Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Randka w ciemno

Redakcja
Fot. Kino Polska
Fot. Kino Polska
Dystrybutor tego filmu wiedział, co robić, a raczej czego nie robić i przezornie nie zorganizował zwyczajowego pokazu prasowego. Miało to być połączenie tzw. komedii romantycznej z akcentami satyrycznymi w stosunku do programu TV pod takim właśnie tytułem, jaki nosi film.

Fot. Kino Polska

Władysław Cybulski: ZAPISKI KINOMANA

Co ciekawe - kalać tu miała swoje gniazdo p. Ilona Łepkowska, główna specjalistka od seriali i telenowel, więc owa satyra wypadła naskórkowo i w rezultacie sprowadziła się do charakterystyki postaci realizatorki telewizyjnej "randki w ciemno", w wykonaniu Anny Dereszowskiej. Bardzo jej do twarzy w dużym i fantazyjnym kapeluszu, ale to wszystko, co mogę powiedzieć, bo zagrana przez nią osoba wypadła niesympatycznie i ordynarnie w używanym języku. Miało to chyba być "fajnie".

Komedia romantyczna powinna mieć przede wszystkim wdzięk, czego tu zabrakło. Na ekranie jest hałaśliwie i bałaganiarsko, nad czym, jak się zdaje, nie potrafił zapanować reżyser. Grupa chłopców i dziewcząt robi, co chce i jak chce. Obie grupy mają się ku sobie, są też przeszkody działające przeciw nim. Reżyserował 67-letni Wojciech Wójcik, który przez dłuższy czas zajmował się asystenturą. Samodzielnie debiutował w roku 1974, a w jego dorobku najwyżej stawiałbym "Karate po polsku" (1982) z Żentarą i Trelą, bo to był film z rzeczywistym węzłem dramaturgicznym. Takiego węzła zabrakło mi w "Randce w ciemno".

Tu są tylko perypetie miłosne pewnej dziewczyny, bardzo ładnej i bystrej (Katarzyna Maciąg) - jednego kochała, drugiego kocha, a w trzecim najpewniej się zakocha. Taki jest materiał na komedię romantyczną. Partnerują jej dwaj dobrzy aktorzy i najpopularniejsi: jeden kiedyś - Bogusław Linda, drugi teraz - Borys Szyc. Nie wiem w ogóle, co tu robi Linda, ale Szyc jest w swoim żywiole. Nie wydaje mi się jednak, aby dyskontowanie popularności w takim filmie przynosiło pożądany efekt. Pozostałem nieczuły, przepraszam, na te amory, a już jedyna scena erotyczna jest okropna, nieładna i fatalnie zrobiona. Satyra? Być może, ale ciężka i niedowcipna.

Romantyzm w wydaniu nowobogackim przejawia się jedynie w jasnych zdjęciach podczas przejażdżki luksusowym jachtem, wygranej w "ciemno" w telewizji, czego można się było spodziewać po plenerach Londynu, Lazurowego Wybrzeża, Warszawy i Wrocławia. I na koniec chciałbym uzupełnić pewien brak w tym omówieniu, otóż wystąpił także Zbigniew Zamachowski - ten jest wyrazisty nawet w epizodach. Obsada aktorska więc w miarę silna indywidualnie, ale w sumie hałaśliwy zespół okazał się słabosilny, a może to kino dla młodzieży lub dla zakochanych? - dokładnie nie wiem i już się nie dowiem, bo przecież drugi raz się nie wybiorę na taki kit sezonu, który zepsuł markę tak dobrze i ciekawie zapowiadającego się polskiego repertuaru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski