Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Referendum w Irlandii 2018. Wyniki exit polls: Za złagodzeniem aborcji 69 proc. ludzi

Redakcja
AFP/EAST NEWS
Irlandczycy chcą złagodzenia przepisów aborcyjnych. Exit polle po piątkowym referendum sugerują, że bisko 69 proc. obywateli chce zmian. To historyczny moment dla katolickiej Irlandii, w której prawo aborcyjne jest jednym z najbardziej restrykcyjnych w Europie.

Lokale wyborcze zamknięto w piątek o godzinie 22 (23 czasu polskiego) i krótko po tym irlandzkie media podały wyniki exit polli. Z sondażu przeprowadzonego przez dziennik „Irish Times” wynika, że na „tak”, czyli za liberalizacją prawa aborcyjnego, było 68 proc. głosujących, a na „nie”, czyli za zachowaniem przepisów w niezmienionej formie – 32 proc. Z kolei exit poll wykonany w piątek przez telewizję RTÉ wskazuje na to, że na „tak” było 69,4 proc. Irlandczyków, a na „nie” 30,6 proc. Oficjalne liczenie głosów rozpocznie się w sobotę o godzinie 9 czasu lokalnego, a ogłoszenie wyników planowane jest wczesnym wieczorem.

Irlandczycy mogli wybrać w referendum jedną z dwóch opcji. Opcja „tak” to zgoda na legalne przeprowadzone aborcji bez ograniczeń do 12. tygodnia ciąży. Kobiety, które mają poważne problemy ze zdrowiem, będą miały na podjęcie decyzji o aborcji czas do 24. tygodnia. Po tym czasie zabieg będzie dopuszczony tylko w wypadku zagrożenia życia kobiety lub uszkodzenia płodu. Projekt zakłada jednak, że lekarze wciąż będą mogli nie wyrazić zgody na zabieg. Z kolei opcja „nie” oznaczała brak zgody na jakiekolwiek zmiany, co oznacza że aborcja będzie dozwolona tylko, kiedy zagrożone będzie życie matki.

Zadowolone z wyników exit polli wyraził już w piątek premier Irlandii Leo Varadkar. „Dziękuję wszystkim, którzy dziś zagłosowali. Demokracja w akcji. Wygląda na to, że jutro stworzymy historię”, napisał na Twitterze. Polityk, z zawodu lekarz, jest orędownikiem złagodzenia prawa aborcyjnego i zapowiedział przeprowadzenie referendum w tej sprawie już, kiedy obejmował urząd szefa rządu w 2017 r. Podobnie jak Varadkar zareagował irlandzki minister zdrowia Simon Harris, który zatweetował w piątek wieczorem: „Pójdziemy spać z nadzieją, że jutro obudzimy się w kraju, który jest bardziej współczujący, bardziej troskliwy i pełniejszy szacunku”. Z kolei Cora Sherlock, czołowa aktywistka obozu „nie”, wyraziła rozczarowanie wynikami exit polli, jednak podkreśliła, że ruch pro-life „stawi czoła wszystkim wyzwaniom, jakie napotka”.

Referendum aborcyjnym od tygodni żyła cała Irlandia. Obozy „tak” i „nie” organizowały wiece, happeningi i kampanie, zaangażowały się także kościoły przekonujące do głosowania za zachowaniem w konstytucji zapisu, który zrównuje życie kobiet w ciąży i nienarodzonych dzieci. Irlandzkie media informowały, że w wielu parafiach księża wprost mówili wiernym, że ci, którzy zagłosują za liberalizacją aborcji, nie będą mogli przystępować do sakramentu Eucharystii. Jak podaje Al-Dżazira, obecnie 75 proc. obywateli Irlandii to katolicy. Już samo referendum aborcyjne w kraju, w którym pozycja Kościoła jest wciąż bardzo silna, jest więc wydarzeniem bez precedensu. Znakiem tego, że Irlandia zaczyna się modernizować była już jednak legalizacja małżeństw jednopłciowych w 2015 r. oraz wybranie na szefa rządu jawnie homoseksualnego Leo Varadkara (w 2017 r. decyzją parlamentarzystów zastąpił on w roli premiera Endy Kenny’ego).

O tym, że głosowanie było dla Irlandczyków niezwykle ważne świadczył również fakt, że tysiące obywateli mieszkających za granicą przyjechało do kraju, aby oddać głos. Irlandia to bowiem jeden z nielicznych krajów na świecie, w których nie można głosować za pośrednictwem poczty czy w ambasadach. Aby wziąć udział w referendum zarejestrowało się łącznie ponad 3,2 milionów osób (spośród ok. 4,7 mln mieszkańców) i jak sugeruje BBC, wygląda na to, że frekwencja była w piątek większa niż w referendum dotyczącym legalizacji małżeństw jednopłciowych w 2015 r. (za czym było 63 proc. głosujących) i w ostatnich wyborach parlamentarnych w 2016 r.

Irlandzkie prawo aborcyjne jest jednym z najbardziej restrykcyjnych w Europie. Surowiej jest tylko na Malcie, gdzie aborcja jest całkowicie zakazana. Usuwanie ciąży jest traktowane w Irlandii jako przestępstwo, nawet w przypadku gwałtu, kazirodztwa czy poważnych uszkodzeń płodu. Od 2013 r. aborcja dozwolona jest jedynie w przypadkach, kiedy zagrożone jest życie matki. W innych sytuacjach usunięcie płodu lub przeprowadzenie zabiegu przez lekarza jest karane nawet 14 latami więzienia.

Zakaz aborcji został wpisany w irlandzką konstytucję od 1983 r. (w postaci tak zwanej ósmej poprawki), czego domagały się konserwatywne partie wspierane przez Kościół katolicki. Usuwanie ciąży było jednak w kraju zakazane praktycznie od 1861 r. W 1992 r. prawo aborcyjne nieznacznie złagodzono i Irlandkom zezwolono na przeprowadzanie zabiegu za granicą. Tysiące kobiet jedzie w tym celu głównie do sąsiedniej Wielkiej Brytanii, a w samym tylko 2016 r. do Anglii i Walii przyjechało w celu usunięcia ciąży 3 265 Irlandek.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Referendum w Irlandii 2018. Wyniki exit polls: Za złagodzeniem aborcji 69 proc. ludzi - Portal i.pl

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski