- Za Panem pierwsze zgrupowanie reprezentacji Polski, na które przyjechał Pan jako kapitan. Coś się zmieniło? Koledzy inaczej Pana traktowali? A może trener nałożył nowe obowiązki?
- Absolutnie nie. To, że teoretycznie miałem na boisku być kapitanem - bo przecież koniec końców nie wystąpiłem - niewiele zmieniło. Tak naprawdę nawet bez opaski czułem odpowiedzialność za grę reprezentacji i miałem świadomość, że swoją postawą wpływam na funkcjonowanie czy też grę kadry.
- Wojciech Szczęsny powiedział, że kibice i dziennikarze mają wobec reprezentacji za duże oczekiwania. Zgadza się Pan z nim?
- My, Polacy, znani jesteśmy z tego, że zawsze mamy wielkie oczekiwania, które często niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Cóż, tacy już jesteśmy i raczej nic z tym nie zrobimy. Z kolei jeśli chodzi o kadrę, to zawsze dajemy z siebie wszystko, a to, że czasem nie wychodzi, to też nie zawsze jest naszą winą. Nas ktoś wyszkolił, wychował. W Polsce mamy piękne stadiony, ale już ośrodki treningowe, a raczej ich brak, jest sporym problemem. Jest gdzie grać, jednak nie ma gdzie trenować. My, jako reprezentanci Polski chcemy jak najlepiej i na pewno będziemy w każdym meczu walczyć o zwycięstwo.
- A co z oczekiwaniami wobec Pana? Czy nie jest tak, że w związku ze świetnymi meczami w Bundeslidze czy Lidze Mistrzów wielu kibiców uważa, że Pan sam powinien wygrywać mecze?
- Trochę tak, ale jestem tego świadomy i na pewno nie boję się tych oczekiwań. W pewnym stopniu świadczy to też o tym, że wielu ludzi nie ogląda meczów Borussii, a wyciąga wnioski tylko na podstawie wyników spotkań, które potem przekładają na potyczki kadry. Takie założenia są błędne.
Przecież w BVB też zdarzają się mecze, w których nie zdobywam bramek, ale gram dobrze, bo np. asystuję czy wypracowuję sytuację kolegom, i tam się to docenia. W reprezentacji nie ma znaczenia, jak zagram, a najważniejsze jest, żeby w rubryce "strzelcy goli" widniało nazwisko "Lewandowski". Oczywiście, z drugiej strony potrafię to gdzieś zrozumieć, bo kibic ma prawo wymagać.
- Jak po losowaniu grup eliminacyjnych ocenia Pan nasze szanse na zakwalifikowanie się do Euro 2016?
- Gdy w Polsce mówimy, że mamy szansę coś osiągnąć, to szybko rosną oczekiwania i potem wszyscy są zawiedzeni. Z kolei kiedy twierdzimy, że tych szans nie mamy, to momentalnie inaczej patrzy się na reprezentację, a i kadra inaczej gra. Biorąc pod uwagę nasze wyniki, wszystko jest możliwe. A czy mamy duże szanse, czy małe? Szczerze mówiąc, sam nie jestem w stanie tego stwierdzić.
- Przejdźmy do Borussii. W Lidze Mistrzów gracie z Realem Madryt, który wyeliminowaliście w zeszłym sezonie, a Pan strzelił Królewskim cztery gole. Liczycie na powtórkę?
- Wiadomo, że byłoby dobrze, gdyby takie historie się powtarzały, ale o to będzie bardzo trudno. Real to już inny zespół, a i my się trochę zmieniliśmy od tamtego czasu. Boisko wszystko zweryfikuje, ale na pewno nie stoimy na straconej pozycji.
- Nie zagra Pan w pierwszym meczu w Madrycie. Nie obawia się Pan, że rewanż w Dortmundzie będzie o nic?
- Mam nadzieję, że nie. Bardzo liczę na to, że w Hiszpanii osiągniemy dobry wynik i na naszym boisku będziemy walczyć o awans. Wierzę, że chłopaki dadzą radę i wszystko rozstrzygnie się w Dortmundzie.
- Wielu skreśla was już przed początkiem meczu, tym samym ściągając z was presję. To działa na waszą korzyść?
- Faktycznie, Real musi, a my możemy. To na pewno jest różnica. Nikt na nas nie stawia, ale już nie raz w historii futbolu zwyciężały drużyny przez wszystkich skazywane na porażkę. Wszystko się może zdarzyć, a my z pewnością nie wywieszamy białej flagi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?