Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Refleksje dedykowane (przyszłemu) burmistrzowi

(ALG)
Na nowych chodnikach często rośnie trawa...
Na nowych chodnikach często rośnie trawa... Fot. Aleksander Gąciarz
Proszowice. Ja nigdzie nie kandyduję – zaznacza na wstępie pan Zygmunt, żeby była jasność. – Ale zależy mi, żeby to miasto jakoś wyglądało, żeby żyło się tu lepiej, przyjemniej.

Tak naprawdę nie ma na imię Zygmunt. To imię nadaliśmy mu w zastępstwie prawdziwego, bo pan Zygmunt nie chce się ujawnić.

– O tym, co chcę powiedzieć, mówiłem już dziesiątki razy na różnych zebraniach, spotkaniach, ale skutku nie odniosło to żadnego. Niby zawsze obiecywali, ale potem nic… Może jak prasa napisze, to ktoś się tym przejmie – łudzi się.

Pan Zygmunt nie jest rodowitym proszowianinem, ale mieszka tu z górą czterdzieści lat. I obserwuje, i rozmawia, i wyciąga wnioski, i nie ukrywa, że wiele rzeczy go denerwuje. Jest przy tym minimalistą. Nie narzeka, że część miasta ciągle nie ma kanalizacji, że niektóre ulice pilnie wymagają remontu, że nie ma boiska ze sztuczną trawą.

Słowem, nie domaga się rzeczy wielkich i kosztownych. Jego postulaty to takie małe smuteczki: drobne, ale dokuczliwe.

Pierwszy smuteczek jest o to…

O to, że w mieście jest brudno. Ta sprawa pana Zygmunta boli chyba najbardziej. – Miasto nie jest sprzątane, a jeżeli już jest, to byle jak. Przyjdzie czasem dwóch facetów z miotłami. Coś tam zgarną z wierzchu, ale chwasty w fugach kostki rosną. Kiedyś mieliśmy w mieście chodniki krzywe, ale czyste. Teraz są równe, ale zaniedbane – zauważa.

Wymienia najbardziej newralgiczne miejsca: Rynek (Tego, że za porządek odpowiadają gmina, powiat i ktoś tam jeszcze, to już słuchać nie mogę), parking na ulicy Reja, sąsiedztwo kościoła.

Zresztą pretensje ma nie tylko to służb miejskich, bo nie ukrywa, że część osób, które powinny chodniki przed posesjami sprzątać, też się do tego nie poczuwa. – Jeszcze najlepiej ze swoich obowiązków wywiązują się osoby zatrudnione przez Spółdzielnię Mieszkaniową i KZGM. Tam jest posprzątane najlepiej – uważa.

Drugi smuteczek jest o to…

Drugi jest o zieleń. – Dlaczego, jak wjeżdżam do wielu miast i widzę ronda, to one są pokryte dywanem kwiatów. A u nas albo rosną chwasty, albo całość pokrywa czarna folia. To powinna być wizytówka miasta, a one straszą – mówi, choć w tym miejscu musimy zaznaczyć, że stan zieleni na rondach się poprawił.

Albo trawniki. W mieście powinny być koszone kosiarkami z koszem na trawę, a nie zwykłymi, które śmiecą. W dodatku trawniki są koszone z reguły na okoliczność większych świąt. A niektóre prawie nigdy.

Albo drzewa. Pielęgnacja po proszowicku często oznacza bezmyślne okaleczanie drzew. – Jakiegoś planu, fachowego podejścia w tym wszystkim nie widać. Tu coś posadzą, innym razem coś innego. Wszystko to bez ładu i składu. To nie do pomyślenia, żeby jeszcze na rynku dzikie bzy rosły. Kto to widział? Przecież są w mieście ludzie wykształceni w tym kierunku, którzy powinni mieć jakąś wizję miejskiej zieleni – utyskuje.

Trzeci smuteczek jest o to…

Jest o parkowanie. Po pierwsze o to długodystansowe w wydaniu osób, które przyjeżdżają ze wsi, zostawiają samochód w Proszowicach na cały dzień i jadą do Krakowa do pracy. – Dla nich powinno miasto wyznaczyć jakiś osobny parking. Przyjeżdżają rano, zajmują miejsca klientom sklepów, urzędów, poczty. Tak nie powinno być – uważa.

I to krótkodystansowe. Jak choćby w niedziele pod kościołem, gdy kierowcy podwożący na msze osoby starsze, czy niesprawne, stają pod główną bramą i blokują ruch. – A wystarczyłoby na odcinku między bramą a dzwonnicą wyznaczyć miejsce z zakazem zatrzymywania się na dłużej niż minutę. To załatwiłoby sprawę. A tak, to miejsca parkingowe są zajęte, a kierowcy wysadzają pasażerów na środku ruchliwej ulicy.

Inne smuteczki są o to…

Smuteczków jest dużo i długo by je wymieniać. O to, że na ulicy Krakowskiej, między cmentarzem a rondem z obwodnicą nie ma nawet porządnego pobocza, o chodniku nie wspominając. O to, że przejścia da pieszych są tak mało wyraźnie oznakowane, że pasów prawie nie widać.

Wreszcie o to, że osoby, które za to wszystko odpowiadają i są z tego tytułu odpowiednio wynagradzane, nie potrafią usunąć tych smuteczków.

– To wszystko, o czym mówię, można załatwić bez konieczności wydawania wielkich pieniędzy. Wystarczy trochę dobrej woli i chęci. Mam nadzieję, że nowo wybrany burmistrz, ktokolwiek nim będzie, potrafi się z tym uporać – kończy pan Zygmunt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski