Wiesław Ziobro: BEZ NARKOZY
W zasadzie nie mam nic przeciw temu. Bo gdyby opierać się tylko na pewnej utrwalonej tradycji, jubileusze miast trzeba byłoby święcić co 50 lat. Nie częściej niż co pół wieku. A więc zbyt rzadkie byłyby to przyjemności.
Częstotliwość dziesięcioletnia daje nowe możliwości, które są do skwapliwego wykorzystania. Urodziny miasta można także świętować co roku, w przypadku Tarnowa byłoby to 7 marca, choć na rozmach coroczny nie starczyłoby funduszy.
Święto co 10 lat wydaje się rozwiązaniem - mimo wszystko - optymalnym. Wszyscy powinni być zadowoleni. I władza, i mieszkańcy. Władza, bo przy okazji sama się promuje, i mieszkańcy, bo mają trochę widowiska. Miasto też, ponieważ nie zapomina się o jego historii.
Tak więc prosimy o jeszcze. Za dziesięć lat.