście, że pacjent ma prawo do wiedzy o rozpoznaniu. Trzeba to powiedzieć w sposób umiejętny. Nie można go zbywać. Staram się takich rozmów nie przeprowadzać nigdy podczas pierwszego spotkania, najpierw trzeba wypracować sobie odpowiednią relację i dopiero później przekazywać tego typu informacje, tylko wtedy gdy rozpoznanie zostało ustalone. Ja nigdy nie informuję, że pacjentowi zostały trzy miesiące życia. Trzeba pamiętać, że w medycynie nie ma ścisłych określeń, nie ma nic na 100 proc. Miałem pacjentów, co do których sam byłem przekonany, że nie przeżyją miesiąca, a żyli trzy lata w świetnej formie. Mam pacjenta, który nadal biega w maratonach, pomimo małych szans na zwycięstwo w walce z rakiem nadal wygrywa tę walkę. Maratony zresztą również.

– Dlaczego w ogóle w organizmie tworzy się rak?

– Rak to choroba genów – czynniki rakotwórcze prowadzą do mutacji w genomie komórek różnych narządów organizmu.

– Czynnikiem rakotwórczym mogą być biały cukier i biała mąka – takie informacje można znaleźć w internecie.

– Te dane nie są spójne. Dla raka płuca takim czynnikiem rakotwórczym numer jeden na liście, o największym znaczeniu z punktu widzenia indukcji nowotworu, jest palenie tytoniu.

– Czy rzeczywiście są jednoznaczne dowody na to, że palenie papierosów powoduje raka?

– Są bardzo silne. Niewątpliwie ryzyko zachorowania na raka płuca jest kilkudziesięciokrotnie wyższe u osób długo palących papierosy niż u niepalących, przy czym chciałbym tu wyraźnie podkreślić, że osoby, które palą dużo papierosów, mogą nigdy nie zachorować na raka płuca, ale nie jest to dowód na to, że palenie nie powoduje raka. U osób dużo palących ryzyko zachorowania jest rzędu 25–30 proc., podczas gdy u osób niepalących to ryzyko jest poniżej 1 proc. To tak, jakby zasiąść do stołu z rosyjską ruletką. Można powiedzieć, że nie wszyscy otrzymają kulę, ale ryzyko jest wysokie. Naukowcy obliczyli, że tylko jeden wypalony papieros może spowodować kilkadziesiąt mutacji różnych genów w komórkach.

– Jakie jest Pana stanowisko wobec e-papierosów? Też powodują raka?

– Związek z zachorowaniem na raka płuca w wyniku palenia e-papierosów jest bardzo nikły, choć nie jest to zagadnienie, które śledzę bardzo szczegółowo. Ale z pewnością przez brak substancji karcinogennych korzystanie z e-papierosów po to, by zaprzestać palenia, jest lepsze. Na pewno jest to jedna z form walki z tytoniem, która, jeśli będzie skuteczna, może uchronić osoby przed zachorowaniem na nowotwory tytoniozależne, w tym raka płuca, ale nie tylko. Trzeba pamiętać, że nowotwory głowy i szyi, rak krtani, ale też takie nowotwory jak raki pęcherza moczowego czy trzustki są związane z paleniem tytoniu. Jest przynajmniej 30 nowotworów, których ryzyko jest związane z paleniem tytoniu, a płuca są na pierwszym miejscu. Mówiąc prosto: każdy musi pamiętać, że sięgając po papierosa, stwarza dla siebie bezpośrednie ryzyko.

– Ale państwo żyje dzięki nałogowym palaczom.

– Nałóg palenia skraca życie obywateli. Rolą państwa jest sprawowanie opieki nad tym, żeby wszyscy żyli jak najlepiej z punktu widzenia zdrowotnego i jak najdłużej. Co do tego, mam nadzieję, nie ma żadnych złudzeń. Oczywiście, można nałóg palenia tytoniu rozumieć jako źródło dochodu publicznego, dla państwa. W tej chwili jest to na pewno źródło znaczące. Ale moim zdaniem jest to najgorsze możliwe źródło przychodu.

– Unia Europejska chciała zakazać palenia cienkich papierosów. Badania pokazują, że wzrasta liczba zachorowań na raka płuca u palących kobiet. To cienkie papierosy mogą być przyczyną?

– Fakt, że się pali cienkie papierosy, nie chroni palacza przed zachorowaniem. Argumentem za wprowadzeniem cienkich papierosów przez przemysł tytoniowy była próba pokazania, że są to papierosy „bezpieczniejsze”, na pewno modne, bo inne niż tradycyjne, „kobiece”, delikatne, coś, co bardziej kusi. A osoby sięgające po nie być może wyobrażają sobie, że one trochę mniej zatruwają organizm. Bo jest w nich mniej tytoniu. Niestety, tak nie jest. Co więcej – być może ich dym przenika w sposób bardziej skuteczny do dalszych odcinków dróg oddechowych i być może wzrost nowotworów w drzewie oskrzelowym jest nieco inny. Na pewno to złudne podejście, że cienkie papierosy są bezpieczniejsze. Trzeba zrobić wszystko, żeby pokazać, że papieros sam w sobie nie może nigdy być atrakcyjny, bo on zabija, skraca życie o kilka lat, a te cienkie są tak samo szkodliwe jak te grube.

– Piewcy medycyny tzw. alternatywnej podkreślają za to, że organizm cały czas pracuje nad tym, żeby nas uzdrawiać i potrafi pozbywać się toksyn czy nikotyny z organizmu.

– Organizm walczy. Jest wiele mechanizmów, które służą do tego, żeby walczyć z nowotworami. To przede wszystkim mechanizmy immunologiczne, które coraz częściej są wykorzystywane do skutecznej walki z nowotworami. Dotychczas uważano, że te mechanizmy są stosunkowo nieskuteczne. Czyli nawet, jeśli dochodzi do odpowiedzi immunologicznej, to jest walki układu immunologicznego z nowotworem, to tę walkę wygrywa nowotwór. I najczęściej tak się dzieje. Nowotwór, jeżeli zostaje wykryty przez układ immunologiczny, potrafi się schować.

– Nakłada czapkę niewidkę? A to cwaniak!

– Tak jest. Organizm przestaje go rozpoznawać. Nagle okazuje się, że układ immunologiczny nie widzi go jako obcego. Co powoduje, że układ odpornościowy nie potrafi walczyć, bo nie wie z kim. Nie wie, gdzie i co ma atakować. W ostatnich latach natomiast wykryto leki, które potrafią stymulować układ immunologiczny, żeby skutecznie rozpoznawał nowotwór. Te leki są w tej chwili po bardzo obiecujących badaniach. Wydaje się, że w najbliższej przyszłości będą wykorzystywane m.in. do walki z rakiem płuca. Ich podawanie potrafi odczarować tę czapkę niewidkę i lepiej pokazać, gdzie jest wróg.

– A może nowotwór w ludzkim organizmie pełni jakąś pozytywną funkcję, o jakiej jeszcze nie wiemy?

– Niestety, z punktu widzenia organizmu nowotwór pełni funkcję zawsze destruktywną. Cały organizm działa jak wojsko lub – powiedzmy inaczej – jak idealny komputer. Każdy z układów – nerwowy, pokarmowy, oddechowy – zaprojektowane są w bardzo ścisły sposób. Nowotwór tej struktury nie posiada. To grupa komórek, z których każda robi to, co ona chce , a nie to, co cały organizm. To jak anarchia w państwie. Nigdy nie będzie tak, że anarchia zastąpi państwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski