Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratować nawet za cenę życia

Martyna Grądzka-Rejak
Ulica w żydowskiej dzielnicy Miechowa.
Ulica w żydowskiej dzielnicy Miechowa. fot. archiwum
1942-43. Po likwidacji gett w Wolbromiu i Miechowie Niemcy prowadzą poszukiwania Żydów ukrywających się u polskich sąsiadów. W styczniu 1943 roku do wsi Wolica i Wierzbica przybywa ekspedycja karna, która morduje kilka rodzin pomagających prześladowanym.

Zagłada ludności żydowskiej podczas II wojny światowej, dokonywana przez Niemców w sposób systematyczny i planowy, wywoływała u Polaków różne postawy i reakcje: od współczucia i żalu oraz chęci aktywnej pomocy mordowanym i zagrożonym, przez obojętność do aprobaty, a także aktywnego pomocnictwa.

Tych, którzy chcieli pomóc często paraliżował strach przed narażeniem życia własnego i rodziny. Okupant już 15 października 1941 r. wprowadził bowiem rozporządzenie, że „Żydzi, którzy bez upoważnienia opuszczają wyznaczoną im dzielnicę, podlegają karze śmierci. Tej samej karze podlegają osoby, które takim Żydom świadomie dają kryjówkę”. Karano też osoby, które wiedziały o przypadkach pomocy i nie poinformowały władz. Symbolem ofiarności i odważnej postawy Polaków w trakcie niemieckiej okupacji stała się rodzina Ulmów z Markowej, rozstrzelana 24 marca 1944 r. za udzielanie schronienia żydowskiej rodzinie Gold-manów. Ich postawa została okupiona najwyższą ceną - życiem ojca, ciężarnej matki i sześciorga dzieci. Takich rodzin było znacznie więcej.

Tragiczne ultimatum

Podobne przykłady niesienia pomocy Żydom za cenę życia odnaleźć można we wsiach Wolica i Wierzbica, w powiecie miechowskim. Zamieszkiwało tam kilka rodzin udzielających schronienia głównie członkom żydowskiej rodziny Wanders-manów. Znali się oni sprzed wojny. Wandersmanowie trudnili się rolnictwem oraz drobnym handlem.

Aktywna pomoc i udzielanie schronienia rozpoczęła się w 1941 r., kiedy Niemcy przystąpili do tworzenia gett w Miechowie i Wolbromiu, nakazując Żydom z okolicznych miejscowości, w tym także z Wolicy i Wierzbicy, by się tam przenieśli. Wandersmanowie jednak nie opuścili wsi i postanowili przeczekać ten czas w ukryciu u rodziny Gądków - dawnych sąsiadów. W ciągu dnia ukrywali się w sieni domu Jana i jego żony Władysławy, w wykopanej tam podziemnej jamie służącej wcześniej do przechowywania ziemniaków, wieczorami zaś przychodzili do izby. Gądkowie obawiali się, by nikt nie złożył na nich donosu, stąd też starano się zachować pełną dyskrecję przed sąsiadami i innymi członkami rodziny.

5 września 1942 r. Niemcy przystąpili do likwidacji getta w Wolbromiu, zaś w listopadzie 1942 r. ostatecznie zlikwidowano getto w Miechowie. Po przeprowadzeniu tych akcji, w kolejnych miesiącach dochodziło do poszukiwania ukrywających się w okolicych miejscowościach Żydów. Polskie rodziny ukrywające Wan-dersmanów i inne osoby żydowskiego pochodzenia podjęły wzmożone środki ostrożności, ale nie zaprzestały udzielania pomocy. Stan ten trwał do początku 1943 r.

Według zeznań świadków wydarzeń, dwaj policjanci Polskiej Policji Generalnego Gubernatorstwa tzw. granatowi z posterunku w Kozłowie - Furman i Lempka, przyjechali w styczniu 1943 r. do Wolicy. Od mieszkańców wsi dowiedzieli się, że u Jana Gądka ukrywa się rodzina żydowska. Przybyli do domu Gądków i nakazali, by członkowie rodziny Wandersmanów opuścili mieszkanie. Powoływali się przy tym na niemieckie rozporządzenia zakazujące udzielania jakiejkolwiek pomocy Żydom.

Obiecali przy tym, że jeśli żydowska rodzina opuści miejsce ukrywania, to Gądkom nie stanie się krzywda. Dzień po tym wydarzeniu powrócili do ich domu, by sprawdzić, czy ich rozkaz został wykonany, jednak Żydzi wciąż przebywali w obrębie gospodarstwa. W związku z tym, bezwzględnie nakazali, by sześcioosobowa żydowska rodzina w ich obecności opuściła dom. Pozwolono im się oddalić, a następnie policjanci udali się za nimi w pościg, zabijając dwie osoby, a cztery aresztując. Osoby złapane zostały zabrane na posterunek granatowej policji w Miechowie.

Sądny dzień

29 stycznia 1943 r., blisko tydzień po tamtych wydarzeniach, do wsi Wierzbica i Wolica przybyła ekspedycja karna złożona z funkcjonariuszy policji niemieckiej i policjantów granatowych z Miechowa. Przybył z nimi także Paweł Wandersman, Żyd który ukrywał się u rodziny Kucharskich w Wierzbicy i w styczniu 1943 r., po opuszczeniu kryjówki, został zatrzymany przez niemiecki patrol i zabrany na komisariat. Wiedział on o miejscach schronienia innych członków rodziny. Żandarmi obiecali mu, że jeśli wskaże wszystkie kryjówki, to darują życie jemu i pozostałym ukrywającym się osobom.

Jan Gądek przebywał w tym dniu poza domem. Funkcjonariusze niemieccy zmusili jego żonę Władysławę, by wskazała miejsce, w którym się znajdował lub przyprowadziła go do domu. Następnie za pomoc i schronienie udzielone żydowskiej rodzinie Wandersmanów, Jan Gądek, jego żona oraz obecna w gospodarstwie teściowa Jana - Balbina Bielawska, zostali rozstrzelani. Według zeznań Antoniego Kurka - brata Balbiny Bielawskiej, Władysława Gądek była wówczas ciężarna. Zwłoki zamordowanych najpierw zostały pochowane na terenie przylegającym do domu Gądków, a wieczorem tego samego dnia mieszkańcy wsi przenieśli je na cmentarz w Kozłowie.

Ekspedycja karna zatrzymała się także w miejscowości Wierzbica, gdzie Paweł Wan-dersman wskazał dom rodziny Książków, jako miejsce ukrywania Żydów. Zgodnie z zeznaniami świadków wydarzeń, u rodziny Książków, w budynkach gospodarczych - najprawdopodobniej w stodole, ukrywały się dwie osoby narodowości żydowskiej, przybyłe z Żarnowca. Rodzina Książków składała się z małżeństwa: Franciszka (lat 50) i Julii (lat 40), oraz ich synów Jana (lat 21) i Zygmunta (lat 18). Żandarmi dokonali egzekucji na miejscu, rozstrzeliwując złapanych Żydów oraz polską rodzinę.

Zwłoki pomordowanych pozostawiono w gospodarstwie, zaś karna ekspedycja udała się do domostw: Nowaka i Kucharskich. Po ich wyjeździe mieszkańcy wsi pochowali ciała rodziny Książków na cmentarzu w Kozłowie. Nieznane jest jednak miejsce, gdzie zostali pogrzebani zastrzeleni Żydzi.

Nowak, do którego przybyła ekspedycja - inwalida i rencista, mieszkał w Wierzbicy wraz z niespełna pięcioletnią córką. Zarówno ojciec, jak i dziewczynka także zostali zastrzeleni 29 stycznia 1943 r. za pomoc i schronienie udzielane Żydom. Podobnie jak we wcześniejszych przypadkach, najprawdopodobniej to Paweł Wandersman, wskazał ich dom. Zgodnie z relacjami, schronił się u niego mężczyzna narodowości żydowskiej. Na strychu domu Nowaków ukrywała się także jego matka, jednak nie odnaleziono jej w trakcie przeszukiwania budynku i pomieszczeń gospodarczych. Po odjeździe ekspedycji uciekła ze wsi. Nie wiadomo czy przeżyła wojnę.

Kolejnym miejscem, do którego się udała się karna ekspedycja był dom rodziny Kucharskich. Byli to małżonkowie Izydor i Anna Kucharscy wraz z pięciorgiem dzieci: Bronisławem (12 lat), Mieczysławem (15 lat), Bolesławem (9 lat), bliźniakami Józefem i Stefanem (5 lat). Ich najstarszy syn Stanisław przebywał od 1940 r. na robotach przymusowych w Niemczech. Ponadto mieszkała z nimi matka Anny - Julianna Ostrowska (86 lat).

Jak wskazują zeznania świadków, a także wspomnienia Bronisława Kucharskiego, który przeżył egzekucję oraz wojnę, przynajmniej od lata 1942 r. członkowie rodziny pomagali ukrywającym się w okolicy Żydom - głównie z rodziny Wandersmanów, którzy przed wojną mieszkali w Wierzbicy. Z tej samej relacji wynika, że latem 1942 r. Żydzi ci przebywali w okolicznych lasach. Bronisław wspominał także, że wówczas zanosił im tam pożywienie. Od jesieni 1942 r., rodzina Kucharskich udzielała Wanders-manom stałego schronienia w swoim domu.

Przez około tydzień po aresztowaniu Wandersmanów w Wolicy, panowało pełne napięcia oczekiwanie na rozwój wydarzeń. Kiedy atmosfera w domu Kucharskich powoli wracała do stanu sprzed łapanki, do wsi przybyła wspomniana ekspedycja karna. Żandarmi wyprowadzili na podwórze przy budynku Juliannę Ostrowską, Izydora i Annę Kucharskich oraz ich pięcioro dzieci. Pojmany Żyd miał także poinformować żandarmów, że Kucharscy przechowywali ofiarowane im przez Wandersmanów kosztowności.

Zostały one zwrócone przez Izydora Kucharskiego. Za pomoc i schronienie udzielone członkom rodziny Wandersmanów, skazano ich na karę śmierci. Nie oszczędzono nawet dzieci. W trakcie egzekucji Bronisław Kucharski został postrzelony w skroń, co spowodowało omdlenie, ale nie miało skutku śmiertelnego. Podobnie strzał oddany do Izydora Kucharskiego nie spowodował jego śmierci. Żandarmi nie spostrzegli, że mężczyzna przeżył.

Izydor i Bronisław zostali ukryci przez sąsiadów, a następnie przewiezieni do szpitala w Miechowie i tym samym uratowani. Pozostali członkowie rodziny oraz ukrywani Żydzi zginęli, a ich zwłoki pochowano na terenie gospodarstwa. Później ciała Kucharskich przeniesiono na cmentarz w Kozłowie. Z kolei towarzyszący żandarmom Paweł Wandersman został najprawdopodobniej po egzekucjach u Gądków, Książków, Nowaków i Kucharskich zastrzelony przez funkcjonariuszy niemieckich w pobliskiej wsi Żabiniec.

Historie nieopowiedziane

Przytoczone przykłady śmierci Polaków pomagającym żydowskim sąsiadom podczas II wojny światowej to jednie wybrane, tragiczne historie, jedne z wielu podobnych przypadków, jakie miały miejsce na okupowanych ziemiach polskich. Nieliczne z tych osób uzyskały pośmiertnie odznaczenie tytułem i medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Na medalu widnieje inskrypcja z cytatem z Talmudu: „Kto ratuje jedno życie - ratuje cały świat”. I choć od zakończenia wojny minęło ponad 70 lat, to do chwili obecnej nie udało się opowiedzieć wielu podobnych zdarzeń.

Wiele z tych historii nadal pozostaje jedynie w rodzinnych wspomnieniach i nie zostało nigdy szerzej opowiedziane. Historycy nadal, w oparciu o dokumenty archiwalne, relacje, pamiętniki z czasów okupacji oraz prowadzone po jej zakończeniu procesy sądowe starają się znaleźć informacje i opisać podobne fakty. Szansą na intensyfikację badań w tym temacie może być otwarte w marcu Muzeum Polaków Ratujących Żydów im. Rodziny Ulmów w Markowej na Podkarpaciu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski