Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Recepta na spełnione życie

Małgorzata Iskra
Bogusław Kucharek namówił do współpracy w pisemku ,,Vis a vis" również Jana Nowickiego.
Bogusław Kucharek namówił do współpracy w pisemku ,,Vis a vis" również Jana Nowickiego. fot. Bogdan Zimowski
Sylwetka. Emerytowany dyrektor krakowskiego liceum nie myśli zwalniać - tryska energią, jak za studenckich lat.

Jak się jest aktywnym za młodu, to już się takim pozostaje na całe życie. Stwierdzenie to doskonale pasuje do Bogusława Kucharka - człowieka wielu zainteresowań. Emerytura, jak twierdzi pan Bogusław, sprzyja realizacji życiowych pasji. W wieku szkolnym tańczył i występował na amatorskiej scenie - uśmiecha się, że bez większego sukcesu. Marzył też o zostaniu operatorem filmowym, ale brakło wiary w powodzenie, więc po pierwszym zaliczonym etapie wycofał papiery z łódzkiej filmówki. W latach studenckich prowadził w Krakowie dyskusyjne kluby filmowe i redagował różne pisemka, m.in. "Browarek" w klubie Pod Jaszczurami. Po studiach, jako stateczny nauczyciel geografii, pracował w krakowskiej Szkole Podstawowej nr 64, skąd w 1992 roku trafił do XIII LO, by w przyszłości zostać jego dyrektorem.

Po pierwsze: pielęgnować przyjaźnie
Cały czas utrzymywał jednak kontakty ze znajomymi ze studenckich czasów. Część z nich "poszła w artysty", więc Bogusław Kucharek stał się bywalcem Piwnicy pod Baranami, koncertów, polecanych przez artystów przedstawień teatralnych. Gdy więc nadszedł czas nauczycielskiej emerytury, w sposób naturalny mógł pomyśleć, co by tu zrobić dla swej generacji, a i dla siebie. I takim sposobem, wraz z Andrzejem Dygą i Bogdanem Zimowskim, założyli przed kilku laty pisemko "Vis a vis", wydawane obecnie co miesiąc w nakładzie 150 egzemplarzy i kolportowane, jako gratisy, wśród przyjaciół.

- Sam nie piszę, talenty mam raczej organizatorskie - wyznaje pan Bogusław, który zajmuje się pozyskiwaniem znakomitych autorów, a potem egzekwowaniem od nich obietnic.

Pisemko zyskało tytuł od popularnej wśród krakowskich artystów knajpki ze słynnym stolikiem Piotra Skrzyneckiego. Jest ona miejscem codziennych spotkań zespołu redakcyjnego, a pierwszego każdego miesiąca wszyscy bywalcy niecierpliwie czekają na pojawienie się nowego wydania "Vis a vis", gdzie stały felieton ma Andrzej Sikorowski, Krzysztof Miklaszewski przedstawia słynnych nieżyjących już krakowskich artystów, a wielu autorów, m.in. Jan Nowicki i Adam Ziemianin, daje zgodę na drukowanie swoich utworów. Z kolei inni, na przykład Kazimierz Wiśniak i Marian Konieczny, udostępniają materiały. Tylko nieliczni jeszcze opierają się perswazjom panów redaktorów, ale i oni na pewno zostaną przekonani do współpracy.

- Nikt nie pisze o polityce, nie chcemy się dzielić. Pismo poświęcone jest sztuce oraz wspominaniu kultury lat naszej młodości, a także udostępnianiu krakowskich archiwaliów. Mamy też korespondenta zagranicznego, szefa słowackiego PEN Clubu - opowiada pan Bogusław. A wszystko to dzieje się bez honorariów. Czasem nawet wydawcy muszą co nieco dołożyć do druku. Lecz jakąż radochę sprawia fakt pokazania niepublikowanych dotąd zdjęć, jak tych z pustyni Gobi, podczas kręcenia "Na srebrnym globie", czy przypomnienie działającego w latach 70. studenckiego teatru "Pleonazmus".

- "Vis a vis" będzie się ukazywać, dopóki starczy ciekawych materiałów i dokąd będą wierni czytelnicy - deklaruje Bogusław Kucharek.

Ta codzienna kawiarniano-redaktorska aktywność jest możliwa dzięki wyrozumiałości żony Danuty, która od czasu do czasu towarzyszy mężowi na koncertach czy w teatrze. Na co dzień pracuje, więc on stara się być w domu wcześniej, by przygotować obiad. Specjalizuje się w zupach - zwłaszcza dumny jest z pomidorowej, gdyż to ulubiona zupa wnuczka Kuby.

Po wtóre: wspierać dobre sprawy
Chociaż dyrektor Kucharek przeszedł w stan nauczycielskiego spoczynku, to jednak nie zerwał kontaktów z XIII LO. A to dlatego, że liceum należy do Ogólnopolskiego Klubu Szkół Westerplatte. Imię takie nosi 55 polskich szkół, które regularnie organizują zjazdy i sympozja.

Po raz pierwszy pan Bogusław został na taki zjazd wysłany dość przypadkowo, ale wkrótce bardzo zaangażował się w prace klubu, poznał wielu wspaniałych ludzi, więc gdy został dyrektorem XIII LO, nie zrezygnował z tej aktywności.
Również i teraz, jako emeryt, został wybrany do zarządu klubu, gdzie reprezentuje szkołę. Jednak upatrzył już sobie następcę, bo przecież nie można dopuścić do sytuacji, by w liceum noszącym imię Westerplatczyków, nie podtrzymywano tradycji szerzenia wiedzy o ich bohaterstwie.

Jeszcze niedawno szkoły należące do klubu organizowały spotkania z obrońcami Westerplatte - teraz pozostała opieka nad ich grobami. Młodzież z XIII LO ma pod swą opieką dwa, znajdujące się na Rakowicach: szefa obrony Westerplatte, Franciszka Dąbrowskiego oraz lekarza dr. Mieczysława Słabego.

- W XIII LO zorganizowaliśmy dwa sympozja, a sztandar szkoły został poświęcony na Wawelu - wspomina Bogusław Kucharek. - Boli mnie fakt, gdy podważa się bohaterstwo obrońców, a majorowi Sucharskiemu przypisuje tchórzostwo. Jeśli odczuwał strach, to było to rzeczą naturalną. Był odpowiedzialny za swoich podwładnych, a wiedział, że nikt obrońcom nie przyjdzie z odsieczą - dodaje. Dlatego klub oficjalnie zaprotestował przeciw dotowaniu przez Państwowy Instytut Sztuki Filmowej polsko-litewskiego filmu "Tajemnice Westerplatte", zadającego kłam prawdzie historycznej.

Szacunek dla bohaterów i pamięć o nich to zresztą dla pana Bogusława szczególne zadanie. W 1944 roku, roku jego narodzin, zginął kuzyn Jan Dufrat, pseudonim "Radomir" - warszawiak rodzinnie związany z Krakowem. Walczył w Powstaniu Warszawskim w batalionie Baszta i został przez Niemców rozstrzelany 27 września, dwie godziny po poddaniu się powstańców. Pozostałe po kuzynie listy i dokumenty Bogusław Kucharek zamierza przekazać Muzeum Powstania Warszawskiego.

Po trzecie: być aktywnym i pomocnym
- Spokojna emerytura? To nie dla mnie. Muszę być w ruchu - mówi i zdradza kolejną pasję. - Uwielbiam co roku ruszać w Bieszczady.

Bieszczadzkie szlaki Bogusław Kucharek przemierza od ponad 20 lat. Z aparatem fotograficznym w ręku. Opowiada, że miłość do fotografowania rozbudziła w nim Isia Rubiś, nasza nieżyjąca redakcyjna koleżanka, znakomity, wrażliwy fotograf. Wiele też zawdzięcza etnografowi profesorowi Czesławowi Robotyckiemu, który zainteresował się jego zdjęciami starych bieszczadzkich mogił oraz kapliczek i wystawił mu ujotowskie zaświadczenie o współpracy, które umożliwiło docieranie do miejsc znajdujących się poza wytyczonymi szlakami. Z dumą pokazuje albumy ze zdjęciami z Bieszczad: piękna przyroda, urzekające krajobrazy, no i te mogiły, które dzięki niemu nie popadną w zapomnienie.

- Bieszczady przeszedłem wzdłuż i wszerz. Wszędzie spotykałem wspaniałych ludzi. Mam więc tam już wielu przyjaciół. Tym zauroczonym naszym Krakowem wysyłam "Vis a vis", które czytają od deski do deski - opowiada.
Polubił też młodzież z bieszczadzkiego klubu piłkarskiego Otryt i wraz z kolegami spod znaku "Vis a vis" wspiera ją m.in. piłkami.

- Młodzież jest świetna. I im dalej mieszka od metropolii, tym bardziej stara się wykorzystać dane jej szanse - mówi.
Bogusław Kucharek nie myśli zwalniać, tryska energią. Tak jak na zdjęciach z lat młodości, właśnie eksponowanych na ścianach klubu Pod Jaszczurami. - Więcej włosów - żartuje. Poza tym bez zmian.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski