Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport o wychodzeniu z pandemii. Kiedy będzie normalnie? Gastronomia mówi o roku, dwóch latach

Piotr Ogórek
Piotr Ogórek
Patrycja Dziadosz
Patrycja Dziadosz
Branża gastronomiczna w Krakowie szykuje się do otwarcia. Najpierw w ogródkach, a pod koniec miesiąca także wewnątrz lokali
Branża gastronomiczna w Krakowie szykuje się do otwarcia. Najpierw w ogródkach, a pod koniec miesiąca także wewnątrz lokali Andrzej Banas
Liczba zaszczepionych Polaków przeciwko koronawirusowi rośnie, spada dzienna liczba przypadków zachorowań. Pandemiczne obostrzeni są stopniowa luzowane. Czy powrót do normalności jest coraz bliższy? Będziemy to analizować w naszych cotygodniowych raportach "Wychodzimy z pandemii".

FLESZ - Rząd przyspiesza luzowanie obostrzeń

W czwartek 13 maja w całej Polsce stwierdzono 3730 nowych przypadków koronawirusa, z czego 269 w Małopolsce. Zmarło w sumie 341 osób (88 bezpośrednio z powodu Covid-19), z czego w Małopolsce 30 osób (siedem bezpośrednio z powodu Covid-19). Tydzień temu, 6 maja, ministerstwo zdrowia raportowało o 6431 nowych przypadkach wirusa (481 w Małopolsce). Tydzień temu zmarło ponad 500 osób.

Statystyki nowych zachorowań cały czas spadają, szczepi się też coraz więcej Polaków. Do czwartku 13 maja wykonano ponad 14 mln 705 tys. szczepień. Pełną ochronę, czyli przyjęcie dwóch dawek szczepionki, uzyskało już ponad 4 mln 30 tys. Polaków.

- W ostatnim czasie rzeczywiście obserwujemy wyraźne osłabienie trzeciej fali koronawirusa. Bardziej istotna jednak od liczby zakażeń jest liczba osób, które trafiają do szpitali i pod respiratory. To stanowi bowiem wąskie gardło systemu ochronny zdrowia. Na szczęście w tym aspekcie również widać poprawę. Przyjmujemy zdecydowanie mniej pacjentów covidowych, którzy wymagają hospitalizacji, niż jeszcze na początku kwietnia. Niestety to, co może wielu niepokoić – to wysokie statystyki śmiertelności. Musimy sobie jednak zdawać, że to pokłosie zachorowań sprzed kilku tygodni, kiedy liczby zakażeń sięgały 20-30 tys. dziennie - wyjaśnia dr Lidia Stopyra, szefowa oddziału chorób infekcyjnych i pediatrii Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie.

Luzowanie obostrzeń. Szybsze terminy

To wszystko powoduje, że rządzący decydują się na luzowanie pandemicznych obostrzeń, a nawet korektę dat i wcześniejsze otwierania poszczególnych branż. Już nie 29, a 21 maja swoją działalność będą mogły wznowić teatry, kina, opery, filharmonie. O jeden dzień, na 28 maja, przyspieszono otwarcie siłowni, basenów i restauracji (przy stoliku wewnątrz lokalu).

Radości z otwarcia kin nie kryje Iwona Nowak z krakowskiego Mikro. Podkreśla jednak, że dla kin tak dynamiczne zmiany są kłopotliwe. - Cieszę się, że w końcu będziemy mogli coś robić! Pewnie otworzymy się wcześniej i będziemy grać przedpremiery, bo dystrybutorzy mają już poukładany kalendarz premier na czerwiec i z filmami premierowymi będą czekać na multipleksy. W najbliższych dniach dopiero się dowiemy, jak będzie wyglądał kalendarz i będziemy mogli ułożyć repertuar - komentuje.

21 maja to data otwarcia szeroko rozumianej branży rozrywkowej. Od tego dnia znów otwarta będzie Energylandia – małopolski park rozrywki w Zatorze znany na całą Polskę.

- Energylandia jest w stanie zapewnić bezpieczną rozrywkę swoim gościom m.in. dzięki dezynfekcji z wykorzystaniem drona i pojazdów. Park wyposażony jest w system kamer termowizyjnych. Powołana została specjalna grupa do dezynfekcji najczęściej używanych powierzchni. Wierzymy, że dzięki temu nasi pracownicy i goście są bezpieczni - podkreśla Kris Kojder, rzecznik prasowy Energylandii.

Z kolei ogródki restauracyjne i kawiarniane będą już otwarte od tego weekendu, od soboty 15 maja. Od tego dnia działać będą też mogły plenerowe kina.

Jak komentuje Jan Baran, właściciel restauracji Pod Baranem tuż obok Wawelu, jeden dzień przyspieszenia terminu właściwie nie ma znaczenia. Ale restauracja wyczekuje momentu otwarcia i od 28 maja znów będzie można tam zjeść w środku (dostępnych będzie 60 miejsc).

- Goście są stęsknieni, wiem, że niektórzy czekają - mówi też Jan Baran. W jego lokalu przy ul. św. Gertrudy nie można zjeść od września zeszłego roku, ponieważ najpierw cała załoga zachorowała na covid, a potem zaczął się lockdown. Restauracja oferuje dania na wynos, jednak sprzedaje się ich tylko od 5 do 30 porcji dziennie. - Wszyscy dookoła mają na wynos. Turystów nie ma. Przetrwałem dzięki stałym klientom i dlatego, że wcześniej mieliśmy tłuste lata - podsumowuje właściciel restauracji Pod Baranem.

Branża gastronomiczna jest jednak w ciężkiej sytuacji. Od października większość lokali po prostu nie działała. Restauracje mogły co prawda wydawać posiłki na wynos, ale nijak się to miało do zysków sprzed pandemii, a niektórzy nie mieli nawet takiej możliwości. Nie wszystkim udało się utrzymać stan zatrudnienia, nawet jeśli ktoś załapał się na tarczę antykryzysową, a nie zawsze było to regułą. Część restauracji zbankrutowała. Ci, którzy przetrwali, muszą de facto zaczynać od nowa, po tak długim przestoju. Na portalach z ofertami pracy są setki ogłoszeń dla kelnerów, kucharzy. Wiele firm musi odbudować swoje zespoły.

Ludzie w ogródkach: optymistyczny i radosny widok

- To żadne otwarcie gastronomi, tylko otwarcie miejsc, które do tej pory były barami z alkoholem. My się o tyle cieszymy, bo mamy małe symboliczne ogródki – na 6 osób w jednym i na 12 w drugim, że w końcu będziemy mieć gości siedzących na zewnątrz. Będzie to bardzo optymistycznym i radosnym widokiem dla wszystkich, dla mnie jako właścicielki, ale i dla tych, którzy przyjdą - mówi Kasia Pilitowska, prowadząca razem Bartem Suderem Hummus Amamamusi i Rannego Ptaszka na krakowskim Kazimierzu.

Kasię Pilitowską martwi jednak brak długofalowej strategii wobec gastronomi. - To chociażby kwestia zatrudnienia odpowiednio więcej ludzi w odpowiednio długim czasie. Teraz 2-3 osoby wystarczają do obsługi sprzedaży na wynos, ale wkrótce będzie potrzeba więcej ludzi. Pracownicy oczekują zatrudnienia na dłużej, a my się zastanawiamy, czy za miesiąc będziemy mogli dalej z nimi współpracować – zaznacza.

Inna kwestia, że nie wszyscy mają ogródki, które można otworzyć. - Stare Miasto, z wyjątkiem Rynku Głównego, to dzielnica z bardzo wąskimi chodnikami, więc wiele świetnych barów i restauracji dalej musi czekać, aż będą mogli zaprosić gości do środka – zauważa Kasia Pilitowska.

Jak dodaje, liczyła tutaj na działania Urzędu Miasta Krakowa, który wiedząc, że zbliża się otwarcie ogródków, wyjdzie branży naprzeciw i pozwoli postawić na jakiś czas dodatkowe stoliki na zewnątrz, oczywiście obwarowując to odpowiednimi opłatami i przepisami. Nic takiego się jednak nie stało.

- Otwarcie ogródków oczywiście cieszy, bo jesteśmy na skraju załamania nerwowego, ale nie jest to dla nas, ludzi przygotowujących jedzenie, jakaś ogromna radość. Jak mówię, głównie cieszą się bary alkoholowe. I ja tą radość rozumiem i popieram – uważa Kasia Pilitowska.

Po miesiącach otwierają się popularne lokale. Są i nowe miejsca

Po miesiącach zamknięcia otworzą się w końcu takie miejsca w Krakowie, jak Piękny Pies, czy Forum Przestrzenie. Ta druga lokalizacja to jedno z najpopularniejszych miejsc na klubowej mapie Krakowa, które oferuje też bardzo duży "ogródek", czyli wolną przestrzeń na bulwarach przed budynkiem dawnego hotelu Forum.

Do otwarcia szykuje się także nowa lokalizacja, czyli Hype Park przy ulicy Kamiennej. To ogromna, w większości otwarta przestrzeń, gdzie mają się odbywać koncerty, wydarzenia kulturalne i artystyczne, a także targi. Za nową miejscówkę odpowiadają m.in. ludzie prowadzący popularny klub Fabryka na Zabłociu. Hype Park ma zacząć działać od kolejnego weekendu – od 21 maja.

- Otwieramy nasz ogródek po długiej przerwie. Spodziewamy się większego ruchu na początku, ale uważam, że na pełen „rozruch” trzeba czekać do końca wakacji. Natomiast powrót do stanu sprzed pandemii, to rok, dwa lata. Nie ma turystów, nie ma studentów, a to oni napędzali nasz ruch - mówi nam Paweł z pubu Strefa Piwa na krakowskim Kazimierzu.

Strefa Piwa i tak jest w lepszej sytuacji, niż inne puby, bo prowadzą także dwa sklepy z piwami rzemieślniczymi, które tak naprawdę pozwoliły im przetrwać czasy najtwardszego lockdownu. - Reszta branży na pewno się jednak cieszy. Teraz otwieramy ogródki, a za chwilę całe lokale. Liczę, że za miesiąc już cała gospodarka będzie uwolniona – dodaje Paweł.

Słyszymy też i takie głosy, że ponowne otwarcie branży gastronomicznej może być dla niektórych gwoździem do trumny. Powrócą pełne opłaty i koszty związane z prowadzeniem biznesu, ale nie powrócą wpływy sprzed pandemii. A to oznacza, że część firm zbankrutuje. Choć z drugiej strony może to oznaczać, że ktoś z pieniędzmi przejmie takie biznesy i rozkręci je na nowo.

Szczepienia drogą do normalności

Główną drogą powrotu do pełnej normalności jest postępująca akcja szczepień. Pamiętajmy, że rok temu premier Mateusz Morawiecki mówił już o pokonaniu koronawirusa, ale jesienią mieliśmy drugą, a potem trzecią falę pandemii. Masowe szczepienia są szansą na pokonanie koronawirusa.

- Na ten moment mamy zaszczepionych pierwszą dawką ponad 14 mln Polaków, to całkiem niezły wynik biorąc pod uwagę, że szczepienia populacyjne rozpoczęliśmy w styczniu. Gra toczy się jednak o to, by jak w najszybszym czasie zbudować odporność zbiorową. By tak się stało, trzeba zaszczepić około 80-90 proc. społeczeństwa. Musimy przygotować się do kolejnej fali, której spodziewamy się jesienią – zaznacza dr Lidia Stopyra specjalistka.

Tymczasem w ostatnim czasie Instytut Gallupa opublikował sondaż pokazujący, jaki odsetek ludzi w 2020 roku na całym świecie był chętnych, aby zaszczepić się przeciwko Covid-19. Dane pokazują, że gotowość do zaszczepienia zgłosiło 68 procent populacji. To poniżej progu 80-90 procent, który zdaniem ekspertów jest niezbędny do osiągnięcia odporności zbiorowej. W naszym kraju na pytanie "Gdyby szczepionka zapobiegająca koronawirusowi była teraz dostępna bezpłatnie, czy zgodziłbyś się na szczepienie?", 52 proc. osób odpowiedziało "NIE".

- Mam wrażenie, że świadomość ludzi w kontekście szczepień w ostatnim czasie się poprawiła. To było widać chociażby po kolejkach w trakcie majówkowej akcji szczepień. To co obserwujemy to również to, że na zastrzyk zapisuje się także coraz więcej młodych, którzy chcą mieć paszport covidowy, który będzie dla nich przepustką na wakacje. Musimy sobie uświadomić, że albo się zaszczepimy, albo narażamy się na nieprzewidywalną chorobę jaką jest covid, która może spowodować kalectwo, a w najgorszych przypadkach nawet śmierć - tłumaczy dr Stopyra.

Jak jednak przekonać nieprzekonanych, do których nie trafiają argumenty medycznych autorytetów? - Potrzebne są zdecydowane kroki. Myślę, że uczciwe byłoby wprowadzenie odpłatnego leczenia dla niezaszczepionych, którzy zachorują na Covid. Szczepionka jest bezpłatna a pobyt na intensywnej terapii to koszt kilku tysięcy dziennie. Może to przekonałoby ich do tego, że warto dbać o swoje zdrowie, ale także o innych - komentuje lekarka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski